Całkowicie się zgadzam, Nowinko, co do dalii

Co ja bym teraz bez nich robiła w ogrodzie??? Musiałabym chyba wyrywać chwasty, a to takie nudne

A tak sobie chodzę i ścinam sekatorkiem przekwitające cudeńka daliowe
Żanetko, rzeczywiście, wiele host jest świeżych jak w maju, ale coraz więcej jest też tych doświadczonych przez różne ogrodowe plagi. Takie są uroki ogrodnictwa
Ewciu, do tej pory ślimaków praktycznie nie miałam, ale w tym roku było ich już niepokojąco więcej. Na szczęście na hostach nie złapałam żadnego, choć dziury w liściach oczywiście są.
Jedyne czego się imam to "rzut ślimakiem do Królika" czyli przerzucanie ich na "łąkę kwietną" sąsiada

Wiem, że wrócą jak bumerang, ale... za rok o tym pomyślę poważniej. Teraz na widok każdego ślimaczka przypomina mi się pobyt w ogrodzie u szefowej z TOZu.
Na widok pomrowa na wybiegu dla psów zerwała się z okrzykiem: "O, ślimak!". Kiedy do niego dobiegała, ja przypomniałam sobie poradę z forum ogrodniczego, która brzmi: "Przetnij go szpadlem na pół!" i oczywiście natychmiast ją wygłosiłam.
Szefowa spojrzała na mnie uważnie i spytała: "Ty na pewno jesteś z Towarzystwa Opieki nas Zwierzętami???" Po czym przerzuciła ślimaczka za siatkę, żeby go psy nie zjadły

No i co ja mogę? Co ja mogę, kiedy mnie terroryzują???
Krysiu, szacun za setkę dalii i paliki

Moje w pionie bez wspomagaczy, na szczęście, bo nie wiem co bym zrobiła
Majeczko, jestem szczęśliwą posiadaczką dziesiątek paczek nasion wszelakich sprzed 2010 roku

a i własnoręcznie zebranych z ostatnich lat mam sporo. 90% już wyrzuciłam, ale do kilku torebek mam sentyment

Grunt to "dobrze" nie schować
Dziś 3 bukiety hostowo-daliowe przywiozłam do domu

A co!!!