Dzień 2 cz. 2
Ojcowski Park Narodowy a konkretnie Dolina Prądnika to perła! Cud przyrody z kilkoma cudami/wytworami ludzkich rąk. Miejsce zapierające dech w piersiach!
Rozpoczęliśmy zwiedzanie od Pieskowej Skały i Maczugi Herkulesa, których chyba nikomu nie trzeba specjalnie przedstawiać
Zamek Pieskowa Skała to jeden z zamków wchodzących w skład Szlaku Orlich Gniazd, który łaczy Częstochowę z Krakowem, obecnie znajduje sie tam także oddział Zamku Królewskiego na Wawelu. O jego bogatej historii sięgającej 1315 r. znajdziecie mnóstwo informacji w wielu miejscach więc nie będę się wgłębiać, zatem tylko kilka informacji organizacyjnych. Zamek jest pięknie odrestaurowany
we wnętrzach sporo bardzo ciekawych wystaw stałych oraz czasowych (płatnych indywidualnie), na które warto poświęcić czas (zobaczyliśmy m.in "Szał uniesień" Podkowińskiego). Niestety nie można robić tam zdjęć
Warto zajrzeć do restauracji/kawiarni zamkowej choćby tylko po to by z tarasu widokowego zobaczyć to
przepiękne ogrody, do których jednak nie ma bezpośredniego wstępu.
Warto też zobaczyć z góry dziedziniec zamkowy
Po wyjściu z zamku zacienioną ścieżką można dotrzeć do Maczugi Herkulesa,
piękny spod niej widok na trasę dojazdową do zamku
Zostawiamy Pieskową Skałę i Maczugę i zmierzamy w stronę Ojcowa. Po drodze warto zatrzymać się by popodziwiać Kaplicę "Na Wodzie" p.w. św. Józefa Rzemieślnika (Robotnika). Kaplica usytuowana jest ponad potokiem na betonowych podporach, co wiązało się wg miejscowej tradycji z zarządzeniem cara Mikołaja II, zabraniającym budowy obiektów sakralnych na ziemi ojcowskiej, wobec czego kaplicę zbudowano "na wodzie" (Polak zawsze "wykombinuje"
).
W ten oto sposób dotarliśmy do Ojcowa. Zaczynamy zwiedzanie od zamku (także należącgo do Szlaku orlich Gniazd).
Niestety w porównaniu z Pieskową Skałą to właściwie resztki fortyfikacji. Tak dyskutowaliśmy z przyjaciółmi, że - patrząc na "przemiał" turystów w Pieskowej Skale- aż dziw, że i ten zamek nie został bardziej odrestaurowany i udostępniony zwiedzającym. Mimo, iż właściwie niewiele jest tam do zwiedzania w tej chwili to nie przeszkadza pobierać opłat za wejście. Gdyby go uatrakcyjnić turystycznie można by pobierać większe opłaty, a zamek by na siebie zarabiał. Ale cóż...Szkoda jego potencjału...
Tak wyglądał kiedyś....
a tak dziś...(tylko, że do wieży nie da się wejść
)
ale widoki z góry na Dolinę Prądnika rekompensują wszystko ....
Wokół zamku rosną setki obrazków (plamistych? włoskich?
), które rozświetlają swoimi pomarańczowymi kolorami cień pod drzewami i krzewami
Z Zamku Ojców wyruszamy dalej, do Doliny Prądnika, kierunek Grota łokietka. Na terenie Doliny jest mnóstwo ciekawych miejsc do zwiedzania, nas ograniczał czas dlatego wybraliśmy tylko tę jaskinię. Można wybrać jeden z kilku szlaków, my - zupełnie przypadkowo - wybraliśmy bardzo malowniczy szlak niebieski.
Po drodze warto wdrapać się na punkt widokowy (w pobliży stawów pstrągowych), widoki cudne....
uwaga techniczna: dobre buty, żadne tam sandałki czy inne miastowe głupoty
wejście na punkt strome i wyślizgane, a zejście kłopotliwe.
Zmierzamy dalej niebieskim szlakiem po drodze podziwiając takie maleństwa
aż docieramy do cudnej Bramy Krakowskiej
a za nią wdrapujemy się ścieżką ma masyw na szczycie, które znajduje się Grota Łokietka. Kilka wrażeń, które i tak nie oddadzą tego co tam można doświadczyć - wdrapujemy się ścieżką po wytartych, błyszczących wapieniach, poprzetykanych korzeniami starych drzew
po obu stronach ścieżki stare, poprzewalane drzewa obrośnięte mchami oraz skały, wszystko skąpane w świetle, które daje zieleni kolor szmaragdowy, mszysty, w półmroku dającym wrażenie, że przenieśliśmy się w czasie, gdzieś do ...paleolitu...nie umiem opisać słowami, ale odczucia były niesamowite...
zdjęcia robiłam, ale żadne w najmniejszym stopniu nie oddaje tych odczuć
Więc Wam nie pokażę, musicie pojechać i przeżyć sami
I tylko jedna ważna uwaga techniczna: jak wiecie celem naszej wyprawy była Grota Łokietka. Sprawdziliśmy przed wyjściem, że ostatnie wejście do jaskini jest w sezonie letnim o 18.30. Zatem wdrapywaliśmy się w pocie czoła by zdążyć na ostatnie wejście (prawie 3 km od Zamku Ojców). Dotarliśmy na miejsce o 18.15.I wówczas okazało się, że w dni powszednie (a taki był) ostatnie wejście jest o 18.00 i jaskini nie zwiedzimy
Przed Bramą Krakowską jest tablica z informacją o 18.30, woźnica z wozu konnego przed bramą upominał nas byśmy zdążyli przed 18.30. Szczrze mówiąc byliśmy wściekli
Bo gdyby taka infomacja była wyeksponowana to albo zmienilibyśmy szlak na czarny (krótszy i szybszy), albo punkt widokowy zostawilibyśmy na powrót, a tak darliśmy trudnym szlakiem na czas by "pocałować klamkę". Jakos tak .... niefajnie sie poczuliśmy .... Dobrze, że choć wrażenia ze szlaku ostudziły nam emocje