Witamy, Gość
Nazwa użytkownika: Hasło: Zapamiętaj mnie

TEMAT: "Tego nie włoży się do garnka, ani do słoika"

"Tego nie włoży się do garnka, ani do słoika" 2017/06/20 07:28 #71810

  • Semper
  • Semper Avatar
  • Wylogowany
  • Platynowy forowicz
  • Posty: 2408
  • Otrzymane podziękowania: 5983
Na nalewkach to się koleżanka zna, ale skąd możesz wiedzieć jak długo dochodzi Pani Semperowa :patel
Administrator wyłączył możliwość publicznego pisania postów.

"Tego nie włoży się do garnka, ani do słoika" 2017/06/20 10:14 #71827

  • Elżbieta
  • Elżbieta Avatar
  • Wylogowany
  • Platynowy forowicz
  • Posty: 2664
  • Otrzymane podziękowania: 7067
Ewuniu ewulab, rzeczywiście różowa piwonia jest wdzięczna, ale te białe lubię bardziej bo podoba mi się ich zapach, poza tym mam do nich
sentyment. U nas w tym roku przeciwnie, kwiaty były mniejsze. :buziak


Jureczku, na agrestową trzeba pewnie parę tygodni poczekać, co do Semperowej to Ty sam wiesz najlepiej. 2smiech
Pochwal się co kupiłeś u Żurka. :slonko


Ewuniu sieriko, robiłam już różne nalewki ale agrestową będę robiła pierwszy raz (bardzo mi posmakowała na zlocie). :mniam
Specjalistką od nalewek jest Betinka. :mniam
p.s. do święta traw nalewka będzie gotowa. :buziak


Betinka o ile świat jest weselszy dzięki Tobie. polewkamax :buziak


Jureczku sam napisałeś, " ale to trochę potrwa " 2smiech


Wybieram się na działeczkę trochę popracować i nakarmić kotki.
Życzę wszystkim udanego dnia. :slonko i :deszcz



Ostatnio zmieniany: 2017/06/20 10:25 przez Elżbieta.
Administrator wyłączył możliwość publicznego pisania postów.
Za tę wiadomość podziękował(a): Poll, piku, Efkaraj, Dagusia, zanetatacz, Franusiowa


--=reklama=--

 

"Tego nie włoży się do garnka, ani do słoika" 2017/06/20 11:21 #71839

  • nelu-pelu
  • nelu-pelu Avatar
  • Wylogowany
  • Platynowy forowicz
  • Posty: 6959
  • Otrzymane podziękowania: 15856
Witaj Elu,
kolejna kocia mama widzę :) :)
Wróciłam do pracy, ech... skończyło się dobre, chociaż lubię swoją pracę, coraz bardziej lubię też
od niej odpocząć B)
Też lubię piwonie, ich zapach, ale w moim ogródku słabo kwitną.
Miłego ogrodowania flower flower
Pozdrawiam, Nela
Moje metamorfozy - zapraszam
Administrator wyłączył możliwość publicznego pisania postów.
Za tę wiadomość podziękował(a): Elżbieta, zanetatacz

"Tego nie włoży się do garnka, ani do słoika" 2017/06/20 21:02 #71956

  • sierika
  • sierika Avatar
  • Wylogowany
  • Platynowy forowicz
  • Posty: 2480
  • Otrzymane podziękowania: 3631
Piwonie są bardzo wdzięczne, chociaz moje tylko połowicznie kwitły, w zeszłym roku było lepiej.... :mur tę, którą zakupiłam w Wojsławicach odsprzedałam sąsiadce, niech ma.... :)
Kusisz nalewką, wypada tylko być i pić 2smiech kotki rozkoszne :kocham Twoje?
Administrator wyłączył możliwość publicznego pisania postów.
Za tę wiadomość podziękował(a): Elżbieta

"Tego nie włoży się do garnka, ani do słoika" 2017/06/20 21:31 #71969

  • Danusia
  • Danusia Avatar
  • Wylogowany
  • Platynowy forowicz
  • Posty: 11697
  • Otrzymane podziękowania: 22084
Eluś ślicznie już rojniczki zapączkowane moje powoli tez startują :) a kociaki słodkie :)
Danusia

