Efciu... widzę, że spasowało maluchowi u Ciebie
Gosiu... posadzenie podrzenia nadmorskiego na dwóch czy więcej stanowiskach to dobry pomysł, bo czasem bywa, że się nie budzi po zimie, czego i ja doświadczyłam
Z uwagi na powyższe pamiętajcie dziewczyny o okryciu podrzenia na zimę... ja zasypuję sosnowymi igłami... i zeszłej zimy tam, gdzie był przykryty po kokardkę a nawet wyżej, nic mu się nie stało a tam, gdzie lżej i wystawał spoza okrycia, w większej części mi wymarzł... ale jest też prawdą, że miałam tej zimy jakiś taki miejscowy mroźny podmuch, bo oprócz podrzenia nadmorskiego, wymarzł mi również co do listeczka rosnący nieopodal podrzeń żebrowiec (na szczęście ten wiosną odbił) oraz żurawka i tiarella a rosły w mym ogródku od lat i wszystkie swe zimy spędzały nieokrywane
Podrzeń nadmorski jest u mnie od jesieni 2014...nabyłam go z początkiem września na kiermaszu przy wystawie Zieleń to Życie
Blechnum penna-marina na pierwotnym stanowisku, które przestało istnieć tej zimy... ech...
Zdjęcie z
14.05.2015
I miesiąc później... zdjęcia z
15.06.2015
I w kolejnym sezonie
Przebudzenie wiosenne... zdjęcie z
3.04.2016
Z końcem wiosny... zdjęcia z
16.06.2016
Całkiem gęsty zrobił się z niego dywanik... nawet ciut za gęsty
I mocno napierający na towarzystwo... zdjęcia z
3.07.2016
W trzecim (pełnym) sezonie... po przerzedzeniu dywanika i roszadach na rabacie
Zdjęcia z
27.06.2017
Wysadzona część powędrowała na drugie, mniej eksponowane stanowisko... innymi słowy: pod płot...
ale dzięki temu teraz - po wymarznięciu części podstawowej - mogę bawić się z podrzeniem nadmorskim od nowa
Jesienny portret listka... zdjęcie z
1.10.2018
.