No Beata zgadłaś - to ja i mój tata mniej więcej w tym samym wieku, on miał na zdjęciu jakieś 20, a ja 18. A rzeczywiście był ładnym chłopakiem w młodości, nie przystojnym, a ładnym. Ja jestem identyczna, nawet starzeję się jak on. Różnica jest w kolorze oczu bo mam zielone po matce i we włosach, bo ojciec był czarny do śmierci samej, a ja ruda od urodzenia
. Tata wspominał kiedyś o jakiejś rudej kobiecie w ich rodzinie, w każdym razie geny się odezwały po latach i Wikingowie pokazali swoją moc
.
Tata był bardzo dobrym człowiekiem, pamiętam jak opowiadał nam bajki o jabłonce ze złotymi jabłkami i królewiczach, którzy tych jabłek pilnowali. Nigdy nie wiedziałam co to za bajki, czyje aż pewnego dnia zaczęłam szukać uparcie wpisując urywki z opowiadań ojca i znalazłam..............okazuje się, że ojciec opowiadał bajki ludowe, które zebrał w tomy Oskar Kolberg - badacz kultury ludowej, a sama bajka, którą ja najlepiej pamiętam nosi tytuł 'O królewiczu i jego przyjacielu, kruku'.
Udało mi się zdobyć skan aktu urodzenia taty, to najcenniejszy dla mnie papier jaki posiadam. Pod aktem podpisał się mój dziadek jako Grudziądz i tak podpisywał się zawsze.
Grudentz to najstarsza znana na piśmie forma mojego rodowego nazwiska, które obecnie nosi tylko 130 osób, z czego część to moja najbliższa rodzina.
Na przestrzeni wieków nazwisko zapisywano jako: Grudencz, Grwdancz, Gruden, Grudentcz, Graudencz
A najstarsza wzmianka w księgach o naszym nazwisku - rok 1344 - Księga przyjęć do prawa miejskiego -wpis w księdze: Mieszczanin Braniewski, Konrad Grudentz, rzeźnik
(Civis Brunsbergensis, Conradus Grudentz, carnifex).