Człowiek jest kowalem swego losu.Może dlatego znajdujemy się tak często miedzy młotem a kowadłem. HORACY
Moje małe szczęścia i porażki
WIZYTÓWKA
Administrator wyłączył możliwość publicznego pisania postów.
Za tę wiadomość podziękował(a): Elżbieta

"Tego nie włoży się do garnka, ani do słoika" 2017/06/22 00:08 #72225

  • Elżbieta
  • Elżbieta Avatar
  • Wylogowany
  • Platynowy forowicz
  • Posty: 2664
  • Otrzymane podziękowania: 7067
Nelu, witaj. kocia mama z konieczności. Kicia przyprowadziła kocięta i zostawiła je pod moją opieką na całą godzinę. W zamian za zaufanie
muszę jej pomóc w wykarmieniu gromadki, sama była już taka chuda, że patrzeć było żal.
Teraz mam cyrk, teatr i kino za darmo przez cały dzień. :kot
Urlop zawsze jest za krótki. :slonko
Dlaczego piwonie słabo kwitną? co im nie pasuje w Twoim ogródku? :nie_wiem


Ewuniu,dobrze,że odsprzedałaś, będzie miejsce na nową trawę. hu_rra
Oprócz nalewki mamy też wino z winogronu, ponoć dobre. 2smiech
Kotki są działkowe, ale od tygodnia zamieszkały na naszej działce, więc jakby moje. :kot
agrest dojrzewa. :tup




Danusiu, kociaki są przesłodkie. :kot
Lubie kwiatuszki rojników, szkoda tylko, że po kwitnieniu zachowują się jak agawa :(
Administrator wyłączył możliwość publicznego pisania postów.
Za tę wiadomość podziękował(a): Poll, Dagusia, zanetatacz

"Tego nie włoży się do garnka, ani do słoika" 2017/06/22 17:10 #72320

  • Ness
  • Ness Avatar
  • Wylogowany
  • Platynowy forowicz
  • Posty: 1915
  • Otrzymane podziękowania: 2881
Aleś mi narobiła smaku na agrest.... :mniam Wieki całe nie jadłam.
Kocięta są cudowne. Ja jestem kociarą ale bez kota niestety. Mój starszy syn ma uczulenie na sierść :(
pozdrawiam
Jaguś

Jeśli nie wiesz co masz dalej zrobić, zrób sobie kawę

Nad rzeczką, opodal krzaczka
Administrator wyłączył możliwość publicznego pisania postów.
Za tę wiadomość podziękował(a): Elżbieta

"Tego nie włoży się do garnka, ani do słoika" 2017/06/22 19:58 #72355

  • Poll
  • Poll Avatar
  • Wylogowany
  • Administrator
  • Czciciel gwiazd i mądrości, miłośnik ogrodów...
  • Posty: 26623
  • Otrzymane podziękowania: 71475
Boshhh...Agrest :mniam Wygrzany w słoneczku, słodziutki.... Zaraz mi się dziadkowe gospodarstwo przypomina :kocham
Mam wrażenie,ze te odmiany owoców, które sa w sprzedazy, sa wiele bardziej plenne, ale nie maja tamtego smaku? think: A moze to juz wiek i wszystko , co było kiedyś, wydaje mi się lepsze, bo miałam wtedy 7 lat? 2smiech

Elu, zrobiłam Ci sporo fotek, zwłaszcza w Ogrodzie Japońskim (rzucałas się w oczy :silly: ). Bedziesz na spotkaniu u Romci w sierpniu? Przywiozłabym swój dysk, zgrałabyś sobie? :spacerek
Administrator wyłączył możliwość publicznego pisania postów.
Za tę wiadomość podziękował(a): Elżbieta, zanetatacz

"Tego nie włoży się do garnka, ani do słoika" 2017/06/22 21:58 #72397

  • Danusia
  • Danusia Avatar
  • Wylogowany
  • Platynowy forowicz
  • Posty: 11697
  • Otrzymane podziękowania: 22084
Elus ja mam jeden nowy krzaczek agrestu i czekam z niecierpliwością kiedy będe mogła skubać :tup
Danusia

Człowiek jest kowalem swego losu.Może dlatego znajdujemy się tak często miedzy młotem a kowadłem. HORACY
Moje małe szczęścia i porażki
WIZYTÓWKA
Administrator wyłączył możliwość publicznego pisania postów.

