Rzadki widok bo woda stoi w lesie? U nas tzn na szkodach górniczych też woda stoi, czy to w lesie, czy gdzieś na środku pola, a na reszcie pola susza, podobnie jak w ogrodzie;(
Ogólnie nie przepadam za takimi mokradłami, ale Twoje zdjęcia dodadzą uroku każdemu dzikiemu zakątkowi:))

Na Podkarpaciu też są takie mokradłowe zakątki i wyglądają równie malowniczo
Gratuluję setnej strony

z okazji 100 strony a brzoza robi wrażenie ,dzięki za przybliżenie nie znanego regionu cudownymi fotkami

Żanetko! Brzoza taka zwyczajna jest, ale fakt, że rośnie na takim pustkowiu czyni ją niezwykłą.
A setna strona! Cóż - dzięki! Nawet nie zauważyłam. A rozpoczęła ją uroczyście Wiesia!

Wiesiu! Dzięki! Udało mi się utrzymać niezbyt galopujące tempo To jest sukcesem
A Podkarpacie jest śliczne! Tak ukształtowany teren pozwala naturze stworzyć takie uroczyska.

Majeczko! U nas rzadki! Poniemieckie lasy sadzone przemysłowo na płaskim. jest kilka miejsc, gdzie teren ukształtowała morena i tam bywają oczka leśne, ale u nas sucho i Wielkopolska stepowieje więc mało takich widoków. Takie oczka są bezodpływowe i niewiele w nich fauny, z czasem robi się z tego niezbyt miło pachnące bajorko. Ale to akurat piękne było

Podlewania i podwiązywania ciąg dalszy. Codziennie osuszam studnie, by rośliny pozostały roślinami. Rozwijają się pierwsze dalie, ale nie obrobiłam wczorajszych zdjęć, bo trwa moja dalsza walka z komputerem. Nowszy ma większy monitor, nowsze oprogramowanie, ale nie ma wielu elementów, do których się przyzwyczaiłam. Próbuję się przestawić, uzupełniać, co można.
Mam tez problem z Googlami, które się zbiesiły i nie mogę z nich korzystać więc korzystam z neta okrężną drogą.

Na dziś migawki z Mazur cd.

Mazury to dla Mnie egzotyka.
Jedyny region w Polsce, w którym nigdy nie byłem.
Dlatego bardzo się ciesze, ze mogę oglądać Twoje fotki

Jureczku! Tam gdzie byłam to nie takie typowe Mazury. tam życie płynie spokojnie, jeziora są mniejsze, spokojniejsze, bez przystani jachtowych. Byliśmy na spływie uroczą Sapiną, kąpaliśmy się w Gołdopiwie. Zdjęcia jeszcze pokażę, ale na razie nie obrobiłam, bo nadal mam kłopoty z komputerem.

Dziś bez czynności ogrodowych, bo syn zrobił imprezkę i grillują od popołudnia, a ja im pomogłam w przygotowaniach.

Kilka na dziś
:

Jak Jurek, muszę się przyznać, że Mazury są mi obce. O Warmię niegdyś zahaczyłam, ale zderzenie wyobrażeń i rzeczywistości wypadło na niekorzyść tej ostatniej. Pojechałam focić słynne warmińskie kapliczki,ale z jakimś błędnym, romantycznym wyobrażeniem, co tam zobaczę. Byłam bardzo zawiedziona.

Pisałam przed chwilą w innym wątku, ze wszystkie moje czynności ogrodowe zamykają się w tej chwili w jednym - podlewaniu...Nie, w jeszcze jednym - opędzaniu się od gryzących owadów.

Polu! Coś pofociłam dla Ciebie, ale też tego niewiele. Podam potem w kapliczkowym wątku.

Ja siedzę w domu. jest 34 st.C w cieniu. Piekło. A wczoraj nie podlałam, bo młodzież imprezę miała. dziś też nie dam rady, bo idę na koncert Garbarka.

na dziś:
Liliowce rządza pomimo upału:

Kolejny kaktusik kwitnie

Dalie powolutku, powolutku:

Monarda

Oleander uwielbia taki upał

A ja na Mazurach mieszkałam do matury..! I to całkiem niedaleko od pokazywanych miejsc bo w Węgorzewie..
Chociaż poznawaniem bliższych i dalszych okolic to zajęłam się jeżdżąc tam na urlopy..

Ciekawa jestem Twojego spojrzenia na tę krainę..

Milko liliowce lubią ciepło u mnie słabiej się rozwijają jak są zimne noce .U mnie dziś ponad 36 stopni

Na Mazurach byłam raz wieki temu, bo zimowy wyjazd w taki rejon to się nie liczy
Widoki czy to mazurskie czy przydomowe nawet sporo zielone, a nawet wodne
Miłko masz dalię Fancy Pants? dostałam kawałek od Wiesi i ciągle ma bardzo jasne zielone listki choć obok wszystkie dość ciemne nie wiem czy ona ma taką naturę czy czegoś jej brak

Bardzo Was przepraszam za pomylone podpisy, ale chyba mi się mózg już gotuje. Wczoraj siedzieliśmy w zamkniętym domu z włączonym wiatrakiem, bo na zewnątrz było piekło.
Widzę, że już zaczynają więdnąć krzewy i drzewa zrzucają liście. Wczoraj i przedwczoraj nie podlewałam i od razu to widać. Modlimy się od deszcz...

Majeczko! Zima też się liczy! Ja lubię nietypowe miejsca zimą. Narty i góry mnie w ogóle nie kręcą. Najczęściej jadę do Słońska lub w podobne okolice.
nie mam pojęcia, gdzie mam moja Fancy Pants. Swego czasu zapisywałam i pilnowałam gdzie co mam, ale teraz już żyję w lekkim chaosie. za dużo tego. Jak mnie piekarnik nie zabije i będę pamiętać, sprawdzę dziś. To była taka z Auchana gwiazdkowo-kołnierzykowa A może Twoja chlorozę złapała? Może daj jej od razu żelaza profilaktycznie.

