W końcu wysiałam pomidory, nie wiem co z nich wyjdzie, bo stoją w zimnym pomieszczeniu, wszak kuweta z ziemią, to taka świetna zabawa dla kotów....

Słońce pięknie przygrzewa od poniedziałku, pocięłam dziś trochę gałęzi, M dalej dłubie przy wiacie. Skręciłam po pracy do ogrodniczego i wyszłam z pustą ręką, marzył mi się oczar, ale przeliczyłam budżet i stwierdziłam, że 200 zł za zwykłego wypierdka, to jednak aż tak bardzo mi się oczar nie marzy... wrzuciłam drobne do skarbonki i uciułam na jakiegoś odmianowego...
Pierwszy raz kwitną mi przylaszczki, zwyklaki, cmokach, ocham i zęby szczerze, niby nic, a tu cudne ideały... dobry, długi sezon krokusowy, ciemierniki, choć marne też dają pociechę. Dobrze mieć taką przestrzeń co by we łbie złe myśli przewiało trochę.