Hania napisał:
... gdyby syn z nami został to my też pewnie byśmy nie uciekali. Popatrz jak to decyzje naszych dzieci wpływają na to gdzie my się podziewamy.
Tomasz zna dobrze moje zdanie na ten temat, ale Tobie napiszę, bo ja mam zupełnie inne. Życie dzieci nie powinno rzutować w takim stopniu na nasze życie...
Budowaliśmy swój dom, w którym teraz mieszkamy, biorąc pod uwagę, że mamy 2 dzieci. Duży, przestronny, kosztowny.... Dzieci jednak wybrały swoją drogę choć nie zapowiadało się i teraz mieszkamy w tym hangarze sami, w dwójkę. Słone rachunki, to nie wszystko...Ogródek mały, niespełniający moich marzeń. Dusiłam się. Gdy jeszcze dzieci były z nami, zaczęłam się rozglądać za nowym,spokojnym miejscem z dala od miasta. Tam od podstaw buduję swój ogród a teraz także nowy dom. Nie wyobrażam sobie, bym musiała ograniczać liczbę roślin, bo mam za mały ogród.
Nie wyobrażam sobie, by dzieci decydowały jak i gdzie mam żyć a i one nie byłyby zadowolone, gdyby widziały, że jestem z tego powodu nieszczęśliwa. Wiedzą, co jest dla mnie ważne i choć same nie wciągnęły się w ogrodnictwo, wspierają mnie w tej pasji. Córa, którą może poznałaś w Wojsławicach, bo przyleciała z Wysp mi pomóc przy wystawie,syn,który napisał program komputerowy do znakowania fot....Nawet zięć, który wozi mnie we wszystkie zakątki Anglii, bym mogła zwiedzić jak najwięcej ogrodów i przyszła synowa, która zrobiła mi moje logo - znak wodny na zdjęcia. Wiem więc, że gdybym się z moim ogrodem i domem chciała przenieść na Księżyc, bo tam byłyby odpowiednie warunki, pomogliby mi w tym, bo wiedzieliby, że to dla mnie ważne.