Mój ogródek (w ROD) nie jest specjalnie ładny. Ciągle myślę jak wsadzić tam więcej kwiatów, by kwitły jak najdłużej, żeby ten pusty czas bez kwiatów był jak najkrótszy. Nie silę się na stworzenie przestrzeni, bo jej nie mam. Mam małe przestrzenie wokół poszczególnych kwiatów. Pogodziłam się z tym. Mój ogródek to prawie tyle przestrzeni ile kwiatów - właśnie taki groch z kapustą, tylko nie warzywny .
To chyba na tyle, taka introdukcja.
Mało robię zdjęć obejmujących większą przestrzeń, bo nie mam przestrzeni.
Moja aleja chwały - czyli róże
Edit:(postanowiłam dopisać nazwy kwitnących róż, późno ale chyba lepiej niż wcale)
Od przodu: Vanilla, My Girl, Aquarell



Double Delight, Astrid Grafin von Hardenberg, Nostalgie, Kronenburg



Augusta Luise



Róże z lat 60.-70. (mojej mamy) koralowa czerwień i druga różowa (w tle pnąca nn)



Turbillon i Ingrid Bergman, dużo dalej Albrecht Dürer Rose



Jeszcze róża, która rośnie w miejscu, gdzie nigdy róże nie rosły.
Róża Reine des Violettes



Jako ostatnia to taka, o której myślałam, że ją straciłam - taka zima
Barkarole



Jako anegdotkę dodam, że to zdjęcie edytowałam i poprawiłam - zobaczyłam na zdjęciu na pączku ze cztery mszyce (wystemplowałam). Następnego dnia, pierwsze co zrobiłam to pobiegłam do tej róży i mszyce ukatrupiłam

Później, o każdej z nich osobno

Gosiu, ja uwielbiam takie zestawienia. Sama na rabatach mam wszystko co mi w oczy wpadło i co przetrwało bez okrywania w zimie
Róże pięknie Ci kwitną i ważne, żeby było kolorowo

Gosiu, przestrzenią się w ogóle nie przejmuj - jej wielkość czy małość, to kwestia względna
Masz zielono, zdrowo, soczyście, kwitnąco.
Piękne aranżacje kwiatowe, z sercem układane.
Podoba mi się bardzo!

Dzięki Ewa. Tę ostatnią różę już będę zawsze okrywać. Kombinuję, jak znaleść czas, żeby im wszystkim poszyć ubranka na miarę.

Dzięki Twoim wskazówkom Aguniada nareszcie zrobiłam dobre kolorystycznie zdjęcie pączusiowi mojej Barkarole . Prawda, że czarna jak skwarka? Później, rozkwitając robi się jaśniejsza. Nawet jaśniejsza wg mnie niż Astrid Grafin von Hardenberg (jeszcze powtórzę tu zdjęcie, bo kolor tak mi się udał )



Teraz spadam do roboty .
Do wieczora

Wspaniała róża i pięknie ją pokazałaś (cieszę się, że mogłam pomóc).
Mam słabość do purpur

Miłej pracy!

Gosiu,Ty mówisz o małej przestrzeni ale zapewne masz więcej niż 10m2 Maleńki ogródek to ma Amarant a ilość posadzonych u niego roślin do prowadzić może do zawrotu głowy
Lubię kolorowe rabaty i takie mam u siebie,wymuskany ogród to wcale nie moje marzenie

Dzięki Roma, Amaranta podziwiam.
Mnie tylko chodziło o to, że niektórzy (których z resztą też podziwiam) nadają swojemu ogrodowi jakiś charakter, coś z siebie. W moim ogrodzie tak nie jest (a może jest). Dla każdej z moich roślin bym zakomponowała zakątek, ale go nie mam. Każdą pokazałabym inaczej, ale nie mogę. Staram się dbać tylko o to, by wspólnie obok siebie żyły . No i ta moja żądza posiadania jeszcze jednej roślinki . Już mi na przykład drzew braknie na zawilce gajowe, psizęby, ciemierniki i pierwiosnki oraz inne . Już nie wspomnę o roślinach (kwiatkach), które bardzo lubią słońce mur .
Oczami wyobraźni ogród mój widzę wielki, z pięknymi rabatami dla każdego gatunku kwiatów, a tu co? bezsil .
Z drugiej strony, nie zagospodarowałam jeszcze całości. Pod mieczyki przekopałam w tym roku z 10m2 "trawnika". Oczywiście, posadziłam za gęsto . Żeby je posadzić musiałam przerzucić kompostownik, żeby się dostać do "w miarę" gotowej już ziemi kompostowej. Przez 2 tygodnie nie mogłam się schylić, a na początku to myślałam, że może mam zapalenie płuc, bo nie mogłam nawet wziąć głębszego oddechu - tak mnie wszystko bolało.
Ach, taka zwykła robota w ogrodzie.
Powodem jest to:

