Proporcje takie jak podał Jurek. Rozrabiam 10 dkg drożdży w ciepłej (nie gorącej) wodzie + łyżeczka cukru (ale nie zawsze) + mydło potasowe albo coś co pozwoli lepiej utrzymać oprysk na liściu. Pryskam wszystkie dyniowate, ogórki, ostróżki (bo łapią u mnie mączniaka) , no i oczywiście róże. Zauważyłam w tym sezonie zdecydowanie mniej czarnej plamistości na różach. Nie żeby jej w ogóle nie było, bo np. Grahamka plamistość kocha, ale jest jej zauważalnie mniej.
Upierdliwe jest to, ze trzeba pryskać po deszczach, żeby grzybowe patogeny miały mniejsze możliwości rozgoszczenia się na liściach, a tak to pryskam raz na tydzień.
No i fajne pachnie... bo ja lubię zapach drożdży, z ciastem mi się kojarzy... a mojemu Połówkowi z piwkiem
Miłka, nie wiem jak zareaguje na rdzę, ale na mącznika i czarną plamistość taki oprysk jest polecany. Zresztą spróbować chyba warto, krzywdy nie zrobisz.
O tu widać trochę plamistości na Grahamie, ale normalnie to by już było czarno na liściach.