"Tego nie włoży się do garnka, ani do słoika" 2017/06/23 21:25 #72648

  • Elżbieta
  • Elżbieta Avatar
  • Wylogowany
  • Platynowy forowicz
  • Posty: 2664
  • Otrzymane podziękowania: 7067
Jaguś, co najmniej 5 lat też nie jadłam bo ciągle coś się z nim działo. Pierwszy rok, kiedy zaczęłam moją przygodę z działką, majowy mróz
zniszczył wszystko, kolejne lata mączniak amerykański. Dopiero w tym roku udało się, hu_rra można będzie podjeść i na nalewkę wystarczy. :mniam
My w domu teraz też nie mamy kota. Parę lat temu musieliśmy uśpić naszą 18 letnią kicię, :placz wtedy przyrzekłam sobie, żadnych zwierząt w domu.
Muszą mi wystarczyć te działkowe, one też dostarczają mi różnorakich emocji. :kot
Miałam traumatyczne przeżycie z kotką, która nie mogła urodzić swoich pierwszych dzieci. Przyczołgała się do mnie z połową martwego kocięcia na wierzchu.
Położyła się i czekała,że jej pomogę. Musiałam wyciągnąć to martwe kocię, po nim wyszły jeszcze dwa oczywiście martwe.
Po tym zdarzeniu tak się do mnie przywiązała, że chodziła za mną krok w krok i w ogóle nie opuszczała naszej działki. Postanowiłam, że złamię swoje
postanowienie i jesienią, kiedy mniej będziemy przebywać na działce, zabierzemy ją do domu tym bardziej, że mąż też się w niej zakochał.
To było 24 lipca, było już ciemno, pożegnałam się z kicią jak zawsze i pojechałam rowerem do domu. Na drugi dzień dowiedziałam się, że kicię
tuż za ogrodzeniem przejechało auto. Do dziś mam wyrzuty sumienia, że nie przyszło mi do głowy, że ona może pobiec za mną :placz
albo ,że nie zabraliśmy jej wcześniej do domu, bo myśleliśmy, ze mimo wszystko ona tam czuje się szczęśliwsza. :placz



Kicia


Był kot, którego ktoś wyrzucił na działki, gdzie nie umiał sobie radzić, był tak wygłodzony, że jadł suchy chleb. Karmiłyśmy go z sąsiadką na zmianę, stał się
ufnym pieszczochem, ale inny sąsiad podziurawił go strzelając z wiatrówki. Dziś kot ma się dobrze bo zajęła się nim córka sąsiadki, a winowajca question
no cóż nie powinno się żle mówić o zmarłych.

Pojawił się też raz, nie wiadomo skąd, śliczny rudzielec, któremu szelki jakie miał na sobie, po prostu wrosły w ciało. 43pomoc
Krążył ponad tydzień przerażliwie jęcząc z bólu. Latały nad nim stada much, cuchnął na odległość, gnił żywcem. Z każdym dniem podchodził coraz bliżej,
czasem na kilka kroków patrząc błagalnie, jakby chciał powiedzieć- uwolnij mnie od tego cierpienia, ale za nic nie pozwolił się złapać. Poprosiłam
o pomoc Straż Miejską. Przyjechali ze specjalnym koszem, ale też się nie udało, tylko się bardziej wystraszył i znikł na pól dnia.
Musiał strasznie cierpieć bo pod wieczór dał się podejść na tyle, że udało się przeciąć w jednym miejscu te szelki. Ulga to musiała być dla niego
wielka bo już przestał uciekać i dał sobie tą uprząż zdjąć do końca.
Z panami ze SM umówiłam się, że zostawią kosz, a jak kota złapiemy, to dam im znać, ( jeden z nich bardziej wrażliwy, zostawił nawet swój prywatny
numer telefonu ) i wtedy oni przyjadą i zajmą się kotkiem, to znaczy odwiozą go do schroniska, gdzie zostanie do czasu wyleczenia.
Na drugi dzień obie z sąsiadką byłyśmy już o 6 rano, żeby upolować kota i umieścić go w koszu. Zadanie okazało się proste bo straszny dzikus nagle zmienił się w potulne zwierzątko.
Problem zaczął się, kiedy zadzwoniłam do SM, że kot jest już w klatce. Przyjechała całkiem inna ekipa. Kota mogą zabrać, ale któraś z nas musi
z nimi jechać. Pojechała sąsiadka, jak się okazało nie do schroniska tylko do weterynarza. Pierwsze pytanie jakie zadała pani weterynarz
brzmiało: " a kto będzie płacić ?" Ekipa ze SM patrzy na sąsiadkę, sąsiadka na ekipę, przecież my miałyśmy tylko pomóc w złapaniu kota, resztą miała
się zająć Straż Miejska. Skoro nie ma chętnych do zapłacenia pani wet. nawet nie chciała biedaka obejrzeć, tylko burknęła od niechcenia,
że jeżeli jest rana to żeby kupić wodę utlenioną i przemyć. Dzielni strażnicy miejscy się zmyli zostawiając sąsiadkę z kotem na ulicy,
rzucając na odjezdnym, żeby kosz przynieść do ich siedziby.
Co miała robić biedna Ania, zadzwoniła po córkę i zabrały kota do domu. Leczenie, prywatne oczywiście trwało około 4 miesięcy. Przez ziarnicę
głębokie rany nie chciały się goić. Dziś Rudy jest zdrowy i szczęśliwy, Ania też bo nie jest sama, ma wiernego przyjaciela, który zawsze ją wita zaraz za drzwiami.



