Kwitnienie styczniowe z trudem, bo z trudem, ale przyjmuję do wiadomości... natomiast kwitnienie w październiku... już?! w październiku? mój umysł klasyfikuje w kategorii science fiction, no bo jak inaczej...
ewentualnie jako ewidentny dowód na to, że ogród Wojtka leży w jakiejś innej czasoprzestrzeni
Aniu...
Wojtku... czym Wy potraktowaliście swoje Dark Picotee, że się tak wysforowały z tym kwitnieniem? Zażywają więcej słonka?
Chyba jednak pudło... Ania pisze o mocno cienistym stanowisku... no to może to są specjalne wersje Very Early DP?
Mój Ice N' Roses
Dark Picotee to też zeszłomarcowy nabytek... wielce piękny i... wielce nieszczęśliwy... ponieważ tak umiejętnie go sadziłam, że wyłamałam mu jedyny pęd kwiatowy i z podziwiania kwiatów wyszły nici... albo guzik...
stąd z
sezonu 1 mam tylko foty z okresu stacjonowania na tarasie
Już pierwszy pąk sprawił, że popadłam w zachwyt
Zdjęcia - tuż po zakupie - z
5.03.2020
A gdy się rozwinął, nie mogłam od kwiatu oderwać oczu...
niestety, jak już wspomniałam, podziwiałam nazbyt krótko
Zdjęcie z
30.03.2020
W sezonie 2 pęd kwiatowy znów tylko pojedynczy... ech
Dark Picotee między jednym a drugim opadem śniegu... jak widać, do kwitnienia droga daleka
Zdjęcie z
22.01
A skoro pąk raczył się pokazać, to z troski... kolejny miesiąc spędził pod jodłową gałązką i śnieżną pierzynką
Zdjęcia - już bez okrycia - z
3.03
Obecnie
Dark Picotee dzielnie znosi mroźne noce (do -7 °C)
Zdjęcia z
9.03