Ewa chociaż Ty jedna mnie rozumiesz z podlewaniem
, wczoraj niby coś ciapnęło, a dziś już znowu popiół
Mam nadzieję, że po jutrzejszym upalnym epizodzie wrócą umiarkowane temperatury i spadnie trochę więcej deszczu
Martuś mogłabyś książkę napisać "niezwykłe przypadki pewnej Marty"
Agnieszko u mnie tradycyjnie
, świeci i gorąco
, wczoraj podobnie, mimo coś pokropiło nad ranem, dziś już nie ma śladu
Bylica faktycznie trochę się wykłada, dlatego rośnie w towarzystwie roślin, które ją podtrzymują
, lubię ten srebrny kolor i raczej się jej nie pozbędę
Koty przynoszą stosunkowo mało kleszczy, jeśli już, to wbite i trzeba usuwać, spacerujących na kocie nigdy nie spotkałam. Za to spacerujące po zakroplonym psie i owszem, bardzo często
Romcia w takim razie liczę na fotki przybranej wnuczki
, mam nadzieję, że oprócz artystycznych będą też takie pokazujące Polanę w szerszych ujęciach
Jaguś to bardzo dobrze, że masz takie podejście
, z pewnością będzie Ci łatwiej wyjechać i tam zostać na wiele lat. A kto wie, może potem zdecydujecie, że nie chcecie wracać
, choć za 10 lat władza nam się zmieni jeszcze kilka razy i może będzie normalniej
Dorcia jak mi kupisz coś ładnego i takiego, czego nie mam w ZP, to zapewniam Cię, że foch minie
. Ale i tak będę tam chciała zawitać osobiście
Z deszczem to jakaś wielka niesprawiedliwość jest
, Ty masz glinę i jeszcze ciągle pada, a ja, biedny żuczek morduję się na piachu, w dodatku prawie nigdy nie podlewanym
Edyta no tak, syty nie zrozumie głodnego
, ja nie rozumiem Was, nie narzekających na brak wody i nadmierne temperatury
Tani kupiłam u Fenixa, chcesz ofertę
?
Aniu faktycznie górne części pędów perowskii wymarzają, zawsze na wiosnę przycinam na jeża, podobnie jak budleje, a one odbijają od tych dolnych częścio
. Spróbuj, jak się sama nie przekonasz, to będziesz dalej zniechęcona i niezdecydowana
Tomku witaj
Bardzo ciekawe skojarzenie
EWa kiedyś to wszystko policzę
, chociaż właściwie nie wiem po co
. Jeszcze gdybym miała oznaczone odmiany, to miałoby to jakiś sens, a tak
Wieczorny zapach to jest dopiero coś
Bardzo Wam dziękuję za wizytę, chociaż było nie po drodze
i mam nadzieję wreszcie zawitać do Waszego pięknego ogrodu
Miniony weekend upłynął pod znakiem dorocznego lubelskiego szkółkingu
. Troszkę kameralniej niż zwykle, ale tak samo wesoło i bogato zakupowo
Po raz pierwszy pojechałam sama, bez moim zwyczajowych towarzyszek Eli i Uli
, ale potem zagarnęłam do swojego auta Zieloną Anię i już nie byłam sama
Trasa wiodła tradycyjnie przez Puławy, potem Końskowolę - szkółki Kurowskich i bodajże Piecha
- pierwszy raz tam byłam, sporo ciekawych roślin, zwłaszcza drzew, niestety akurat lało i nie było warunków do dokładnego przejrzenia oferty. Koniecznie trzeba tam wrócić.
Potem do Młynek i Ryki, czyli Daglezja. W szkółce pana Maja znów złapała nas ulewa, a noszenie doniczek i jednoczesne trzymanie parasola nie jest łatwym zadaniem
. Jakoś jednak wszyscy zrobili zakupy
, tym razem "brać" trzeba było jakiś krwiściąg
, nawet odmiany nie zapamiętałam
Z powodu bardzo niestabilnej pogody nawet nie wyciągnęłam aparatu
, ale gdyby ktoś z czytających posiadał jakieś fotki z weekendu, to proszę się nie krępować
Ja mam tylko zdjęcie swoich zakupów już z domu
A pierwsze co zrobiłam po przyjeździe, to poleciałam sprawdzać poziom wody w beczkach na deszczówkę - o efektach zmilczę
W dodatku rozpakowując samochód nie zauważyłam, że mi się tam Ryśka wprowadziła
, pozamykałam, wjechałam do garażu i kot na całą noc został w samochodzie
. Efekt tej nocy także przemilczę
, w każdym razie będzie mi trudno kogoś do auta zaprosić jeszcze przez jakiś czas
Dziś jeszcze gościłam u siebie część przyjezdną szkółkingujących
, czyli Izę z Jarkiem, Dorotkę, Ewę z Krzysiem i Anię. Bardzo Wam dziękuję za fajny czas wczoraj i dziś, żałuję, że mi wieczory wypadają
, ale cieszę się z tego, co jest
. Do zobaczenia za rok
Fotki łąki dla Ani
A dla wszystkich dzisiejsze ogrodowe
i koncentrat energii dla tych, co im zawsze zimno
a także coś dla tych, co wolą umiarkowane temperatury