Rudy


Ależ się rozpisałam, ale o kotach tych działkowych mogłabym jeszcze długo. :kot
Kiedyś może wstawię filmik jak odrzucony przez mamę kotek woła MAMA. to nie żart, on wołał a ja ryczałam jak bóbr.
Dosyć na dziś. Jaguś :buziak
Ostatnio zmieniany: 2017/06/23 21:31 przez Elżbieta.
Administrator wyłączył możliwość publicznego pisania postów.
Za tę wiadomość podziękował(a): Dagusia, zanetatacz, nelu-pelu

"Tego nie włoży się do garnka, ani do słoika" 2017/06/23 22:03 #72669

  • inag1
  • inag1 Avatar
  • Wylogowany
  • Platynowy forowicz
  • Posty: 1938
  • Otrzymane podziękowania: 2352
Elżuniu, historie zwierząt nie zawsze są wesołe. To co przytrafiło sie rudemu kociakowi było okrutne i te ślady po szelkach. Łzy same cisną się do oczu. Do nas też zaczął przychodzić obcy kot. Tylko, że on przychodzi na jedzonko do kuchni i ma do pokonania parę pomieszczeń piwnicznych, schodów i innych zakrętasów. Cały czas się zastanawiamy, czy on ma jakiś dom i jest takim łakomczuchem , czy był po prostu głodny. Najważniejsze , że coraz lepiej się u nas czuje i nie płoszy sie na nasz widok. Podejść do niego jeszcze nie można i pogłaskać tez nie. :)
Pozdrawiam- Ina

Ogród Iny
Administrator wyłączył możliwość publicznego pisania postów.
Za tę wiadomość podziękował(a): Elżbieta

"Tego nie włoży się do garnka, ani do słoika" 2017/06/23 22:53 #72694

  • beatrix+
  • beatrix+ Avatar
  • Wylogowany
  • Platynowy forowicz
  • Czarownica z tych czarujących...:)
  • Posty: 3029
  • Otrzymane podziękowania: 5296
Matkoooo!.Eluś....ale się uryczałam..... :placz :placz :placz :placz :placz :placz
Administrator wyłączył możliwość publicznego pisania postów.
Za tę wiadomość podziękował(a): Elżbieta

