Zrobiłam zdjęcia, żeby pokazać o czym mówię. u mnie rabaty dość często poprzecinane są kamiennymi ścieżkami. Kiedy je układałam, starałam się zostawiać przerwy dla węża nawadniającego:





W niektórych miejscach poprowadziłam wąż na granicy kamieni i trawnika. Trzeba tylko pamiętać, żeby nieco zagłębić wąż, aby przy koszeniu trawy nie zaczepić węża nożami kosiarki:

edulkot napisał: Planując czas włączania linii kroplującej myślę zazwyczaj o jej wydajności. Moje węże mają standardową wydajność ok. 2l/h. W obrębie bryły korzeniowej krzewu są min 2, a przy większych 3 lub 4 kroplowniki.
Po 10-ciu godzinach pod krzew spływa więc od 40-tu do 80-ciu litrów wody. Wydaje mi się, że roślina nie jest w stanie wykorzystać takiej ilości wody . Zapewne roślinie to nie zaszkodzi, gorzej z naszym portfelem .
Zdarzało mi się zapomnieć i zostawić nawadnianie na noc i wtedy faktycznie, po tych blisko 10-ciu godzinach ziemia na całych rabatach była głęboko nasiąknięta i pulchna.
Każdy musi znaleźć dla siebie jakieś optymalne rozwiązanie.

Tomek Mr napisał:
Hmm.. to znaczy, że mam prawie płasko czy raczej pochyło?

Pozdrawiam

Jakubie, nie będę polemizować ze specjalistą Tomkiem, zwłaszcza, że też jestem laikiem na etapie układania (jak widać powyżej) ale wyczytałam, że kompensację również warto mieć, jeżeli układa się długą linię.

Prace ruszyły, tzn. zaczęłam od zakupów . Zaopatrzyłam się w 200 m linii kroplującej Rannego Ptaszka (tfu, deszczowego znaczy) z kompensacją oczywiście i kilka gadżetów typu szpilki, trójniki, złączki zgodnie z radami - wciskano-zakręcanych. Na dniach będę próbować toto rozmieścić na rabatach. Przy okazji okazało się, że wszędzie mam blisko . Przeszukując internety na okoliczność najniższej ceny Rain Birda, znalazłam 100m za 210 PLN w sklepie mieszczącym się... jakiś kilometr od działki! Pojechałam tam wczoraj, niestety, wraz z nową dostawą cena po weekendzie wzrosła, ale i tak pozostała konkurencyjna. Przy okazji dowiedziałam się kilku rzeczy od miłego pana sprzedawcy. Po pierwsze stwierdził, że nie ma przeszkód w łączeniu przewodu kroplującego ze zwykłym (tak jak chciałam), byle całkowita długość linii nie przekraczała zalecanej. Można też podobno, o co pytała wcześniej Krzysia, wpinać emitery w wąż kroplujący, doprowadzając wężykiem wodę np. do donic. Z tym, że ważne jest, żeby emiter miał taką samą wydajność/szybkość przepływu jak linia kroplująca (w tym wypadku 2l/h) i raczej radził nie przesadzać z ilością.
No to trzymajcie za mnie kciuki! I jeszcze raz dziękuję za cenne uwagi i rady!

no to do dzieła Asiu.

Ja również poświeciłem dużo czasu na szukaniu odpowiedniej ceny na moje przyłącze. W końcu znalazłem i wczoraj zamówiłem rury Pe i złączki. Bedę robił punkt poboru i dopiero jak skończę zamówię linię na truskawki, pomidory i ogórki.

Spodobał mi się punkt poboru wody tutaj:

www.marley.pl/pl/serwis/projekty/ogrodowy_punkt_poboru_wody/index.htm

Fajny i przejrzysty opis.

Co do samych zakupów tym razem allegro okazało się zbyt drogie. Jeżeli kogoś interesuje podam link do sklepu ,który wyszedł mi najtaniej jak do tej pory poszukiwań.
Do tego jutro przyjeżdża "mauzer" za 50 zł wyrwany granatem.
Macie takie zbiorniki u siebie na deszczówkę?

