Dwa dni temu zrobiłam oprysk Lepinoxem, kilka ciepłych dni i mam wrażenie, że pojawiły się nowe uszkodzenia, na szczęście to pojedyncze listeczki, choć to mogą być ubiegłoroczne uszkodzenia, które 'wyszły' przy wycince sosen, trochę mi arboryści bukszpany poturbowali . Kawałek panelu ogrodzeniowego sąsiada też, więc zajrzałam do ich ogrodu i jestem bardzo podbudowana, bukszpany zieloniutkie, zadbane, sprawdzają, robią opryski, razem może się nam udać.

Dziś na spacerku z młodą widziałam odrastający przycięty do ziemi bukszpanowy szpaler, to też może być metoda na mocno uszkodzone krzewy. Jeśli mamy dużo cierpliwości, żeby czekać aż odrosną. Niestety prawie codziennie widuję wystawione przed posesje uschnięte krzewy.

Rok temu u mamy na wsi ćmy jeszcze nie było, w tym roku podobno już zaatakowała, w niedzielę jadę z wizytą, więc obejrzę co tam się dzieje. Mama miała z setkę, albo i więcej sadzonek, chciałam jeszcze kilka przywieźć sobie.

ewacz napisał:


Ewuś 'Atlantis' urodziwy, ale jak patrzę na bukszpanową obwódkę, to mi się płakać chce

Basiu przegrywam z ćmą bukszpanową. Coraz częściej myślę, że będzie do usunięcia. A że wiele lat wstecz sama go ukorzeniałam tym bardziej żal . Dzięki za ciepłe słowa .

Żal by mi było takiej obwódki, Ewo, próbowałaś Lepinoxu i pułapek feromonowych, u mnie działa, mam jednak dużo mniej bukszpanów.
Poza tym widziałam jak mocno uszkodzony bukszpan zazielenił się wiosną, niestety nie przeżył kolejnego ataku ćmy, rósł na opuszczonej posesji.

Krzysiu próbowałam, ale to kolejny atak i w tym sezonie i od dwóch lat. A bukszpanu mam sporo.

Ewo, po 2 latach pryskania Lepinoxem, musieliśmy zastosować wieczorny oprysk Mospilanem. teraz widzę lepszy efekt.

Ja na początku sezonu, kiedy zrobi się w miarę ciepło, pryskam profilaktycznie Mospilanem, bardzo dokładnie, nie tylko z zewnątrz, wpycham końcówkę opryskiwacza do wnętrza krzewu z różnych stron. Po kilku tygodniach stosuję Lepinox. Potem oczywiście już chemii staram się nie używać, bo to by zneutralizowało działanie Lepinoxu. Chyba że zdarzy się jakiś kryzys, wtedy nie ma wyjścia, trzeba znowu sięgnąć po Mospilan. Oprócz tego przez kilka sezonów miałem w pobliżu pułapkę feromonową na samce, w tym roku nie zawiesiłem, bo w zeszłym roku złapał się ledwie jeden, więc na razie spełniła swoja rolę. Wkłady nie są tanie, odpuściłem, nie ma palącej potrzeby. Co prawda, mam jednego dużego bukszpana, więc domyślam się, że łatwiej mi o niego zawalczyć niż gdybym, tak jak Ewa, miał ich cały długi szpaler, dzielę się jednak swoją metodą, bo przynajmniej u mnie wspomniana sekwencja działań przynosi efekty. Mój bukszpan dzisiaj wygląda tak.

Też wiosną pryskam Mospilanem, albo tym czym robię oprysk innym roślinom, profilaktycznie, Lepinox dopiero jak pojawiają się gąsienice. W ubiegłym roku powiesiłam pułapki w kwietniu, ale to było za wcześnie i straciłam dwa dyspensery . W tym roku dopiero kilka dni temu, maj był zimny, nie zauważyłam dotąd żerowania, ani latających ciem.

Ewo, Twój ogród i Twoja decyzja , ja uwielbiam obwódki bukszpanowe, choć już nie mam (musieliśmy je usunąć dawno temu z powodu remontu), a Twoje są piękne . Ela sobie radzi, u Gabriela widziałam śliczne, będę wirtualnie walczyć o Twoje .

Mam jeszcze 2 feromony, ale zerknęłam teraz w necie i sprzedawcy powariowali ceny z kosmosu. Trafiłam jednak na sklep gdzie jest dziwnie tanio, po 8,00 za szt i w drugim po 11,00, chyba zamówię, dodatkową pułapkę też.
Gdyby ktoś potrzebował namiaru to proszę pukać .

