To może po prostu taki rok parszywy , może w przyszłym sezonie będzie lepiej? U Ciebie cieplej, a u mnie bardziej mokro

Kiedyś marzyła Mi się przeprowadzka gdzieś w Twoje strony.
Ja jednak lubię słoneczko .Już wolę swoje Górki,chociaż tu też pada, ale nie aż tyle.

Rok wyjątkowo parszywy, w innych latach bywało jednak trochę ciepła, no i nie pamiętam aż tyle deszczu.

Jurku, na Twoje górki zamieniłabym się od razu !!

Dziś połaziłam po ogrodzie - Antonówek nie ma, Renety w niewielkich ilościach, drobne i sypią się niedojrzałe. Malinówki drobniutkie i też mało. Myślałam, że po takich deszczach owoców może i będzie mało, ale za to duże, ale nic z tego.

Winogrona dojrzewają bardzo opornie, pomidory w szklarni jako tako, ale tylko koktajlówki, dużych prawie nie było, wcale nie wiążą. Miałam 6 krzewów mojego ulubionego Absinthe, a pomidorków było raptem kilka sztuk razem do kupy. Z aronią w zasadzie rozprawiły się ptaki. A takie piękne, grube jagody, niech im idzie na zdrowie

Troszkę pokosiłam, ale kiepska robota, cała trawa się kładzie, musiałam po 3 razy poprawiać we wszystkie strony.

Faktycznie parszywy sezon, u Ciebie wiecznie mokro, u mnie wiecznie sucho a wystarczyłoby zakręcić karuzelą pogodową i bylibysmy wszyscy radzi, no prawie

No tak, pańskie oko konia nie tuczyło I jeszcze ten deszcz.... Współczuję

aguskag napisał:

Kochani
Nie chcę zapeszyć, ale od kilku dni nie pada (odpukać) . Wreszcie można pozajadać maliny, skosić trawę, pospacerować po ogrodzie. Zimno co prawda, choć niby lato, ale narzekać nie będę, bo czego spodziewać się po wrześniu.

Mamy za to grzybową klęskę urodzaju. Najpierw z doskoku między wyjazdami wpadałam do kurkowej fabryki i znosiłam je do domu wiaderkami



Kurki można było zbierać garściami, a jak już padałam z nóg to siadałam na mech i zbierałam wokół



Potem zaczęły się i inne grzyby, których każdy uzbiera ile chce i na ile mu kręgosłup pozwoli. Wypatrzyłam na jutro bezdeszczową pogodę, to też się wybiorę do lasu, choć za każdym razem mówię sobie, że już dość. Niestety.... natura ciągnie wilka do lasu



Po drodze również bywa bardzo malowniczo



Zwłaszcza jak się ma pomocnika

Dzięki odrobinie słońca zmobilizowałam M. do wyburzenia pieca, który czekał już na to od wiosny i jakoś brakowało weny Tym bardziej, że na jego miejsce czeka już szafa.



Powoli go ubywało



ubywało...



aż zniknął

Pięknie rozebrany piec, fachowo i z poszanowaniem każdej kafelki
Braku opadów zazdroszczę, ja już mam dość deszczu.

Ewcia
Uważaliśmy na kafle, bo może komuś się przydadzą. M. odkładał je na taczkę lub podawał mi, a ja wynosiłam od razu na taras na paletę. Taczką wyjeżdżał gruz na przyczepkę. Poszło dość sprawnie, ale od kurzu i sadzy bywało szaro. Na szczęście mieliśmy folię do okrycia, bo nie wiem jakbym meble doczyściła

U nas lało całe lato, więc mamy chwilową ulgę. Życzę słonka!

Na koniec parę fotek z ogrodu.

Aguś, Ty rozbierasz a mi się marzy kaflowe cacko w domu. Tak, wiem...Popiół, kurz i uciążliwe palenie...Co w miejsce pieca?

Widzę, ze niezłe zbiory winogron się szykują. Co będziesz z nich robić?

W miejsce pieca czeka już szafa, od pół roku Teraz stoi tak, że już w nią kilka razy przydzwoniłam w nocy. Na szczęście już ściana pomalowana, dosycha. Jutro chyba wstawimy już szafę na miejsce.

Winogrona?? Jeść
To są deserówki. Dojrzewają powoli od końca sierpnia. Mam każdy krzew w innej odmianie. Będą do pojedzenia aż do mrozów. W tym roku sporo nie zdąży dojrzeć. Są jeszcze zupełnie twarde, nie ma szans. W tej chwili objadam 4 dojrzałe odmiany. 2 ze szklarni i 2 najwcześniejsze z gruntu. Nasz klimat im nie sprzyja, więc nie ma na krzewach tak wiele owoców, by ich nie przejeść.

Dziś znów mnie poniosło na grzyby Który to już raz w tym roku? Nie zliczę. Nigdy jeszcze nie miałam takich zbiorów. Dziś były prawdziwki, kozaczki, kanie, rydze, maślaki.... a najwięcej zielonek i kurek. Kręgosłup protestuje przeciw takiemu traktowaniu
Na szczęście nie muszę ich obrabiać, bo zawiozę jutro mamie. Ona je oczyści, przygotuje do suszenia, a część zamarynuje. Pierwszy raz mi się tak udało, bo do tej pory siedziałam do nocy by je potem przebrać i przetworzyć.

Jesień w ogrodzie















a krzewuszka myśli, że to czerwiec



Malwom też się coś pokićkało

Jak na to, ze ciągle Cię nie było, albo padał deszcz, ogród prezentuje się dobrze
Moje pomodory w tym roku też nie były najlepsze.
Podobno w tym roku ma być najcieplejsza zima od lat
Ciekawe jak to będzie wyglądało. Czy będziemy zadowolone, czy wręcz przeciwnie.
Znowu wschód ma być cieplejszy niż zachód. Ciekawe co z opadami
Mogłoby sie odwrócić, bo naprawde całkiem Cię zaleje
ja jestem po środku, niby deszcu nie było tyle co u Ciebie, ale też zdecydowanie za dużo

Aguś, ten rok cały jakiś pokićkany, nie tylko u Ciebie.....................
Krzewuszki z różnym nasileniem kwitną u mnie od wiosny, pierwszy raz obserwuję takie zjawisko

Margo2 napisał: A Ty wierzysz tym wróżbitom? Przecież oni na 2 dni prognozy nie potrafią przewidzieć
Mój znajomy leśnik powiedział dziś, że z jego wieloletnich obserwacji wynika jasno
- jak jest jesień bardzo obfita w grzyby - to zima będzie albo bardzo mroźna, albo bardzo śnieżna. Na pewno nie ciepła.

W lesie zaskakująco sucho, aż wszystko trzeszczy pod nogami. U nas na podwórku oczywiście nawet trawa nie obsycha po porannej rosie, ale przynajmniej woda opadła w piwnicy. Żeby tak jeszcze z miesiąc bez deszczu... niestety od środy ma lać

Za to hortensje maja się dobrze, liczę że za rok będą jeszcze wyższe i piękniejsze.

Piec burzyć, jawna profanacja!

VERA napisał: U nas był całkiem stabilny



Pomidory w szklarni nadal radzą sobie nieźle

Ja się oblizuję po zielonym, pyszny był, nawet zaczął potem sporo wiązać ale co z tego, zbyt późno.....a te z ostatniej fotki to jakie?

beatrix+ napisał: hihihi właśnie dziś znalazł nowego nabywcę. Będzie pięknym piecem kuchennym . Ładny był, nie przeczę, ale bezużyteczny. Teraz dostanie drugą młodość.