Dzięki Roma, Amaranta podziwiam.
Mnie tylko chodziło o to, że niektórzy (których z resztą też podziwiam) nadają swojemu ogrodowi jakiś charakter, coś z siebie. W moim ogrodzie tak nie jest (a może jest). Dla każdej z moich roślin bym zakomponowała zakątek, ale go nie mam. Każdą pokazałabym inaczej, ale nie mogę. Staram się dbać tylko o to, by wspólnie obok siebie żyły
. No i ta moja żądza posiadania jeszcze jednej roślinki
. Już mi na przykład drzew braknie na zawilce gajowe, psizęby, ciemierniki i pierwiosnki oraz inne
. Już nie wspomnę o roślinach (kwiatkach), które bardzo lubią słońce mur .
Oczami wyobraźni ogród mój widzę wielki, z pięknymi rabatami dla każdego gatunku kwiatów, a tu co? bezsil .
Z drugiej strony, nie zagospodarowałam jeszcze całości. Pod mieczyki przekopałam w tym roku z 10m2 "trawnika". Oczywiście, posadziłam za gęsto
. Żeby je posadzić musiałam przerzucić kompostownik, żeby się dostać do "w miarę" gotowej już ziemi kompostowej. Przez 2 tygodnie nie mogłam się schylić, a na początku to myślałam, że może mam zapalenie płuc, bo nie mogłam nawet wziąć głębszego oddechu - tak mnie wszystko bolało.
Ach, taka zwykła robota w ogrodzie.
Powodem jest to:
Hiacyntowiec hiszpański biały
Pełnik (
trollius) Cheddar
Pełnik chiński Golden Queen
Peonia (póki co nn)
Róża Albrechta Dürera
Róża czerwono-koralowa (ma z 50. lat) - sadziła ją jeszcze moja mama
Róża Ingrid Bergman
Róża Peace
Róża Vanilla
Róża pąsowa (też 50. letnia) o obu wiem tylko tyle, że były kupione z ogrodów "Ulricha", czyli ogrodów SGGW
PS. Dodam jeszcze piękności, które do mnie świeżo przywędrowały (do jutra jeszcze w doniczkach)
Dziś może jednak zostanę w domu, zajmę się trochę czosnkami i innymi.