Żanetko widzę, że awatarek zmieniony... czyżby dlatego, że róża nie przetrwała próby czasu?
U mnie dwa dni nie padało, a do tego wczoraj byłam cały dzień w domu

Róże przy podjeździe już wołały helpunku, bo chwast był wyższy niż one (po cięciu). Więc wzięłam się za wyrywanie i od razy się przerzedziło
Jeszcze zostało wyciągnąć te resztki agrotkaniny i dosypać kory. Hakonechloe ładnie się rozrasta, dużo lepiej niż pod lasem
Tomku, większość donic z hostami już podsypałam nową ziemią. Te, które jeszcze nie są rozrośnięte, wyciągałam i podsypałam pod spód, a reszta dostała ziemię zmieszaną z obornikiem granulowanym od góry.
Na hostowisku pod lasem walczyłam z ziarnopłonem

Masakra to jest jakaś. On się pleni w zastraszającym tempie, a ślimaki maja raj - wilgotno, ciemno i gęsto...Ziarnopłonu wyrwałam 3 worki 120litrowe, a to jeszcze nie koniec.
Przed domem kwitnie żagwin i kuklik. Kuklik rośnie tutaj już kilka lat i cały czas ma 3 kwiatki
Piwonia lekarska spowolniona przez pogodę
Bartzela chyba się w tym roku nie popisze ilością kwiecia
Kwitnie również złotlin, który w ubiegłym roku został powycinany...widać, nie do końca
I jeszcze szafirki dają radę
Dziś w domu będę wieczorem dopiero, ale i tak leje co chwilę...
.