"Tego nie włoży się do garnka, ani do słoika" 2017/06/23 23:09 #72699

  • zanetatacz
  • zanetatacz Avatar
  • Wylogowany
  • Platynowy forowicz
  • Posty: 10270
  • Otrzymane podziękowania: 23187
zawsze mówię , że zwierzęta zdane są na ludzi -nie zawsze dobrych.......... ,mi też otruto kilka kotów i płacz jest zawsze gdy któryś odchodzi ,a zawsze jakąś bidę przygarnę choć już nie raz sobie obiecywałam ,że z tym koniec.W ubiegłym roku zimą zjawił się kot ,który miał coś z uchem i w uchu ,coś mu się sączyło i nie miał sierści pod szyją i przy uchu schowałam go w piwnicy ,żeby nie zaraził moich bo myślałam ,ze jakaś zakaźną chorobę ma ,dwa dni go podkarmiałam bo był wychudzony i pojechałam do weterynarza ,gdzie konsylium stwierdziło ,że to rak ucha i nie ma szans a wygolony był a nie zgubił sierść jak myślałam bo był przygotowywany do zabiegu i ktoś zrezygnował a na koniec wyrzucił . I tak się rozryczałam bo kazali go uśpić bo bardzo cierpi ,że patrzyli na mnie jak na wariatkę bo nie myślałam ,że go zawiozę na śmierć ,że wpadłabym pod samochód jak wyszłam .Facet po głowie się stukał.Zapłaciłam oczywiście 150 zł i traumę miałam kilka dni ...bo myślałam ,że go wyleczę.....i niestety myślę ,że nieraz przeszkodą są finanse a ludzie się boją kosztów i porzucają zwierzaki......
pozdrawiam Żaneta
"Człowiek potrzebuje do życia ogrodów i bibliotek"-Cyceron
597 metrów zieloności
Ostatnio zmieniany: 2017/06/23 23:23 przez zanetatacz.
Administrator wyłączył możliwość publicznego pisania postów.
Za tę wiadomość podziękował(a): Elżbieta

"Tego nie włoży się do garnka, ani do słoika" 2017/06/23 23:15 #72701

  • piku
  • piku Avatar
  • Wylogowany
  • Platynowy forowicz
  • "Zielono mi..."
  • Posty: 8504
  • Otrzymane podziękowania: 25690
Smutne to ale prawdziwe że ludzie są okrutni :angry:
pozdrawiam z ziemi przodków
Wiesia
Administrator wyłączył możliwość publicznego pisania postów.
Za tę wiadomość podziękował(a): Elżbieta, zanetatacz

"Tego nie włoży się do garnka, ani do słoika" 2017/06/23 23:43 #72705

  • Elżbieta
  • Elżbieta Avatar
  • Wylogowany
  • Platynowy forowicz
  • Posty: 2664
  • Otrzymane podziękowania: 7067
Poluś, witaj :witaj
To prawda, że kiedyś agrest lepiej smakował (zawsze go uwielbiałam) i wydaje mi się, że nie tylko dlatego, że byłyśmy dziećmi.
Kiedyś były normalne cztery pory roku. Zimą wymroziło wszystkie parchy, grzyby, mączniaki i tym podobne dziadostwo, wiosną pszczółki zapyliły,
latem padał ciepły deszczyk, słoneczko wygrzało. Wszystko rosło i dojrzewało bez chemii. Pamiętam jeden wielki krzak agrestu, który rósł w pólcieniu,
baardzo go lubiłam, bo owoce na nim trzymały się do pażdziernika. :mniam
W ostatnich latach musiałam niestety wyrzucić kilka krzewów i zastąpić je odmianami odpornymi na mączniaka.
W tym roku po raz pierwszy zaowocowały na tyle, że można będzie ocenić ich smak. Zapraszam Cię więc na degustację. :slonko
Wiem, że w Wojsławicach bywasz często, a z Wojsławic do mnie tylko 17 km. :jupi

Co do fotek, to już zauważyłam, że coś mnie za dużo w Jarkowie, :fotka szczerze mówiąc trochę się zaniepokoiłam; think:
Może kolor mojej kurtki zaburzał harmonię tego ogrodu. :oops:
Do Romci wybrałabym się z wielką przyjemnością, ale już obiecałam dzieciom, że właśnie w sierpniu zajmę się wnuczką.
Chyba, że znajdę zastępstwo na parę dni; :przytulam


Danusiu.jak nowy, to prawdopodobnie odporny na mączniaka. Już w tym roku będziesz miała owocki. question
Ostatnio zmieniany: 2017/06/24 00:30 przez Elżbieta.
Administrator wyłączył możliwość publicznego pisania postów.

