Danusiu no to chyba zacznę jakieś próby robić, bo ja jako reżyser, scenarzysta, operator i montażysta w jednym to będzie debiut stulecia!
Co Ty opowiadasz! Zdjęcia robisz piękne i ogród też piękny!
Dagusiu u nas w tym roku mniej ślimorów, bo jednak susza dokucza. Ale na wsi mam eskadry niszczylistki, która po prostu dziurawi wszystko, na czele z różami. No i ostępka, która wykańcza mi lilie.
W tej maszynie system koszenia jest inny niż w tradycyjnych. Nazywa się to kosiarka bijakowa i ma takie wały tnące, mulczujące jednocześnie pokos. Sporo wytrzyma, ale też trzeba uważać.
Kochana, u Ciebie już tyle pięknych roślin i kolorów, ze róże po prostu konkurencji nie wytrzymują
U nas dalej sucho, a jak sucho to temat podlewania wraca.
Żeby nie stać z wężem po kilka godzin, jeśli ma ktoś ujecie wody wodociągowej to może zmajstrować system nawadniania kropelkowego według schematu
Mając kran w ogrodzie można to zrobić dość prosto wyprowadzając od niego zwykłą rurę od węża, którą połączymy szybkozłączką z linią kroplującą rozłożoną na rabacie. Kran odkręcamy na noc, rano zakręcamy. I tyle.
Najlepiej jest podłączyć tę linię w pętli na złączce typu trójnik, gdzie do dwóch otworów podłączamy oba końce linii kroplującej, a do trzeciego doprowadzamy wodę z kranu. Wtedy woda idzie z dwóch stron do linii kroplującej i nie ma obawy, że przy końcu w przypadku liniowego ułożenia mamy spadek ciśnienia.
Można też pokusić się o ułożenie dwóch lub więcej pętli linii kroplujących (sekcji) w kilku częściach ogrodu. Wtedy jednej nocy podlewamy jedną, drugiej nocy podłączamy wąż do kolejnej itd.
- przy zmiennym ciśnieniu wody można zastosować droższą linię z kompensacją ciśnienia.
- maksymalna długość linii przy przyłączeniu obu końców to 200m.