Miłko, napiszę Ci jak ja sieję kobeę, od kilku lat nareszcie dobrze rośnie i pięknie kwitnie, a wcześniej, kiedy kupowałam sadzonki nigdy nie pojawiły się kwiaty.
Nasionka na dobę przed siewem moczę w letniej, przegotowanej wodzie, potem wyjmuję (takie oślizłe) i sadzę na sztorc, podobno nie można płasko. Tak głęboko, aby były przykryte warstwą ok 0,5 cm ziemi, może trochę mniej, nie zastanawiałam się nad tym.
Przykrywam pojemnik innym przeźroczystym, kiedy mają kilka listków pikuję każdą sadzonkę do osobnej doniczki. Zazwyczaj wschodzą już po 7-10 dniach. W ubiegłym roku po przepikowaniu prowadziłam je 'na knocie' - metodą podpatrzoną od hodowców fiołków afrykańskich, świetnie się sprawdziła, jednak w tym roku posiałam więcej nasion i nie będę miała miejsca na takie ekstrawagancje.
Markita pisała, że ona nie pikuje, bo od razu sadzi pojedynczo.
Kiedy sadzonki mają po kilka par listków uszczykujemy wierzchołki, aby się rozkrzewiły. Uszczknięte pędy łatwo się ukorzenia w wodzie, a potem można posadzić do ziemi - sprawdziłam
.
Ktoś mi kiedyś powiedział, że kobee należy sadzić przynajmniej po dwie, inaczej nie zakwitną, tak też sadzę.
Ktoś inny napisał, że dobry termin do siania to 1 lutego i od kilku lat trzymam się tej daty, moje są już w ziemi.
10 listopada 2016
Moje urosły co najmniej 5 metrów, na dość słabej ziemi. W tym roku zawiązały nasiona, nie zebrałam ich, bo wydawało mi się, że nie są dojrzałe, gdzieś jednak czytałam, że w naszych warunkach można korzystać z wyhodowanych z własnych roślin.
Pisałyśmy z Martą w tym samym czasie, tylko ja szukałam jeszcze zdjęć
.
U mnie nie było problemu z usuwaniem korzeni, nawet byłam zdziwiona jak mało zostało po przemarznięciu z tak dużego pnącza.