"Tego nie włoży się do garnka, ani do słoika" 2017/06/24 09:05 #72735

  • Ness
  • Ness Avatar
  • Wylogowany
  • Platynowy forowicz
  • Posty: 1915
  • Otrzymane podziękowania: 2881
I ja miałam kilka nieprzyjemnych doświadczeń z kotami. Na wsi, gdzie mieszkam w Polsce, mam dwóch bardzo nieprzyjemnych sąsiadów, gołębiarzy. Pech chciał, że mieszkam akurat między nimi. Jeden z nich kilka kotów otruł, bo kot polował na gołębie. Drugi, z tego samego powodu wywozi moja koty kilkadziesiąt kilometrów od domu. Jedna kotka i kot dwukrotnie wróciły w stanie takim, że płakałam. Sama skóra i kości i okropnie wystraszone. Kota sąsiad wywiózł po raz trzeci i niestety zwierzątko już do domu nie wróciło. Kotka również pewnego dnia nie wróciła do domu. Co się stało, nie wiem. Nie chcę nikogo oskarżać bezpodstawnie ale podejrzenia mam. Miałam też inną kotkę ,którą jako malutkie kocię jesienią przygarnęłam do siebie. Mieszkała z nami wtedy jeszcze w bloku. Tak była zżyta, że jak to kiedyś powiedział mój znajomy, rozumiała po ludzku :) Nie używaliśmy żadnych kici kici Mówiło się po prostu chodź i przychodziła. :lol: Żyła tak z nami kilkanaście lat aż biedulka zmarła trawiona jakąś chorobą. Mam ogromne wyrzuty sumienia, że nie zawiozłam jej do weta i że nie było mnie w domu, gdy ona dokonywała żywota. Umarła biedna na progu domu. :( To był bardzo dobry kot....Po kilku latach mieszkania w bloku, kot który w życiu nie widział myszy po przywiezieniu jej (motocylem :woohoo: ) na wieś złapał .....młodego zająca :silly: Potem przynosiła nam codziennie po kilkanaście myszy dziennie a gdy robiliśmy obchód działki, chodziła z nami i pokazywała nam dziury po mysich norkach, jakby chciała powiedzieć "O, tu była mysz, i tu i tu też ale wyłapałam je" :) Pewien mój znajomy nauczył ją aportowania. Rzucało się kotu kulkę z papierka błyszczącego i kot przynosił zawsze temu, kto lepiej rzuca :lol: Pewnego razu przyszła do mnie (jeszcze w bloku) koleżanka ze swoim rotwailerem i wyobraź sobie, że kot nie pozwolił mu wejść głębiej do domu. Pies siedział pod drzwiami wejściowymi a kot pilnował go. Gdy już mieszkaliśmy na wsi, żaden pies czy inny kot nie mógł wejść na nasze podwórko, choć nie mieliśmy ogrodzenia.
Długo jeszcze mogłabym opowiadać o niej ale nie będę zaśmiecała ci wątku. Po jej śmierci postanowiłam, że już nie chcę mieć innego kota, bo żaden z nich nie zastąpi mi jej. Teraz, po latach może i bym chciała ale nie mogę zresztą nadal nie mam godnego następcy. Mamy jednego kota, Feliksa i on jest kotem wyłącznie podwórkowym. Został tam, w Polsce na wsi i zawsze gdy przyjeżdżamy on przychodzi do nas. Pamięta więc o nas, pomimo naszej długiej nieobecności. Mógłby nawet kandydować na stanowisko mojej Lilith ale niestety jestem tu a kot jest tam. A poza tym, mój starszy syn, twierdzi że to jest jego kot :lol:
pozdrawiam
Jaguś

Jeśli nie wiesz co masz dalej zrobić, zrób sobie kawę

Nad rzeczką, opodal krzaczka
Administrator wyłączył możliwość publicznego pisania postów.
Za tę wiadomość podziękował(a): zanetatacz

"Tego nie włoży się do garnka, ani do słoika" 2017/06/24 17:09 #72776

  • Elżbieta
  • Elżbieta Avatar
  • Wylogowany
  • Platynowy forowicz
  • Posty: 2664
  • Otrzymane podziękowania: 7067
Dziewczyny Kochane Inuś, Betuniu, Żanetko, Wiesiu.Jaguś dziękuję Wam, że podzieliłyście się swoimi spostrzeżeniami i opowieściami. :buziak
Dla Was wszystkich i każdej z osobna :buziak
Jaguś, jakie zaśmiecanie, chętnie jeszcze poczytam o Twojej Lilith, przecież koty to część mojej działki. :kot

