Szkoda że nie udało Ci się uwiecznić tej pięknej scenki z kotem . Przedostatnia fotka zachwycające , ujęła mnie za serce pewnie dlatego że kocham trawy

Cudownie!
Tych gili zazdraszczam! I ja widuję w okolicy, ale jestem nienasycona.
Nie wiem jak będzie z moimi daliami. Np w zeszłym roku Złota Miłka urosła wielka, a karpy były dziwne, wielkie, ale się rozpadły i nie było co zbierać. Straciłam ją. Będę nadal szukać, ale nie wiadomo, co będzie dalej.

W piernikach dziś mży, potrzeba tej wody, chociaż pogoda w weekend rozpuściła człowieka....
Miałam być w Szczecinie, ale zostałam w domu, nadrabiając tym samym wszystkie zaległości ogrodowe, a nawet poprzesadzałam kolejne 5 bukietówek.

Wiesiu też kocham trawy, jednak u mnie ich niewiele, miskant cały szt. jeden, marzy mi się Memory, ale nie bardzo mam miejsce... znaczy wróć, miejsce jest, ale wiązałoby się z przebudową całej rabaty upycham wszędzie stipy i rozplenice.

Miłko dla Złotej Miłki robiłam przez 3 lata zamówienia do P. Staszka.... nigdy się nie udało. Mam nadzieję, że wróci do Ciebie. Pompony u mnie się nie rozrastają, nie zimują, zostają szczątki.... no jednostronna miłość, cóż zrobić. Te zamawiane w zeszłym roku od Floriana, w tym roku albo nie zdążyły zakwitnąć, albo przepadły. Przy takiej pogodzie jak dziś, ptactwa cały przekrój, był rano dzięcioł zielony, był mysikrólik, zięba, gile słychać, trznadle też.... mimo, że osiedle rozbudowuje się coraz mocniej, to mój fyrtel ciągle stoi zieloną enklawą, oby jak najdłużej.

Brydziu, Memory rozrasta się jak szalony więc jak tylko przebudujesz rabatę daj znać a wyślę Ci kawałek

Musze go zapytać, czy ma Złotą Miłkę w tym sezonie i poproszę o sadzonki. Ale to też nic pewnego. Piękne fotki! Te róże - miodzik!

Wiesiu kusisz Ale chyba dochodzę do punktu(z ogromnym naciskiem na chyba ), że nie można mieć wszystkiego i czasem warto podziwiać u innych

Miłko dziękuję kilka róż pyszni się u mnie i nic nie robi z obrzydliwej aury.

Listopadową kobeą przepraszam za milczenie, natłoczyło się obowiązków, weekendowych zajęć, pogoda nie pomaga, w przyszłą sobotę mam ostatni egzamin. Ostatnie tygodnie trochę wyjęte z życiorysu, albo wręcz odwrotnie przeleżane z pustym wzrokiem w sufit... Zwinęłam dziś prawie wszystkie węże, wylałam deszczówkę pod rododendrony i skimie, ogrodowo praktycznie koniec, zostały ino kopce dla róż i otulenie ogrodówek... ale to dopiero, jak regularnie zacznie spadać poniżej zera. Szukałam w sobotę brzozy, bo nam wypadła, a wróciłam z ogrodniczego z trzema ciemiernikami nn, zobaczymy co brzydkiego rozkwitnie.

Czyżbyś chorowała? Ale chyba już wszystko w porządku?
Ja już w ogóle nie wchodze do ogrodniczego.
Jeśli będą jakieś zakupy to dopiero wiosną

Odpukać Gosiu prócz migren choróbska omijają nas, raczej liściopadowy brak mocy dopadał. Zakupów miałam już nie robić, ale jeszcze wczoraj fejsbuniowo zamówiłam astra i dwa dzielżany

Ja miałam po raz drugi napełniony koszyk w Beneksie z cebulami, ale spojrzałam na kilkanaście opakowań jeszcze do posadzenia i zrezygnowałam.

Brydziasia napisał:
Bardzo, bardzo długo się tego uczyłam, ale chyba mi się udało.... przynajmniej w niektórych grupach roślinnych. Nie ogarnęłam jeszcze tematu, jeśli chodzi o paprocie i ciemierniki, ale chyba jakieś słabostki roślinne można mieć???

W Toruniu od wczoraj bajkowa aura, nie na długo, ale zawsze coś.... przygwizdało w nocy -7, a moje hortensje ciągle 'na golasa' no trudno....
Egzamin zdałam, w nowej pracy też całkiem do przodu, tylko Mamę mi złożyło i leży w szpitalu kolejny tydzień, najpierw odbijałam się od telefonu, do telefonu, teraz też w zawieszeniu, by zdobyć jakąkolwiek informacje, to jest wyczyn.... boję się jak diabli, a bezsilność mnie obezwładnia do kwadratu.... chociaż mam świadomość, że nawet jakbym była w Szczecinie, to też nic nie zdziałam. Całe szczęście, mam przyjaciół, na których mogę liczyć, i jak coś trzeba, to bez mrugnięcia powieką.... to jest istne błogosławieństwo.
Podczytuje wieczorami z telefonu, ale zmusić się do kompa nie mam sił.... wybaczcie milczenie.

Brydziu, trzymam kciuki by mamie jak najszybciej się polepszyło a bajkowa aura pomogła utrzymać dobre myśli , pozdrawiam serdecznie też na biało

Joasiu -to prawda bezsilność jest najgorsza .....mam nadzieję ,że u mamy już lepiej ,życzę jej szybkiego powrotu do zdrówka.......a u mnie za Wisłą było -9,5 stopnia

Życzę Ci, żeby wszystko przebiegło pomyślnie, mama wyzdrowiała, a Ty żebyś już nie musiała się denerwować. trzymam kciuki, jak Wiesia.
Ja też niewiele teraz zna forum jestem. Podziwiam dziewczyny ciężko pracujące przy porządkowaniu forum, ale obiecuję sobie, że wezmę się w końcu w garść...

Dziękuję!!!
Mamę wypuścili w czwartek, w niedzielę przywiozłam do siebie.

Życzę Wam zdrowia, bez względu na to, czy obchodzicie święta, czy nie. Dobroci, spokoju i fenomenalnych kwitnień

Całe szczęście, że na święta miałaś spokojniejszą głowę.
Teraz mamę czeka długa rekonwalescencja.
Życzę zdrowia

Dołączam do życzeń.

Dzięki

Wczorajszy, najpierwszy, wyrywny

Nowy Rok z nowym kwiatkiem. Gratulacje! Mnie zakwitł tylko ten biały uprzednio pożarty przez jakieś zwierzęta więc nie mam co pokazywać.

Jaki piękny ciemiernik, jaka to odmiana?