Geniu! U mnie też było 36 Ale liliowce chyba jako jedyne nic sobie z tego nie robią

Nelu! Bardzo mi się tam podobało. Choć przyroda w całej Polsce piękna, tam jakby wszystko wolniej się działo. Malowniczo, spokojnie, miło. I smaczne kartacze w barze Jędruś w Gołdapi A w Baniach Mazurskich byłam na weselu

Ciężki mamy czas patrząc jak męczą się nasze ogrody. Obiecują nam dziś burze i deszcz w ciągu dnia, ale nie wiem, czy nie kłamią. Już zatęskniłam za spokojnym foceniem ogrodowym, kiedy to można było nawet godzinkę pstrykać, a nie wyskakiwać na minute, bo dalszy pobyt grozi usmażeniem.

Na dziś:

To nie deszcz tylko spryskiwacz

I kilka mazurskich jeszcze, choć już w "podróżniczym" wątku dałam. Nie wszystkie jeszcze obrobiłam.

Miłeczko sielskie Mazury... nie zliczę ile dni spędziłam szwędając się po mazurskich jeziorach na starym, przeciekającym Orionku Teraz to już podobno nie to samo... właśnie... wypasione mariny, wypasione jachty i sternicy bez papierów i wyobraźni... Pojadę jeszcze, ale w maju, przed tłumami .. Idę szukać wątku podróżniczego ...

a.nia napisał:
Dlatego tez chyba nie powinniśmy odbywac podrózy sentymentalnych. Ja kilka lat temu odbyłam takich kilka, m.in. na Przełęcz Puchaczówka i byłam w cięzkim szoku. To, co ujrzałam....Szkoda słów, bo żadne z nich nie opowie, co zobaczyłam i co poczułam. Tylko Szczeliniec zimą jest taki, jak kiedyś- dawno temu.

Polu! Dlatego też z Maciejem jeździmy tam, gdzie nie ma ludzi i o dziwnych porach roku. Termin wyjazdu na Mazury był z góry narzucony przez ślub i wesele przyjaciół. Dlatego też udało nam się, bo jeszcze był rok szkolny. Garbate Mazury zresztą nie maja takich tłumów. No chyba że Gołdap. Tam Uzdrowisko, plaża, piękny plac zabaw, tężnie, pijalnia wód. Teraz pewnie jest tam nieco ludzi, a wtedy spotkaliśmy kilka osób.

Aniu! Nigdy nie żeglowała i nie pływałam kajakiem, serfowałam, itp. Lubiłam zawsze jeziora, ich zapach, lubiłam pływać w jeziorach (mam to do teraz), ale pływadełka mnie jakoś nie pociągały. Ja mieszkam w sumie nad jeziorem, ale w ogóle tam nie chodzę, no chyba, że zimą i wiosną na obserwacje ptaków.

Ziemniaczka

Ja żeglowałam po mazurskich jeziorach jako nastolatka. Bardzo mi się to podobało, obozy wędrowne, często rozbijaliśmy namioty w "dziczy" Ech, piękne wspomnienia
Zdjęcia jak zwykle piękne Ta porzeczka bardziej apetyczna niż na moim krzaku

Marysiu! To masz cudowne wspomnienia! Ja dość późno nauczyłam się pływać, może stad ta niechęć do pływadełek, choć do kajaków się przekonałam, pod warunkiem, że podróż trwa nie więcej niż 3-4 godziny. Jak podróż kajakiem trwa dłużej, wysiada mi kręgosłup.
A porzeczki muszę wreszcie zebrać i zamrozić. Agrest mi się ugotował na krzaczkach i opada

Wczoraj miałam urlop. Skorzystałam z pogody odpowiedniej. Było wreszcie chłodniej i pochmurno. Już wiele dni zabierałam się do uprzątnięcia rabat przed domem. To wystawa południowa i straszna tam patelnia. Niestety rosną tam (i się męczą) moje rododendrony. One dają radę, powoli się pewnie przyzwyczajają, ale , jak pisałam, sąsiadka kilka lat temu wycięła wierzbę, która dawała im cień.
Obskubałam je wreszcie z przekwitłych kwiatów, powyrywałam chmiel i inne chwasty, porządnie podlałam. Opitoliłam też irgę nożycami do żywopłotu pożyczonymi od sąsiada. On już się ze mnie śmieje, bo co pożyczę to coś zbroję. Ras wyrwałam im zęba na płocie, innym razem wypadły mi z ręki i wycięłam wielka japę w bukszpanie, a w zeszłym roku przecięłam sobie przewód zasilający.
Tym razem niczego nie zbroiłam.
Zrobiłam jeszcze całe mnóstwo rzeczy, żeby z przodu przyzwoicie wyglądało. No i wygląda teraz. Mam całe ręce podrapane od chmielu i wszystko mnie boli (6 godzin to robiłam), ale szczęśliwam!

Na dziś:

Jak zawsze piękne zdjęcia Miłko. Przypomniałaś mi własnie, że muszę dziś pożeczki pozbierać, bo pędysię już uginają od ilości czerwonych kulek

Miłko napracowałaś się to i wyglądać musi... a sąsiada to baaardzo cierpliwego masz... Dobrze, że japa tylko w bukszpanie ... a nie w nodze na przykład... może ty lepiej takie ręczne nożyce weź do ręki... bezpieczniej będzie

A ja pływadełka wszelakie uwielbiam... najlepsze wakacje to właśnie te spędzone pod żaglami...

Zdjęcia jak zwykle porzeczka apetyczna...