Widoczki piękne
Trochę mnie zaskoczyłaś tymi cebulkami to u Was słonecznika nie pakuja w worki????

Danuś pakują w worki... worek okrągły, karton kwadratowy, w rogach pustki... no grzech nie wypełnić

Kotlety z Rogowa cudne proszę więc o więcej . A Futro psowate wymiziaj i przytul zdrówka mu życząc, wiem że takie kłopoty rozkładają człowieka, trzymaj się

Trzymam kciuki za pieska ,niech szybko zdrowieje....gratuluję zdanych zaliczeń teraz odpocznij trochę ....w końcu nam trochę podlało

Kotlety całkiem smaczne

Strasznie długo mnie nie było, a tu czytam, że z psina jakieś kłopoty, mam nadzieje, że były.
Napisz co się dzieje, bo żal serce ściska.
Liczę na dobre wieści

Dziękuję, kotletów z Rogowa nie mam wiele, jakoś mi umknęło robienie zdjęć, ot chłonęłam całą sobą spacer.

Ulf nadal choruje i lepiej nie będzie, wykluczyliśmy wstępne podejrzenia cushinga i kardiomiopatii... parametry wątrobowe nadal w pożarze - ciut mniejszym, morfologia znowu spadła... guzów widocznych brak... dwóch wetów, ma dwa różne zdania. Sam pacjent, raz lepiej, raz gorzej... bardziej ja odczuwam jego snucie się bez celu po domu, niby nie bólowy, ale upierdliwy, zawiesza mu się system, idzie i zdaje się, że sam nie wie w jakim kierunku i po co... więc jak dołożymy na cały proces chorobowy jeszcze demencje/niedotlenienie/udar.... no nie jest łatwo. Psia starość też zupełnie nie udana...

Słońca brak, czasu brak, ale do wiosny już tylko 90 dni! i to jest bardzo dobra informacja.

Spokojnych Świąt

I Tobie Spokojnych Świąt Brydziu . Trzymam kciuki za Ulfa, trochę dużo tego na niego spadło

Dobrze, że już jutro będzie Nowy Rok, na pewno wszystko będzie lepsze

Dużo zdrowia i sukcesów Ci życzę..!!

Do wiosny 54 dni.... Ulf już wiosny nie doczeka... zgasł dwa tygodnie temu.... zostawiam ulubione zdjęcie bydła.... i oswajam ciszę...

Współczuję wiem jak boli kiedy odchodzą nasi czworonożni przyjaciele

Joasiu, współczuję.....fatalnie się ten rok zaczyna, może później będzie lepiej

Smutne to wieści

Mamy środek lata... a ja nadal w proszku... skrytopodczytuję... po urlopie próbuję nadgonić pielenie, ale to zupełnie mi nie wychodzi. Nie mam serca.

Wiosna przeleciała, idiotycznie pogodowo, lato z resztą też dziwne... chociaż mi brak upałów akurat nie dokucza.
Owocowo - kiszka... jak nie zmarzło, to uschło...
Dalie sadzone bardzo późno dopiero zawiązują pąki...
Liliowce w szczycie kwitnienia dostały deszczem.
Hortensje - tu pół na pół, Europy kwitną, anabelle położyło, reszta ogrodówek nadaje się na kompost... a nie wróć, togheter ma całe 5 kwiatów, jeden nawet lekko postanowił się zniebieścić w połowie.
Jeżówki z siewu się udały, tylko miejsca na posadzenie brak...
Pomidory... zawiązały dolne piętro i idą ku zagładzie... sadziłam w tym roku w ziemie z worków i to był błąd, ewidentnie za dużo azotu...
Dokociliśmy się, przywlokłam do domu kotkę, ale to nie kot, a diabeł wcielony, biedny Poposław nie ma chwili wytchnienia, bo czarna małpa go tłucze z każdej strony i nie daje się pacyfikować... Wprowadziła do domu chaos i trochę uśmiechów...

Dzięki, bo myślałam, że się nie doczekam Twojego powrotu. Fale we wpisach na szczęście się zdarzają i następują szczęśliwe powroty.
Nadrobisz ze spokojem i ogarniesz kocurkę. Cieszą mnie Twoje dalie i hortensja Togheter