Maju no u mnie w garażu skladowisko budowlane w najgorszym tego słowa znaczeniu. Do pudeł z karmą dla zwierzaków muszę się z wysiłkiem dokopywać .
Muszę przyznać, że kolory w wiejskim wyszły cudne. Chryzantemy póki co startują, poza jedną, ale już widać potencjał.
Astry królują.
Efciu moje astry wysokości przeróżnej. Niektóre chyba nie wyrosły z powodu suszy. Ale są takie, co kępy zacne już potworzyły.
W Biskupinie resztki porządku po wrześniowej wizycie TV. W. ogarnął wowczas narzędzia, ale moich niewymownych i biusthalterów suszących się na trasie już nie...
Marysiu no własnie zauważyłam, że trzy najstarsze kępy astrów już zaczynają sobie w paradę wchodzić. A podział kępy to robota dla siłacza, tak gęsto przerośnięte kłączami.
Ale jak kwitną no to bajucha!

Za chryzantemami na pewno będę się rozglądać. Muszę tylko opanowac trochę terenu wyrywając go ze szponów dżungli.
Albowiem jak przyjechaliśmy w piątek, to najbliższe otoczenie wyglądało tak
Ścieżka do warzywnika utonęłą w zielsku
Natomiast front czyli Albiczukowski mimo zachwaszczenia na maksa sprawił, że gęby nam się roześmiały
Na moment wyjrzało popołudniowe słońce
Hortensje na różowo
I angielska w spokojnych barwach
W sobotę było odchwaszczanie (ja) i sadzenie (W.),
W niedziele już tylko sadzenie i podlewanie, bo deszcz nie chciał przestać padać. Albo przerwy były tak krótkie, że nie ich zauważaliśmy. Ale mieliśmy zakupy z Daglezji i jeszcze sporo innych roślin, więc wyboru nie było.
Pokażę jeszcze co nieco w kolejnym poście