Dziś Bolonia.
Miasto niezwykłe, kiedyś tu byłam (w Rawennie i Ferrarze też) ale było to tak dawno temu, że inaczej ją zapamiętałam. Wtedy było o wiele mniej turystów. I spokojniej było, bo cała Bolonia pojechała na wakacje w lipcu.
Celem była oczywiście Piazza Maggiore i okoliczne zabytki, ale cały czas dokształcaliśmy się i czytaliśmy, co można tu jeszcze obejrzeć. Zaparkowaliśmy dość daleko od centrum, tak, że jak dotarliśmy na plac, już byłam zmęczona. Ale warto, bo w centrum miejsc parkingowych brak.
Część ciekawych kościołów była zamknięta, ale pospacerowaliśmy w portykach, co było ciekawe i całkiem przyjemne. W centrum praktycznie we wszystkich domach są podcienie, co chroni przed deszczem, a często tu bywa i słońcem, co jest oczywiste. Nawet w nowszych domach tradycyjnie jest to zastosowane.
Stara Bolonia jest zbudowana z cegły, bo do innego budulca miała za daleko.
Zaliczyliśmy zakupy na bazarku (pyszny ser i salami z truflami z tradycyjnych wytwórni), występy orkiestry duńskiej, promocję napojów chłodzących (a może to było w Ferrarze, tak czy inaczej uratowało nam to życie w tym upale), kawusie i piwko. Na zwiedzanie jakiegokolwiek ogrodu nie było czasu. Nie miałam siły przebicia
Karczoch przy knajpce w podcieniu nie historycznego domu
Tak parkuje się w Bolonii. Przez bagażnik wychodzą?
W drodze na plac
Jedna ze słynnych wież. Byłam na niej dawno temu, teraz niedostępna do zwiedzania.
A tu druga
Palazzo d'Accursio
Basilica san Petronio
widać kopułę sanktuarium Santa Maria della Vita
Basilica san Petronio
kalendarz świetlny na podłodze bazyliki
przez to słoneczko stropie pada promień wskazujący dzień
Palazzo d'Accursio