Wczoraj, przy okazji załatwiana spraw w okolicy Poznania postanowiliśmy zwiedzić Arboretum Instytutu Dendrologii PAN w Kórniku. Autostradą luksusowo dojechaliśmy z Warszawy do Poznania w nieco więcej niż dwie godziny!

Tu garść informacji ARBORETUM KÓRNIK

Pogoda była nie najciekawsza do robienia zdjęć, poza tym ta pora roku nie obfituje w kwitnące egzemplarze czegokolwiek. Ale warto pospacerować alejkami, nad stawem, zebrać garść kasztanów i powdychać karmelowo-ciasteczkowy zapach opadłych liści grujeczników japońskich. Zapraszam



Najpierw okolice Zamku, którego początki sięgają Średniowiecza, ale świetność swoją zawdzięcza rodowi Działyńskich.Tytus Działyński był założycielem Arboretum.

Po zakupie biletów wchodzimy na teren parku. W wielu miejscach stoją tablice informacyjno-edukacyjne.











Jest także informacja o słynnych "gruszkach na wierzbie"



I same gruszki we własnej osobie

Wchodzimy w mroczną tego dnia część z olbrzymimi okazami porośniętymi bluszczem. Tu znajduje sią także kolekcja różaneczników.











Gigantyczny tulipanowiec amerykański

Z krętych alejek wychodzimy na główną, prowadzącą osiowo do Zamku



Skręcamy w prostopadła do niej aleję prowadząca m.in. do dużego stawu. Tu zapach liści grujecznika jest bardzo intensywny.







Mijamy podmokłą łąkę naturalną, na skraju której podziwiać można okaz cypryśnika błotnego z mnóstwem pneumatoforów wystających nad powierzchnię ziemi jak stadko gnomów.

Dochodzimy do stawu i postanawiamy zboczyć z głównej trasy, aby obejść go dookoła.



Rabata hortensjowa pięknie się przebarwia





Z jednej strony monumentalne drzewa...



...podgryzane przez bobry



Z drugiej taka wesoła jabłonka ozdobna





I pozostała część otoczenia stawu

Na polanie edukacyjnej jest sporo tablic informacyjnych oraz takich, gdzie różne zagadki, quizy pozwalają sprawdzić swoją wiedzę dendrologiczną. Nam spodobał się taki okresowy układ pierwiastków, gdzie symbole chemiczne korespondowały z łacińskimi nazwami drzew i krzewów.



Chcieliśmy dotrzeć do drugiej części arboretum, na planie zaznaczonej jako "nowe arboretum" zlokalizowane po drugiej stronie ulicy. Wybraliśmy taką kolorową ścieżkę z kasztanami chrzęszczącymi pod stopami.



Potem szliśmy aleją ocienioną olbrzymami



Dotarliśmy do niewielkiego wrzosowiska u stóp sosen

Następnie weszliśmy w mroczna alejkę nazwaną...



Tu stoją tablice informacyjne



Rosną posplatane ze sobą cisy tak gęste, ze słońce nie dociera do ziemi usłanej suchymi igłami



Idziemy dalej



Wchodzimy w alejkę kolcosiłów



I gdy docieramy wreszcie do bramy wyjściowej w celu przejścia do drugiej części, całujemy klamkę i czytamy napis, że nowe arboretum jest czynne jedynie przy okazji imprezy związanej z kwitnieniem różaneczników...
Rozczarowanie robimy zwrot w kolejną alejkę



Mijamy jedyną chyba rabatę bylinową z żurawkami, hostami i kępą pięknych zawilców



i coś w rodzaju mini-alpinarium

Wchodzimy w urokliwą część o urozmaiconej roślinności

Zbliżamy się znów do Zamku. Naszą uwagę przykuła nazwa jednej z odmian jaśminowca



Zamek wyłania się z zieleni



Następnie udaliśmy się do szkółki, gdzie w sprzedaży są liczne odmiany bylin, różaneczników, drzew iglastych, liściastych, krzewów ozdobnych i owocowych. Głównie sprzedawane w pojemnikach, ale są także kopane z gruntu. Ceny naprawdę przystępne.







Jako jedni z ostatnich klientów przetrzymaliśmy nieco panią sprzedającą, ale opłaciło się. I nam i jej

Cztery wózki załadowane, ale to nie wszystko, co kupiliśmy





Potem załadunek na autko



Najbardziej cieszę się z głogu variegata, którego nigdzie nie widziałam oraz z ...gruszek na wierzbie

Zuziu, widzę, że nawet masz odpowiednie auto do jazdy po szkółkach .

Nieźle , osobowym samochodem musiałabyś zrobić kilka kursów by to wszystko zabrać . To chwal się jakie jeszcze ciekawostki tam zapakowałaś

Dziewczynki, no tak. Autko musi być takie, bo mój W. "robi w ogrodach". I lwia część zakupów to właśnie dla klientów. Ja sobie wybrałam, poza wcześniej wymienionymi, kilka odmian niskich astrów jesiennych,bez Krasawicę Maskwy, bo poprzednia sadzonka padła skoszona , głóg o dużych owocach (c. submollis), żółwika o białych kwiatach, dwie hakonechloe nn, różę Monica i karaganę szczepioną na pniu.

W drodze powrotnej listki się nieco "wyłopotały", ale teraz już jesień, więc nie ma to żadnego znaczenia.

Zuzia,i tak dobrze,że się wszystko zmieściło na autko,bo w innym wypadku musiałby W.wózeczki na hol zabrać...

Kórnik piękny...

Betinko, jeszcze drugie tyle by wlazło! W. to mistrz pakowania