Pozdrawiam

Asiu, brawo Ty .

Jakubie, ja mam mauzera.
Co do linku, który zamieściłeś to ja mam uwagi odnośnie głębokości na jakiej umieścili rury doprowadzające wodę. U mnie niektóre fragmenty prowadzone są przez rabaty (inaczej się nie da) i ostatnio uszkodziłam takie przyłącze przesadzając roślinę.

Do mauzera zbieram wodę z szopki, ale to tymczasówka, będę montować drugi podziemny zbiornik, jak ten KLIKNIJ.

Asiu, brawo! Tomasz doradzał łączenie przewodu kroplującego ze zwykłym i takie połaczenia mam u siebie.

Edytko, w tym własnie całą zabawa, by rury doprowadzające ciągnąć ścieżkami. Trzeba się liczyć z z różnymi sytuacjami a rozkopywanie rabat w razie awarii, to masakra.
U mnie własnie 'kładzie się' rura zasilająca wodę, ale niebieska calówka, by w daleko położonych miejscach nie spadało ciśnienie.

W weekend moje najstarsze hostowiska dostały 300 mb przewodu nawadniającego





Przewód jest 'przypinany' do ziemi metalowymi podkówkami, które Jarek pracowicie giął zimą z grubszego drutu.

Polu, moje linie też są mocowane za pomocą takich szpilek z drutu, chłopcy gięli je na bieżąco, ale rozkładaliśmy na niewielkim obszarze, więc to nie było wielkie wyzwanie .

Na razie położenie linii bardzo mi się opłaciło, trochę pada i nie muszę jej włączać , co było do przewidzenia, w moim przypadku jestem i tak na plusie, bo wąż kosztował znacznie mniej niż musiałabym zapłacić za wodę .

Synowie namawiają mnie na zakup mauzera, opieram się ponieważ nie mam miejsca, gdzie nie rzucałby się w oczy, pewien pomysł podsunął pierworodny i być może w końcu się skuszę. Tym bardziej jeśli u mnie znowu tak to zadziała, jeśli zakupię to zacznie padać i nie trzeba będzie z niego korzystać, albo zupełnie przestanie i też nie będę z niego korzystać .


Odnośnie układania linii, to dziś obejrzałam ubiegłotygodniowy odcinek 'Mai w ogrodzie' - odc. 750 (12 serii 2020) , na jego końcu jest trochę o rozkładaniu linii, montowaniu puszek poboru wody i sterownika, poza oczywistym lokowaniem produktu . Myślę jednak, że dla osoby zupełnie niezorientowanej da to jakieś pojęcie.

Nawodnienie w ostatnim odcinku Mai, to system Gardeny. Podobno zawodny, choc osobiście uważam węże Gardeny za bardzo dobre. Ten system ma jednak jedną, poważna wadę, elementy sysytemu Gardeny pasuja tylko do Gardeny, a uzywając RainBirda, Toro czy Irritrola można je łączyć, bo składają się z uniwersalnych części o uniwersalnych rozmiarach.

Ja trochę z innej beczki Planuję przesadzić kilka hortensji w jedno miejsce ogrodu, jest tam sucho i nie mam jak doprowadzić wody, linii kroplujacych ...
Kiedyś w Mai w ogrodzie pewien ogrodnik wkopywał obok korzeni nowo sadzonej rośliny około 0,5 metrową ( długości) rurę kanalizacyjną z nawierconymi na dole otworami. Część tej rury, około 5-10 cm wystawało nad ziemię obok krzewu i jak było sucho to podlewał korzenie wlewjąc wodę z konewki do tej rury.
Nie wiem, czy takie coś jest faktycznie skuteczne? Ktos widział ten patent, stosował? Zostało nam sporo rury po zamontowaniu kanalizacji i zastanawiam się nad takim rozwiązaniem

Na pewno zadziała, ale warto dodać do gleby hydrożelu. I otwory nawiercić na całej długości.