Hiacyntowiec hiszpański biały



Pełnik (trollius) Cheddar



Pełnik chiński Golden Queen



Peonia (póki co nn)



Róża Albrechta Dürera



Róża czerwono-koralowa (ma z 50. lat) - sadziła ją jeszcze moja mama





Róża Ingrid Bergman



Róża Peace



Róża Vanilla



Róża pąsowa (też 50. letnia) o obu wiem tylko tyle, że były kupione z ogrodów "Ulricha", czyli ogrodów SGGW



PS. Dodam jeszcze piękności, które do mnie świeżo przywędrowały (do jutra jeszcze w doniczkach)





Dziś może jednak zostanę w domu, zajmę się trochę czosnkami i innymi.

Gosiu przydreptałam zobaczyć Twój ogródek i jak zobaczyłam róże to od razu mi mocniej zabiło
Cóż z tego że pąsowa i 50-cio letna, ale za to jaka śliczna, też mam takie cudności z czasów minionych, te róże są nie do zdarcia.
Czeka na lilie o których tak dużo wiesz

Bardzo mi się podoba, róże masz obłędne
I nie znałam hiacyntowca, to jest cudo ! Zanotowałam już go sobie wraz z różą " Peace " i " Barkarole " - a zdjęcie wyszło przepiękne

Nutko, dzięki za odwiedziny i cieszę się, że Ci się podobają moje róże. Bardzo starannie je wybierałam, bo mam mało miejsca. Jest jeszcze wiele pięknych róż, ale wszystkiego mieć nie można . O hiacyntowcu napiszę w cebulowych. Przedtem nazywano go Hiacyncikiem hiszpańskim i występuje w trzech kolorach. Najlepiej mnoży się ten biały.

Majeczko, ja te stare róże bardzo kocham - wybierała je mama. Pąsowa jest prześliczna i taka pachnąca. Ta koralowa, choć nie pachnie (niewiele mam niepachnących róż) też jest niezwykła - ma kolor koralowej szminki - chyba nigdy nie uda mi się go uchwycić . Mam jeszcze jedną 50. -latkę. Ma cudny, szlachetny kształt pąka i delikatnie pachnie w słoneczny dzień. Nie mam jeszcze jej zdjęć, bo nie trafiłam "w jej dzień".
Tylko takie jedno



Poza tym jeszcze trochę różyczek do pokazania mi zostało. Pamiętam jak pierwszy raz dawałam córce różę Kronenbourg do wazonu. Najpierw była rozczarowana, bo jej koleżanka dostała pąsową, a ona o taką sobie. Później do mnie zadzwoniła i mówi: mamusiu, ona mi urosła w wazonie - jest olbrzymia. Ja tylko spokojnie odpowiedziałam: wiem.



Z lilii to miałam już martagony, tylko się wstrzymuję, żeby nie powtarzać zdjęć, a chcę coś o nich lepiej skrobnąć. No, ale dla Ciebie
Stara odmiana typu Marhan





A tu na pewno L. Hansonii (żółta) + martagon prawdopodobnie Claude-Shride (do weryfikacji)

Martagony zaczynają intensywnie pachnieć pod wieczór, a moje pachną podobno piernikowo.

Zaglądam do Twojego ogrodu a tu witają mnie róże i piękne lilie pełniki , pełna gama kolorystyczna, to nic że mały ogród ale z sercem i to najważniejsze moj też mały

Gosiu
Wpadłem z rewizytą i co widzę?
Piękne róże - bardzo je lubię, ale nie mam na nie miejsca.
Pooglądam więc u Ciebie.

Gosiu, to jest właśnie charakter Twojego ogrodu - serce
O liliach chętnie poczytam, bo martenów nie mam.Hmmm, koniecznie muszę to zmienić. A kompostownik warto było przesypać. Konsekwencje bólowe niewątpliwe, ale za to efekty cudowne

Gosiu dziękuję Ci za te śliczne lilie martagonów nie mam wcale dlatego będę je podziwiać u Ciebie
Róża pąsowa wygląda mi na Papa Meilland
Miałam ją ale niestety padła po którejś zimie.
Słabo pachnąca czerwona to może być Burgundy 81

Kolejny nowy różany ogród na ZZ No... doprowadzicie nas do kolejnej rujnacji naszych ogródków

Róże powiększone o wartość sentymentalną to już "królowe matki" Niesamowite, że tyle żyją
Takie odporne czy opiekujesz się nimi specjalnie?

