Ok ok Nie znam się na kocich karmach i dzięki za zestawienie. Jeśli będę miała zamiar coś kupić już wiem czego szukać

To nie ja podałam przykład Whiskasa, ja tylko zacytowałam
Teraz nasunęło mi się pytanie. Wczoraj pani z ośrodka pomocy jeżom mówiła o tym, że karma mokra ma być bez sosu. Czy te warzywa i zboża są dodawane do kawałków karmy czy do sosu, bo jeśli do sosu to już chyba wiem dlaczego ma być bez.

To ja zakończę temat koci!
Kota siostry swego czasu strasznie rozbisurmaniłam!
Jak ona pojechała na wakacje - kupowałam mu surowe wieprzowe serca i ogony od łososia Nie kosztowało mnie to więcej niż zetę dziennie.
Potem nie chciał żreć niczego innego.
Głodem go musieli brać!

takasobie napisał:
Miłko, "surowizna /może niekoniecznie wieprzowa /, to najlepsze czym można karmić kota, do tego surowe żółtko kurzego jaja raz w tygodniu i super żarcie dla kociambra gotowe
Tylko jak przekonać mojego Bubla, że surowizna jest pyszna
Kiedy próbuję go zachęcić machając przed nosem dajmy na to surowym skrzydełkiem, patrzy na mnie jak na wariatkę , albo wzrokiem pełnym pogardy "mówi": same se to jedz!

to zupełnie jak u mnie . Surowizna może być jeżeli jest to wołowinka ekstra i na dodatek świeżutka bo mrożona już nie za bardzo....

A moja kotka wie co dobre i łapie sobie polne myszki, które z apetytem zjada na moich oczach a że chyba mnie lubi, to od czasu do czasu przynosi mi do kuchni pod stół a żebym miała atrakcję i się nie nudziła, to najczęściej żywe

A moja kota niestety nie tknie nic świeżego,gotowanego.puszkowanego itp.Jest już starszą panią i całe życie na suchej karmie mimo niezliczonych (dawniej) prób zmian.Teraz już nie próbuję.

Aniu może warto przegłodzić na dzień lub dwa, na pewno nie zaszkodzi, a jak zgłodnieje, to może...
moja to taka trochę dzikuska, nawet jak wyjeżdżam na dłużej, to sie nie martwię jak sobie poradzi..... ale przezornie sąsiadce zostawiam karmę

My wczoraj ratowaliśmy jeża, który wpadł do naszego głębokiego wykopu pod kanalizację

Mieszka u mnie w stercie gałęzi nic się nie boi czasem fuknie ale generalnie żyjemy w symbiozie. Bardzo się cieszę

Jeża u mnie dostatek, jest kilka, plus szykują się młode, zakątków do ukrycia mają kilka, plus dwa domki...

Jeże są u mnie od dawna, bo też i zakamarków różnych sporo, gdzie mogą przezimować. Zdjęcie z maja, co widać po kwitnących jeszcze konwaliach, przydybałam go pod samym progiem, ale czasami potrafi mnie wystraszyć. Zdarza się, że spotykam szczury na podjeździe, więc jak coś szeleści to najpierw krzyknę na wszelki wypadek , a dopiero potem sprawdzam co hałasuje, wczoraj też jeż spacerował pod winogronem.

Młody jeż wygrzewający się w promieniach zachodzącego słońca.

fot.06.09.2022, w ogrodzie Wojtka.

Czy widzicie u siebie jeszcze żerujące jeże? Pytam, bo ze sporym opóźnieniem doszła do mnie budka- schron i ustawiłam ją dopiero w niedzielę. Nie mam pojęcia, czy jest jeszcze szansa na zasiedlenie.
Jeśli nie, to trudno, poczeka do przyszłego roku.




fot.15.11.2022r.
.

Jeże z pewnością już śpią, przecież przesypiają ok. 5 miesięcy. Swoich jeży nie widuję od końca października. Na wszelki wypadek sypię im jeszcze ziarenka słonecznika ale to tylko ptaki są zadowolone.
Pollu a wysłałaś domek siankiem albo trocinami albo liśćmi bo na zdjęciach ocieplenia nie widać. W "gołym" domku jeżom będzie bardzo zimno a one lubią się zakopać w czymś ciepłym....

Piękny domek, dwupokojowy
Ja wcale nie widzę w moim ogrodzie jeży przez cały rok. Czasem tylko słyszę jak pod jałowcami prychał, gdy kot chciał się z nim przywitać Ale teraz już chyba śpią...
Nie wiem jak wpłynęła na nie ciepła jesień...

Edycja
Przeczytałam, że jeże zapadają w zimowy sen, gdy temperatura spada poniżej 15 stopni.

Puszku, tak zrobiłam: włożyłam do środka trochę gałązek i zasypałam liśćmi. Miałam pod ręką w miarę suche dębowe. Latem sprawdzę, czy są jakieś ślady bytowania.
Ewo, domek przez ten rok straci ludzki zapach, ściemnieje, wtopi się w otoczenie. Będzie gotowy do przyjęcia lokatorów w przyszłym roku.

Gdzieś w kosmos mi się wysyłają posty dzisiaj.... ale do brzegu...

Poll u mnie jeże nadal drepczą i dreptać będą jeszcze chwile, ale to tylko dlatego, że korzystają z wystawianych przez sąsiadów misek z żarciem dla kotów.
Ruch w moim domku widać, bo co rano liście leżą 'u progu", albo nie wciągnął, albo wyciągnął wychodząc...
Bywa, że zimą wstawiam im szatkowane mięso do środka, jeśli tylko są ślady na śniegu....

To może jutro wstawię do przedpokoju domku taką miseczkę? Obawiam się tylko, aby koty nie wywęszyły.

Póki co jedzenia w naturze mają pod dostatkiem, a wstawiając miseczkę teraz możesz zaprosić prócz kotów gryzonie, czy kuny.
Generalnie jestem przeciwnikiem karminia jeży kocim jedzeniem, ale sąsiedzi dokarmiać nie przestaną, a i na jeże wpływu nie mam
Ja dokarmiam w sytuacjach kryzysowych, czyli jak zauważę, że nieboraki zimą, czy na przedwiośniu nie śpią, a ziemia nadal zmarznięta. I wtedy nie kocie przysmaki, a szatkowana surowizna,,,
Ale z dwojga złego lepsze chrupki na przetrwanie, niż nic...

Jest wiele racji w tym, co piszesz- ziemia jeszcze nie jest zmarznięta, więc jedzenie jest. Mnie chodziło bardziej o to, by pokarmem pokazać im drogę do domku, jeśli jeszcze jakiś jeż potrzebuje.
Chyba jednak dam sobie spokój z nęceniem.