Marysiu, weź jednak pod uwagę spadek terenu. Żeby taka rura spełniła funkcję, musi być w miarę wypoziomowana. Inaczej woda spłynie, nawadniając jedynie te krzewy, które będą w najniższym jej punkcie.

Ja jednak rozważyłabym dostosowanie się do warunków glebowych. Skoro to suche miejsce, to każdego roku będziesz musiała walczyć z naturą. Może lepiej posadzić tam krzewy, które lubią takie warunki?

Syn kazał się zapytać, jakie szybkozłączki stosujecie, jakiej firmy i czy też zużywacie kilka zestawów w sezonie?
W tym roku zepsułam ich już taką ilość, że podejrzewa mnie o umyślne uszkadzanie. Mam dwa węże wychodzące od kranu, podłączam do nich naprzemiennie 3 linie kroplujące i pistolet do nawadniania, jeden z węży jest używany częściej, nie tylko do podlewania, jak to przy domu, kilka razy dziennie zmieniamy podłączenia. Pistolety też mi się dość często psują, mam coś w rękach czy co .

Mam takie samo rozwiązanie, tylko kawałków linii kroplującej do podłączania mam kilkanaście . Używam węży Gardeny, jeden pół cala, drugi 3/4 cala (strasznie ciężki, do tego ma 50m). Nie wiem, o które szybkozłączki pytasz, czy te do końcówki węża, czy te do linii kroplujących. Moje złączki, te które kończą węże i służą do wpinania do linii kroplującej też już trochę przeciekają, ale używam ich już kilkanaście lat, w zasadzie chyba nigdy nie wymieniałam.
Na przyszły rok chyba zainwestuję w nowe. Oczywiście też Gardeny, bo ta firma pasuje tylko sama do siebie

Aha, pistolet oczywiście też Gardeny, działa już wiele lat.

Moje szybkozłączki są wszystkie takiej samej średnicy, czyli wszystkie pasują do wszystkiego, większość Gardeny, choć jak się syn wnerwi to kupuje cokolwiek, pistolety też Gardeny. Nie chodzi tylko o przeciekanie, zrywają się po uruchomieniu, albo nawet nie da się połączyć, bo nie trzymają, a pistolety albo się całkiem zacinają, albo nie można regulować i leci silny strumień.
To chyba ja mam tę moc .

Krzysia napisał:
Być może obchodzisz sie z nimi zbyt brutalnie, ale podejrzewam, że masz mocne ciśnienie i wyskakują. Niestety one nie sa trwałe, pod wpływem warunków atmosferycznych plastik traci swoje wlaściwości. Ważne, żeby dzyndzel i gniazdo były jednej firmy . Gardena chyba ma najsolidniejsze...być może inne firmy są lepsze, ale u nas rzadko się spotyka ...

P.s.- jak przeciekają, wystarczy wymienić oringi gumowe.

Zawsze używałam szybkozłączek Gardeny, jakieś tańsze zamienniki to była porażka. Ostatnio zakupiłam Fiskarsa, jakość wydaje mi się podobna albo lepsza niż Gardeny. jak najbardziej pasuje do elementów Gardeny. Co do pistoletów, to co jest na rynku to jakaś porażka. No bo co powiedzieć o pistolecie Gardeny, który podlewa obszar w kształcie okręgu, a środek zostawia suchy?
Kupiłam zraszacz pistoletowy ośmiofunkcyjny RICHMANN C0256 - nie rozwala się od razu, jak niektóre plastikowe badziewia, ale ma tendencję do zapychania się. I tak jest najlepszy, jaki miałam do tej pory.

Krzysiu jeden z powodów to może być właśnie używanie różnych firm, te mikrodetale mogą powodować rozłączanie albo w ogóle nie trzymają. A jak widzę, że coś jest nieszczelne, to wyłączam wodę, wszystkie elementy rozkręcam, suszę, zakręcam na nowo i dokładnie i najczęściej pomaga, albo jest lepiej po prostu. Ja naprawdę spędzam na tych zajęciach już 13 lato, więc wprawę mam dużą