Majka na razie przy daliach nie mam linii kroplującej - tylko ręczne podlewanie . Ale to jest nowy fragment ogrodu (zaczęłam nasadzenia na jesień 2017) i jakoś wszystko ładnie tam rośnie. A daliom wyjątkowo tam spasowało. Chociaż mam tez takie, które zostały obgryzione do samiutkiej ziemi.
Żanetko róża jest ładniejsza w rzeczywistości niż na zdjęciach i jakoś się wpasowała. Mam nadzieję, ze nie padnie
Miłka w tym sezonie też trochę dalii mi wypadło, część została zjedzona ale niektóre ładnie kwitną.
Gosiu wyjazd był prawie udany (gdyby nie ciągłe telefony z pracy). Udało nam się zobaczyć prawie wszystko o czym marzyłam. Pisze prawie - bo na typowy szkółking brakło czasu. Zresztą nie chciałam już za bardzo męczyć rodziny. Moi chłopcy to już powoli maja dosyć ogrodów, kwiatów, szkółek. Tak więc były dni dla dzieci, dla nas wszystkich i dla mnie .
A teraz krótka relacja
Jak niektórzy wiedzą na wyjazd mieliśmy tylko 4 dni i 500 km w jedną stronę. Czyli tak de facto na zwiedzanie zostały 2 dni
Ale miałam jakieś założenia i to udało nam się zrealizować. Zobaczyłam miejsca, które zawsze chciałam odwiedzić. Oczywiście został niedosyt ale przynajmniej będzie jeszcze pretekst, żeby tam pojechać.
W piątek mieliśmy w planach "dzień dla dzieci", czyli "Magiczne Ogrody" w Trzciance. Miejsce bajeczne, niespotykane, nieco komercyjne ale i tak warte uwagi, zwłaszcza dla rodzin z małymi dziećmi. Obawiałam się , że tylko mała będzie zadowolona, a chłopcy (12 i 15 l) już są trochę za drorośli na tego typu atrakcje. Na szczęście wszystkim bardzo się podobało i każdy znalazł coś dla siebie : malutka - zamki, wróżki, baseniki, panowie - zjeżdżalnie, pływanie na tratwach, strzelanie z kuszy, park linowy, a ja - kwiaty - mnóstwo kwiatów
Ale, żeby nie było tylko bajkowo - dzieciakowo i żeby dorośli też mieli coś z dnia , przed wizytą w " Magicznych Ogrodach" podjechaliśmy na zamek w Janowcu.
Klimatyczne ruiny, piękne krużganki, niesamowity widok na Wisłę . Dla zmęczonych leżaczki na zamkowym dziedzińcu
A w bramie malutka wystawa z czasów PRL-u. Można dzieciom pokazać jak wyglądał komputer Commodore, gra Fortuna (bardzo podobna do dzisiejszego, szalenie drogiego, Monopoly), czy też syfon do wody gazowanej. Dla nas to miły powrót do czasów dzieciństwa.
O zamku w Janowcu - wiedziałam. Natomiast dużą niespodzianka dla mnie był malutki skansen z dworem z Moniak. To mnie totalnie zauroczyło. Uwielbiam takie budynki. Miejsca przesiąknięte historią, z duszą, po prostu urocze. Pomijając wygląd zewnętrzny, dwór całkowicie wyposażony, wnętrza odtworzone z dużą precyzją i smakiem, z licznymi pamiątkami po poprzednich właścicielach.
Dla miłośników takich miejsc - możliwość przenocowania
Wypicie kawy w takim miejscu - niezapomniane:)
Prosto z Janowca pojechaliśmy do Trzcianki. I tu już można, jeżeli dopisze pogoda, spędzić cały dzień. To rzeczywiście raj dla dzieci.
Liczne animacje, zabawy, pokazy magika i inne atrakcje dla najmłodszych. Bardzo nam się podobało (cała idea i realizacja). Dzieci były zachwycone
I o to chodziło.
Niestety reszta dnia upłynęła nam w apartamencie ze względu na załamanie pogody, ulewę i burze.
Następny dzień był już bardziej dla mnie
Zwiedziliśmy Centrum Ogrodnicze i Ogrody "Daglezja" w Rykach. Miejsce, które chciałam zobaczyć i od dawna było na mojej mapie ogrodowej