Miłko uwielbiam wszystkie zwierzaki i kwiatki obserwować
z każdego spaceru coś przynoszę
łania zagląda czasami niby jest ostrożna a ciągle na ogród patrzy ,ziemniaczka pewno by skubła
u nas po deszczu ani śladu
miało padac a pokropiło czasami
staram się prosto sadzić
ale niestety puki mąż nie zrobi kreski ze sznurka tak zawsze kąt zły
słonecznik razem zasiany on będzie równy
Do tej pory pogoda służyła piwoniom bardzo długo trzymały kwiaty od jutra upał i pewno te co sie rozwiną nie będą wstanie się utrzymać. Dobrze że mamy studnie to co kilka dni napełniamy beczki ale jako tako kwiatów w ogrodzie nie podlewam ,tylko doniczkowe i woda dla kaczek.
Powoli wyłania się widok odnowionej elewacji może za trzy dni skończą, sprzątania mamy mnóstwo codziennie
niby oni sprzątają ale ja z mężem musimy mieć posprzątane starannie. Rododendrony i azalie długo cieszyły jakoś obieranie przekwitniętych kwiatów w tym roku opornie mi idzie .
Basik pewno drugi raz takiej okazji nie będzie z puszczykiem
ale wspomnienia zostaną w pamięci ,teraz podziwiamy szpaki w naszej budce
starszaki wyleciały, a najmłodszy został i rodzice go zachęcają do opuszczenia budki
a on się nie spieszy .Zresztą mają tak wspaniałe miejsce że sama bym tam pomieszkała
moze za kilka lat doczekam się lasu piwoniowego
Z czwartku na piątek wyrwałam się z domu aby w domku pod Policą przenocować ,zabrałam ze sobą śpiwór i Pusię
podjechałam do Zubrzycy autem i tam leśnymi drogami po 90 minutach dotarłam do celu, spotkałam dwa jelenie łanie z młodymi i sarenki, Sójka ciągle skrzeczała że idą intruzy. Potem poszłyśmy odwiedzić Halę Krupowa
gdzie jest wypas owiec ,a o 21 dotarłam z powrotem wśród śpiewu ptaków do chatki aby się przespać, Pusia nie mogła zrozumieć gdzie to mam zamiar spać
zdziwiona i zdezorientowana wryła sie pod śpiwór, ja byłam tak zmęczona że niby szybko usnęłam ale jakieś dziwne sny miałam.Na dodatek po zamknięciu drzwi na skobel od środka Pusia zaczęła warczeć, nie jeden by miał pietra a ja wiedziałam że ruszające się gałęzie bzu w oknie pobudzają Pusi fantazję zbliżających sie intruzów. O 4 wstałam spakowałam sie i na 6 byłam w domu, aby o.6.30 zrobić chłopom kawę.
Byłam też podziwiać sasanki na Babiej