Cześć!
Wróciliśmy z urlopu i przydałby się drugi urlop do odpoczynku

W piątek, przed zapowiadanymi ulewami skosiłam cały ogród i ogarnęłam z grubsza najbardziej zarośnięty kawałek. Ulew nie widać... Ogród bez nadzoru spisał się całkiem nieźle, wszystko jednak upalnie-sucho ociężałe,a pomidory nadal zielone.... Papryczkowo natomiast zapowiada się genialny sezon.... jeszcze nie wiem co z tym zrobię

zupełnie nie cukiniowy za to mam rok, nie chcą rosnąć, przyniosłam wiadro ogórków na pikle i pół nocy wekowałam. Udało się też w końcu nastawić agrestówkę.... zobaczymy co z tego wyjdzie
Udało mi się spełnić marzenie, o odwiedzeniu Wojsławic, napasłam oczy hortensjami i wróciłam z poczuciem beznadziejności, że u mnie tak nie chcą... wstępnie nawet chciałam wszystko wykopać i sadzić od nowa, ale na szczęście mi przeszło... muszę pozgrywać zdjęcia z telefonu... przytkałam sobie nieco pamięć

teraz muszę odwiedzić Wojsławice w "nie-hortensjowym" terminie, bo cała masa innych cudów do podpatrzenia, a ja jednak jednostronna byłam, wiele mi umknęło....
tymczasem kilka migawek z wekendu, ,słońca nie ma, więc jakość 'taka se'
Bella Anna, myślałam, że ją straciłam, bo po wiosennej przycince nie ruszyła.... na szczęście w zeszłym roku chyba robiłam sadzonki, jak przycinałam liliowce odkryłam ulubiony kwiat, całe szczęście, że od niechcenia czasami coś gdzieś wetknę....
daliom daleko do pełni kwitnienia
w końcu coś się dało zniebieścić
Rudbekie z nasion od Wiesi zaczynają

nie miałam jednak świadomości, że porosną takie kolosy wielkie, ciełam krzewy o połowę w czerwcu, a i tak ponad metr mają