Ja przypomnę tylko, ze paproć ta, być może jeszcze w sporej ilości ogrodów jest podpisana nazwą
Lunathyrium japonicum (Lunatyrium japońskie) syn.
Deparia japonica , gdyż pod taką nazwą była rozprowadzana przez czołowych polskich hodowców i dystrybutorów . Tymczasem, m.in. po porównaniu kształtu zarodni, okazało się,ze nie jest to jednak
Lunathyrium japonicum a właśnie
Phegopteris decursive-pinnata.
Do mojego ogrodu trafiła niemal 5 lat temu w postaci sporej sadzonki, odebranej od rośliny matecznej. Opatrzona została uwagą, że będzie to ładna paproć, o frondach przypominających strusie pióra.
I faktycznie, dość łatwo się u mnie zadomowiła i szybko pokazała się z najlepszej strony. Posadzona została do żyznej gleby, w półcienistym miejscu, które systematycznie podlewam. Po 4 latach uprawy zaczęłam podbierać od niej sadzonki, co nie jest trudne, gdyż wypuszcza podziemne rozłogi. Nie jest przy tym, co trzeba podkreślić, paprocią inwazyjną - rozłogi są delikatne i pojawiają się w bliskiej odległości od kępy.
Wiosną, z kepy wynurza się całe stadko charakterystycznych pastorałów
Rozwijający się liść
Zarodnie ... Z tego, co mówi Tomasz, paproć ta bardzo łatwo się sieje . Pojawia się często w jego pudełkach z wysiewami, w sumie nie wiadomo skąd?
.