Dziękuję

Jest ykhm... zadnio....

Ogród żyje własnym życiem, ogrom zmarzł... jeszcze jutro w nocy zapowiadają zero... do tego susza... nawet ostrogowce smętnie wiszą.... ba! podagrycznik leży... nie mam serca








w zeszłym roku posiałam hosty... coś wzeszło.... tylko jak to przepikować... jeszcze nie wiem...









wilga... zadnio...

Brydziu.. po burzy zwykle wychodzi słońce.. nie życzę Ci udaru, ale.. jak już świeci to tak jakoś lepiej
na duszy się robi

Przymrozkom powiedziałam nie - i Dżejdka od Poli dostała drugi raz... oraz horki kosmate..
Nic to, derenie nie ucierpiały i będę się nimi cieszyć

Edytuję by powiedzieć, ze pewnie kiedyś poznam wilgę od przodu

Nie oglądaj pogody w Toruniu bo oni najbardziej straszą ,rośliny szybko się regenerują więć i my musimy dać radę fotki jak zawsze cudne zrobiłaś

Taki mamy trudny sezon i trzeba go jakoś przetrwać, cieszmy się więc tym co mamy może kolejny sezon będzie lepszy

Brydziu! Ja jestem mistrzem w robieniu zdjęć kuprów wilgi Gratuluję, bo to i tak nie lada wyczyn!

Przeszła przez pierniki burza, w końcu skropiło i moją stronę, mam nadzieję, że lunie jeszcze choć ze dwa razy, żeby głębiej też poszła woda, bo ziemia mokra ledwie na pół cm... przynajmniej dziś mnie meszki nie pożrą i nie będzie tańców z wężami


Nelu nie wiem, czy się uda wilgę przednio... chociaż gniazdują blisko, a kilka dni temu jedna gwizdała gdzieś na podwórzu nawet... ukrywają się wysoko w koronach.

Żanetka mam nadzieję, że i do Ciebie doszła ta chmura, a pogoda Maszewskiego mimo wszystko zazwyczaj mi się zgadza i przygruntowe przymrozki faktycznie takie trafiały...

Wiesiu na pewno będzie jakiś może i będzie lepszy, ale teraz w sumie też nie jest źle... od lat czekałam na kwitnienie żeleźniaka... ale skubaniec się zawziął i nie kwitł... za to w tym roku będzie szał. ot prawie chwast, a cieszy:) byleby go nic nie zeżarło

Miłko strasznie szybkie bestie z wilg, w gęstym lesie pomykałam za głosem.... miały ze mnie ubaw pewnie... jak nic w ciula mnie robiły...











krzykacze lada moment opuszczą gniazdo, coraz dłuższe reprymendy dostają z gałęzi od matki



Wyważonej pogody Wam życzę, z idealną ilością opadów, najlepiej nocą...

Joasiu popadało ,ale niewiele niestety ....tak deszcz nocą to najlepsza opcja

Piękne fiolety i nawet łubin w świetnej formie , wiewiórka cudna, Wilgę nie łatwo spotkać, super Ci się udało.

Pięknie kwitnie różanecznik. Peter Alan?
Wiewióreczki zazdroszczę

Swietko - zgadza się, to Peter Alan, jedyny w tym roku, który się popisał.
Ja nie umiem w różaneczniki.... obok rośnie Picobello, który uparcie od dwóch lat nie kwitnie i Calsap, też nie poszalał, aczkolwiek zakwitł....
Picobello mam też na innej miejscówce - podobnie przyrost cacy, kwiatów zero... Nova Zembla postanowiła w połowie paść... chociaż w przekroju drewno czyste, ot wziął i usechł... a już taki wielki był

Kasiu łubin był w formie do pierwszej ulewy... powykręcało go w każdą możliwą stronę....

Żaneta u nas nadal pada... tzn teraz już nie, ale od obiadu ładnie, równo siąpiło.

Sąsiadka nie wykosiła trawnika.... świerszcze grają całą noc.... kot drugiej sąsiadki jak postrzelony biega i znosi, a to taki raczej stateczny starszy pan, ewidentnie przeszedł na wysokobiałkową dietę ja z resztą też.... nie pamiętam, kiedy ostatnio tyle meszek zjadłam.... uchem, okiem, nosem....

Zaczynają delikatnie róże, królują irysy, w końcu doczekałam się zgodności i mam wymarzonego Silverado piękny jest

Joasiu -mam podlane obficie ,meszki i komary zatruwają życie i praktycznie nie da sie nic zrobić bo trzeba się obganiać....piękne portreciki zrobiłaś

Wysadziłam w końcu wszystkie pomidory, papryki, ogórki z donic... nażarłam się meszek, a one mnie
Podlewać nie trzeba, kolejna burza właśnie chyba nadciąga.
Nie zostało chwilowo nic do fotografowania.... grad potrzaskał wszystko, piwonie, irysy, róże, hosty, borówki, czereśnie.... zupełnie straciłam hortensje otuloną
generalnie czekam na jesień... na astry, dzielżany.... dalie.... i niech ten rok się już skończy.

Joasiu -przykro mi ....moje ogórki posiane w gruncie zjadły ślimaki .....burzy nie ma ,ale deszcz pada chociaż pod tym względem mamy dobrze ,że podlewa

Irysyy piękne, ropuch wzruszajacy.
Ptaki - miodek! Zwłaszcza ten smarkacz kowalika!

"Dobra passa" trwa i ma się fantastycznie, po stracie Iśki, przymrozkach, suszy, gradobiciu..... mamy albo nornice, albo karczownika.... w przedogródku.... w Europach i Anabelce... i już mi się nie chce....
Przy okazji straciłam zdjęcia z karty.... od wczoraj walczę z odzyskiwaniem....
A miałam być gdzie indziej, z kim innym i wypoczywać... Tylko jak zawsze wyszło inaczej....
Zapowiadane burze ominęły nas, może to i lepiej... ale jeszcze wszystko przed nami
Nie mam jak naładować wewnętrznych baterii....

Nie wiem, czy dobrze zrobiłam dając "podziękowanie". Bo to co znaczy? Że się cieszę?
Strat z karty współczuję, mam nadzieje, że się uda. A jak nie - ja miałam już taką akcję, po tym jak okazało się, że nic z tego nie będzie miałam dwa wyjścia, żeby ryczeć lub zapomnieć. Zapomniałam i chyba było dobrze. Pomimo, że zdjęcia były dość ważne...

Wypocząć koniecznie musisz, polecam wyjazd. Jakikolwiek.

O rany, Joasia, faktycznie same plagi na Ciebie spadają
Jak to mówią nieszczęścia chodza parami.
Ale może w końcu już się wychodziły i nastaną lepsze czasy
Koniecznie musisz odzyskać zdjęcia.
Nie mogę się napatrzeć na te, które pokazałaś.
Przepiękne.
Irysy, co tu dużo gadać
Niestety w tym roku miałam ich bardzo mało

Zdjęć nie odzyskałam, nieproszony gość z przedogródka wyprowadzony... Meszki w końcu przestały zjadać żywcem.

Pomału ruszają ogrodówki... w tym roku nie zakwaszałam i nie sypałam ałunu... więc bez rozczarowań końcówki pięknie liźnięte na różowo Ale kiedyś zniebieszczę.... na emeryturze... albo jakoś tak... nawet zorro, który miał być niebieski... idzie ostro w róż....

Może uda się obrazkowo nadrobić w niedzielę...