Kondzio i Andrzeju... przy rozstaniach zawsze jest smutno, dlatego ja pamięcią wolę wrócić do tych chwil radosnych... do naszych spotkań i rozmów w ogrodniczym gronie
Nigdy nie zapomnę naszej szalonej, majowej eskapady do Baldwinowic sprzed 2 lat, gdy okazało się, że Baldwinowice są jednak dwa a my wylądowaliśmy nie w tych, co trzeba...
i ten śmiech, Wasz, mój i Efci, który towarzyszył nam przez kolejne 100 kilometrów
I jeszcze nauczki, że nie należy zatrzymywać się na stacjach Orlenu, bo czają się tam wredne, wegańskie hot-dogi
I poświęcenia, z jakim Andrzej zdobył dla mnie bilet na pociąg powrotny, podczas gdy ja pakowałam się do niego z moim ślicznym rodkiem
Dziękuję, że mogłam odwiedzić Wasz fascynujący ogród... 'ogród z drzwiami', jak go nazwałam dawno, dawno temu, w czasach, gdy jeszcze nie przejawiałam jakichkolwiek zapędów do ogrodowania a on gdzieś pojawił się przed mymi oczami i głęboko utkwił w pamięci...
tylko za krótka to była wizyta, za krótka!
No i praca, wspólna praca... na zawsze zostaną w mej pamięci te noce, gdy przed ekranami swoich kompów budowaliśmy Alfabetyczny Spis Roślin i go nieustannie poprawialiśmy i udoskonalaliśmy, po czym on zawodził a my go znów pieczołowicie składaliśmy do kupy... wiele tych nocy było
I dziękuję za wszelką pomoc, której mi udzielaliście, gdy tylko o to poprosiłam
Rzeczy ważne, drobiazgi i drobiażdżki... jestem Wam za nie wdzięczna i mam nadzieję, że nic tego nie przesłoni.