Jako że lipiec, więc znów mam tą nieprzyjemność wchodzenia w interakcję z opuchlakami
2 dni temu - 5
przedwczoraj - 5
wczoraj - 0
dziś - ponownie 5 w tym poniższe, które o 12.30 raczyły wyjść na lunch...
pozostałe wieczorem
dultom napisał:
(...) czasem, żeby zniszczyć wroga, trzeba poznać także jego upodobania seksualne.
Bo kto wie, czy nie jest bardziej niszczycielski w szale uniesienia?
Z moich obserwacji wynika, że szał uniesienia jednak bardziej dekoncentruje, co niejako jest naturalną koleją rzeczy...
powodując, że
>> zaabsorbowane sobą opuchlaki dają się łatwiej podejść i ładnie spadają na podstawioną łopatkę
Trzeba zaś poznać WSZELKIE upodobania, nie tylko te seksualne
DO UTRWALENIA I ZAPAMIĘTANIA:
>> aktywność opuchlaków nie ogranicza się tylko do godzin nocnych !!! patrz lunch powyżej
>> opuchlaki są czujne !!! dlatego łopatkę pod liść czy pęd, na którym przebywają, podsuwamy niebywale ostrożnie i cichuteńko...
inaczej będziemy świadkami inscenizacji pod tytułem:
Jestem martwy i spadam... a w korze czy innej ściółce to ich się już nie doszukamy, bo zadbała o to Matka Natura
>> opuchlakowi nie w smak, gdy mu się przerywa posiłek (a komu by było
), co wszak przekłada się na to, że
lubi wracać na ten sam, widać jeszcze nie dosyć dojedzony
liść... zatem jeśli nas przechytrzy i sturla się, udając martwego, szybciej niż podstawimy łopatkę, warto wrócić za godzinę czy dwie i zerknąć ponownie na liść uprzednio przez niego smakowany tudzież jego najbliższe otoczenie
>> rozglądając się za opuchlakami, bynajmniej nie ograniczamy się do oglądu rododendronów, lecz przepatrujemy cały ogród...
opuchlaki to wędrowcy, którzy
przemieszczają się także po innych roślinach... w tym roku namierzałam je już na hostach, aralii i borówce
Taa... znowu podejrzałam, udokumentowałam i... znowu przerwałam