Wczoraj łeb szalał...
Zrobiłam sałatkę jarzynową, z jogurtem i majonezem.
Zawsze tak robię. Warzywa prawie aldente, czyli chrupiące, bo rozgotowane mają więcej cukru.
No i nałożyłam sobie na talerzyk dość sporo, bo oczy chciały.
A tu zong! Nie wlezie!
Wniosek z tego, że zryty łeb będzie zawsze zryty i trzeba walczyć z głupotą.
Śniadanko jak zwykle porządne, sadzone na pomidorku i papryce, plasterek pleśniowego i posypane dynią.
Dziś mam 8 miesięcznicę.
42 na minusie.
Sama nie dowierzam...
Drugie śniadanie to skyr. Naturalny.
Zakupiłam sobie blender kielichowy.
Super sprawa do robienia smoothie, czy koktajli owocowych.