Kochani, serdecznie dziękuję Wam za wszystkie rady . W ubiegłym tygodniu w poniedziałek, nie widząc innej rady opryskałam Mospilanem. Tyle tylko, że zrobiłam to wczesnym rankiem. Efekt widziałam - dużo gąsiennic spadło. Jednak na wszelki wypadek mam zamiar ponowić oprysk Mospilanem, ale zrobię to wieczorem - tak jak Polla. I jeszcze pytanie - czy warto po tych zabiegach dać oprysk ze stymulatorem wzrostu Assachi?

Ewciu, nie sądzę by stymulator był potrzebny.
....a nawiasem pisząc, pierwszy raz widziałam taki żywopłocik w prywatnym ogrodzie. Do mojego by nie pasował, ale naprawdę superancko to wygląda.

Ja swoje bukszpany na razie uchroniłam przed ćmą, ale są pod ciągłą obserwacją.



Teraz są po strzyżeniu, a że trafiło na słoneczna pogodę, to trochę przyżółkły w miejscu cięcia.
Też rozważałam potraktowanie ich asahi, bo kiedyś kupiłam i tak sobie czeka na wykorzystanie.
Preparat stosuje się, gdy roślina była narażona na stres, a takie cięcie lub obgryzienie przez ćmę, to dopiero musiał być stres

Mam tylko dwa krzaki i 'czekałam' kiedy i u mnie się pokaże...
Dotarła i tutaj... w kilku miejscach na krzaku widziałam gąsienice w różnym stadium wzrostu.. fuj



Opryskałam Lepinoxem, rozpropagowałam wśród sąsiadów i postanowiłam się nie dać!
Kotka-stołownik dzielnie nas wspiera..



Opryskałam jeszcze dwukrotnie - często widywałam latające ćmy, kilka udało się złapać.
Na razie jest spokój.

nelu-pelu napisał: Nelu, o tej porze to wiadomo, że spokój Ja bym jednak zrezygnował z krzaczków... co roku pilnować i narażać kota na wdychanie Lepinoxu ... a tyle pięknych roślin można by posadzić

Tomku ten spokój mam od połowy sierpnia... poza tym wyczytałam, że to jest, cytuję:

'preparat biologiczny, który w składzie zawiera bakterie Bacillus thuringiensis subsp. kurstaki, szczep EG 2348
7 zalet stosowania LEPINOX PLUS:

zwalcza ćmę bukszpanową i inne gąsienice
działa szybko i skutecznie
bezpieczny w użyciu preparat biologiczny
selektywny wobec owadów pożytecznych, niszczy tylko szkodniki
dozwolony do upraw ekologicznych
idealny do ogrodów działkowych i przydomowych
krótki okres karencji (owoce i warzywa nadają się do zbioru już następnego dnia po oprysku)'

Zatem mój dochodzący kotek i latające pszczółki mają się dobrze.

Jednak rozumiem Twoją troskę i dziękuję

Podczas mojej ostatniej nieobecności w ogrodzie ćma bukszpanowa uśmierciła 4 największe kule bukszpanowe





Tego malucha może uda mi się uratować ...

Basiu horror..

Nelu wczoraj zostały wycięte i spalone z całym tym paskudztwem. Żal mi strasznie bo to wieloletnie krzewy już były, które odziedziczyłam po wcześniejszym właścicielu działki. Przegrałam bitwę ...

Szkoda wielka Basiu..

Mam tylko dwa z tego jeden to chyba pierwsza roślina sadzona przeze mnie na działce i sentyment jest..
Jakoś jeszcze się bronimy, choć już dwa razy miałam na nich gąsienice.

nelu-pelu napisał: Ja tam uważam, że żadna szkoda. Jak miałaś się latami stresować, oglądać i biegać z opryskami...masz w końcu spokój i ulga, jak po czekającym, nieprzyjemnym zabiegu.

Basiu, pewnie, że żal, gdy tak dorodna roślina zostaje uśmiercona. Ja w ubiegłym roku wycięłam moje największe bukszpany, przy samej ziemi. Zostały tylko pieńki, których już nie miałam czasu wykopać. Pusto się zrobiło i smutno, bo lubię bukszpany... W tym sezonie nawet nie widać, że ich nie ma. I nawet sobie pomyślałam, że nie będę wykopywać tych karp, niech się rozłożą same... a tymczasem




Gęsty, zdrowy, błyszczący... będzie mała kulka.
Możliwe, że jeszcze jakieś pokolenie ćmy się pojawi, ale póki co, czysto.