Sybi, one przez 15 lat były bez jakiejkolwiek opieki. Najbardziej wrażliwa to jest stara róża pąsowa. Był 1 kikutek z 2x większym dzikiem - nie wiedziałam co wyrwać, ale już się odbudowuje.
Różany ogród?
U mnie są różne kawałki ogrodów - tak właśnie jak w tytule.
Peonie w tym sezonie pokazały małe co nieco, ale czekam już na więcej w przyszłym roku. To znaczy dawały z siebie w tym roku co mogły - prawie każdy liść zwieńczony kwiatem (tylko listków jeszcze nie za dużo).





To znaczy, nie oczekuję podobnej metamorfozy, ale powinny zmężnieć. Hodowałam je od od malutkiego patyczka...

Majko, Edulku, Ty to masz głowę. Wczoraj nawet wąchałam obie i pomyślałam, że zapach podobny, ale róże - na pewno różne. To jednak, tak bliskie rodzeństwo - po tych samych rodzicach. Tak przywykłam do tego, że nn, że nie śmiałam o tym pomyśleć.
Tę drugą sprawdzę. Druga chyba jednak nie (dzięki za linki) bo wszystkie trzy róże były kupione gdzieś tak w późnych latach 60. ew. bardzo wczesnych 70.
Mam jeszcze trzecią staruszkę - ostatnią nieznajomą. Pięknie ukształtowany kwiat, śliczny różowy kolor. Jak się rozwinie to kwiat układa się (patrząc z boku) w filiżaneczkę. Delikatnie (dla mnie) pachnie. Ta ostatnia ma kwiatki boczne i to sporo, ale jest urocza. To ona





Dzięki wszystkim za odwiedziny. Wszoraj świeżo rozkwitł kwiat Mr Lincolna i tak mnie zauroczył… to on, przy różnym świetle (dla Was).









Później będą lilie, dalie, mieczyki.
Ale jeszcze wcześniej zakwitnie monitorowana Barkarole

No i kolejny różany ogródek , jeszcze trochę i poczuję się jak ogrodniczy wyrodek . Dobrze że chociaż jakieś dzikuski zagościły w moim ogrodzie

Pikutku, to dlatego, że jak zaczynają kwitnąć róże to już zawsze jakiś kwiatek jest w ogródku. Tylko róże (mam na myśli te nowoczesne) to rwiesz i rwiesz, a one znów i znów rosną - przez cały sezon. Jaki inny kwiat Ci się tak powtarza?
No, może dalie .

No cóż u róż odstraszają mnie kolce a u dalii wykopywanie na zimę , ale zalet mają sporo więc na kilka dalii już się skusiłam a róże ciągle jeszcze tylko w żywopłocie

Na wiosnę kupiłam u p. Pajdy kilka lilii. On sprzedaje najczęściej po 2 cebule (martagony pojedynczo).
To są właśnie cebule od niego, ale wydaje mi się, że te dwie nie będą jednakowe.



Oprócz tego moje lilie dopadła szara pleśń. No nie dużo, ale zaraza się zaczęła i trzeba było szybko zadziałać, bo dla lilii szara pleśń to szybka zguba - momentalnie tracą liście. Wprawdzie nie atakuje cebul, ale jak długo (ile sezonów) przeżyją cebule bez liści?
Te jasne plamy na liściach to moja reakcja (jakieś 4-5 dni temu). No niestety bez chemii się nie dało, ale infekcja wydaje się, że została zatrzymana. Do tego momentu próbowałam je chronić inaczej, ale pewnie coś pokręciłam w recepturze.
Zaczęło się od tego



No i oznaki w zupełnie innym miejscu takie



W przyszłym roku znowu będę próbowała chronić je bez kupnej chemii, ale teraz nie było na co dłużej czekać. Z resztą sezon się nie kończy. Może dalej będzie lepiej i nie będę musiała być ponownie "Chemicznym Alim". Choć tak do końca w to nie wierzę, bo mam trochę mieczyków , a je kochają wciornastki. Zbyt długo się wahałam przed użyciem chemii owadobójczej i lilie też dopadła ostępka lilianka. Całe szczęście, że niewiele pączków ucierpiało.