Moje wysiane 28 grudnia,, sieweczki właśnie dostają drugi właściwy liść , ale są tak małe ,że faktycznie zwykłym aparatem nie ma szans zrobić dobrego zdjęcia . Możliwe ,że niepotrzebnie przykryłam je ziemią , prawdopodobnie wystarczyłoby przycisnąć nasionka do ziemi i tak lepiej kiełkują . Hosty przez przypadek w tym samym dniu zostały wysiane

Ja nie przyciskałem nasion na ziemi - po wysianiu jedynie spryskałem porządnie wodą.

Ja dzisiaj przy porządkowaniu rodka też znalazłam owocniki, ale nie bawiłam się w specjalne wysiewanie tylko rozerwałam nasienniki i wysypałam bezpośrednio pod matkę. Jak coś wyrośnie to się pochwalę.

Tak właśnie znalazłam pod azalią pontyjską kilkanaście siewek różnej wielkości

W 17 dniu po wysianiu pierwszej partii nasion jedyne jakie wykiełkowało wygląda tak .

Nie wiem dlaczego wykiełkowało tylko jedno nasionko, z niecierpliwością czekam na kolejne zaglądając do słoiczka 2 razy dziennie

Roślinki rosną - 5 szt dzisiaj rano zostało przeniesionych do ziemi. Zobaczymy jak będą dalej rosły

Leszek, robiłes to pensetą? Takie maluszki, jak to w paluchy wziąć?

Oczywiście że pęsetą Zastanawiałem się nad użyciem lupy przy pikowaniu, ale jakoś się obeszło

Czas zbiorów nasion różaneczników się zaczął - nasienniki pękają wysypując nasiona :



Trochę się tego nazbierało



Teraz tylko wysiać zostało. Część pójdzie na wygotowaną ziemię, część chyba znów na wacie wysieję.
Ubiegłoroczne moje wysiewy szlag trafił, a dokładnie pies je przekopał jak miały trzecią parę liści

Wszystkie siewki z wiosny zaprzepaściłam , to zabawa nie dla mnie .Ale zakwitła jedna ukorzeniona 3 lata temu sadzonka z odmiany NN urwanej od sąsiadki , kolor jest bardziej różowy . Mam jeszcze 2 różne sadzonki i obydwie zawiązały pąki na następny sezon .




Beata

Może Ameryki nie odkryłem, ale się dowiedziałem że nasiona różaneczników potrzebują światła do wykiełkowania
Jeden pojemnik po wysianiu nasion stał na parapecie i teraz siewki wyglądają tak :



Drugi pojemnik wstawiłem do szafki bo nie chciało mi się robić miejsca na parapecie i tak w szafce przestały 2 tygodnie. I nic.
Kiedy te na parapecie ładnie kiełkowały, te w szafce czekały na światło. Po wyciągnięciu na parapet po nieco ponad tygodniu zaczęły kiełkować i teraz wyglądają tak :

-licznie wykiełkowały

Dzisiaj było pikowanie, co za .....marudna robota ...
Największa moja siewka ma jakieś 4cm :



Większość ma ok 2cm.

Przepikowałem dokładnie 62 szt i nie chce mi się więcej

Moje kilkuletnie dwie sadzonki ukorzenionych przez zimę w domu , gałązek różaneczników . Drugie zdjęcie ,azalia pontyjska z siewu ,ale zdjęcie sprzed kilku dni .





Beata

Poll napisał:
takasobie napisał:
Mam kilka różaneczników, których odkłady same się ukorzeniły, ale ile czasu to trwało? Nie mam pojęcia.
Pamiętam, że gdy byłam w ogrodzie RHS Harlow Carr, jesienią wisiały takie pampersy z etykietami dla kogo są przeznaczone i podczas następnej jesiennej wizyty (za rok) jeszcze wisiały.

Monia, czy twoje mądre książki coś mówią o tym sposobie rozmnażania?

Moje mądre książki ograniczają się niestety tylko do omawiania rozmnażania różaneczników i azalii w sposób przedstawiony w pierwszym i drugim poście tego wątku czyli przez odkład zwykły lub sadzonki zielne/ półzdrewniałe... tudzież wspominają, że bardziej zaawansowani ogrodnicy mogą pokusić się o szczepienie i siew


Ale... pogrzebałam w czeluściach netu... i w kwestii terminów są takie zalecenia:

---> odkład powietrzny robimy wiosną po wznowieniu przez krzew wegetacji, wybierając do tego pędy zeszłoroczne

---> jako że różaneczniki kwalifikuje się jako rośliny trudno korzeniące się, to odkład powietrzny z dobrze wykształconymi korzeniami odcinamy od rośliny matecznej dopiero w następnym sezonie wegetacyjnym

Melduję (jak już wcześniej w wątku o odmianie), że nie udało się ukorzenić odkładów. Rany się zasklepiły. Podejrzewam zbyt suche powietrze. Już chyba nie będę próbować, co najwyżej przez odkłady ziemne.

Ale chciałam zapytać, czy komuś się udało rozmnożyć azalię japońską z sadzonek?
Bo to wszystko przez Monikę. Bo powiedziała, ze pod bzem posadziła azalie (oczywiście je podlewa mocno). No i zaczęło się. Stwierdziłam, że kupię, ale w satcjonarnych drogie i brzydkie. W necie - same nędzne opinie o oferujących. A że mi się nie spieszy, zrobiłam sadzonek jak w poście Moni na początku wątku.
Pewnie w przyszłym roku napiszę, że nic z tego nie wyszło, ale co tam...

takasobie napisał:
Z tego co wiem, Wojtek robi sadzonki azalii japońskich

Ja ukorzeniałam przyciskając do ziemi nisko położone gałązki i mam już kilka krzaczków

Miłko mogę potwierdzić to co pisze Piku. Na początku ogrodu namiętnie ukorzeniałem japonki przez odkłady.
To dość proste i szybkie, już po roku mam dobrze ukorzenione rośliny. Dużo tak rozmnożonych rośnie u mnie w ogrodzie, jeszcze więcej poszło w świat.

... na zdjęciu dwie odmiany z mojego rozmnożenia


Najwięcej problemów miałem z 'Meliną' bo ona jest karłowa i ma dość kruche gałązki, które trudno przygiąć do ziemi.
W jej przypadku zasypywałem boczne pędy ziemią, tak potraktowane gałęzie przykładałem kamieniem i też działało.

... poniżej 4, czy 5 moich Melinek



Z sadzonek azali japońskich nie próbowałem robić. Oprócz japonek przykładałem też rodki, a w zasadzie jednego - 'Simonę'.
W tym jednak przypadku sprawa nie jest taka prosta. Ukorzeniał się chyba ze trzy lata więc sposób jest mało efektywny.

Jeśli chodzi o sadzonkowanie to ponoć mnoży się tak azalie wielkokwiatowe ale ja raczej tego nie robiłem.
Może raz lub dwa powtykałem jakieś ścięte patyki do ziemi ale nic z nimi więcej nie robiłem więc sukcesu nie było.
Jednak nie przykładałem się do tego za bardzo, bo nie mam aż tak dużego ogrodu aby posadzić 5 sztuk tej samej odmiany tak jak to robię z japonkami

... no widzę że zostały tylko 4 bo jedną wydałem, też się już nie mieściła