Ostatnio więcej czasu poświęcałam chyba kotkom niż moim roślinkom.Najwyższy czas sobie o nich przypomnieć, szczególnie, ze już przekwitły. :(









Iksjon tatarski









dziurawiec

cdn
Administrator wyłączył możliwość publicznego pisania postów.
Za tę wiadomość podziękował(a): Amarant, Ness, zanetatacz

"Tego nie włoży się do garnka, ani do słoika" 2017/06/24 17:46 #72783

  • whoanita
  • whoanita Avatar
Witaj Elu. Zajrzałam do Ciebie i pierwszy post, jaki mi się napatoczył na oczy, to o kotce z martwymi kociętami. Smutne... U mnie było bardzo podobnie, choć końcówka ciut inna. Też przybłęda, która przyszła w styczniową, bardzo zimną noc. Po jakimś czasie okazało się, że będą młode. Też nie mogła urodzić, trochę z naszej winy. Jak ją wpuściliśmy do domu, to zaprowadziliśmy do weta. Była podziębiona. Trza było leki. Na zastrzyk też , żeby dzieci nie miała, a ten nie sprawdził czy ona już nie zaciążona, choć mówiliśmy, że znajda. Nikt z nas też nie pomyślał o tym. My się na tym wszystkim zbytnio jeszcze nie znaliśmy. Potem 3 dni rodziła i też nikt mi nie powiedział ile to powinno trwać, że 3 dni to za długo. No i dowiedzieliśmy się, że to przez zastrzyk nie mogła urodzić. :mur Skąd miałam wiedzieć. :( W końcu się zorientowałam, że nie da rady, bo kotka zaczęła słabnąć. Biegiem do innego weta, operacja. Kotki nie przeżyły, ale mama jest z nami do dziś. Długo szukała swoich małych, długo zachowywała się jak mama, znosiła myszki do domu, odganiała suczkę i inne koty. :( No i chyba całą macierzyńską miłość przelała na nas. Widać to, jak idziemy na spacer. :) Całą drogę krzyczy, że mamy wracać do domu, ale nie zostawia nas, choć się boi. Pilnuje nas, choć trzęsie się ze strachu sama. I ciągle pokazuje jedyny i właściwy kierunek... Do domu! 2smiech
Administrator wyłączył możliwość publicznego pisania postów.

"Tego nie włoży się do garnka, ani do słoika" 2017/06/24 22:43 #72828

  • Ness
  • Ness Avatar
  • Wylogowany
  • Platynowy forowicz
  • Posty: 1915
  • Otrzymane podziękowania: 2881
Co to jest ten wełniaczek na pierwszym zdjęciu? Śliczny! A Na trzecim zdjęciu od dołu to może irys holenderski?
pozdrawiam
Jaguś

Jeśli nie wiesz co masz dalej zrobić, zrób sobie kawę

Nad rzeczką, opodal krzaczka
Administrator wyłączył możliwość publicznego pisania postów.
Za tę wiadomość podziękował(a): Elżbieta

"Tego nie włoży się do garnka, ani do słoika" 2017/06/25 09:22 #72855

  • Elżbieta
  • Elżbieta Avatar
  • Wylogowany
  • Platynowy forowicz
  • Posty: 2664
  • Otrzymane podziękowania: 7067
Anitko, :witaj wspaniała historia. Ja do dziś mam wyrzuty sumienia, że od razu nie zabrałam jej do domu.
Zwierzęta oprócz silnego instynktu mają też rozum, często ludzie są głupsi od psa czy kota. :kot


Jaguś,, ten wełniaczek, to owocnik zawilca.



Kolejny, o który pytasz, masz rację irys holenderski.
Jesienią znajoma podarowała mi dwie cebulki, które przywiozła z Niemiec. Zdjęcie mało wyrażne, ale z góry inaczej widać.

Administrator wyłączył możliwość publicznego pisania postów.
Za tę wiadomość podziękował(a): Dagusia, zanetatacz
Moderatorzy: Efkaraj
Czas generowania strony: 0.192 s.