Danusiu dzisiaj sie złamałam i postanowiłam trochę podlać rabaty. Nie wszystko, ale to co już praktycznie mdlało. No i jak tradycja każe... właśnie zaczęło kapać z nieba.

Nie są to jakieś spektakularne opady, ot , kurz z roślin spłucze i nie trzeba będzie doniczek podlewać... ale to wszystko mało, za mało.
Elu, arbuzy sadzone w jednym czasie, a wielkościowo...od pomarańczki do arbuza, którego da się zjeść

W sumie to ja posadziłem je dla dzieciaków, bo zabawy przy nich jest, począwszy od zapylania, do pilnowania wilgotności. Gra nie warta świeczki, ale czego się dla wnucząt nie robi.

Jaszczurki chyba z tego samego "miotu"
Dzisiaj pod topór poszła śliwa wiśniowa. Denerwowała mnie , bo miała takie wielkie gałęziska i była taka "rozcapierzona". I chorowała.
Rzuciłam się też do obcinania winobluszczu. Co za potwór. To "prezent" od sąsiada, który sobie płot chciał zasłonić...

Tnę ostro a ten .......(tu trzeba wypikać) zagarnia wszystko wokoło.
Dobrze, że mam odbiór masy zielonej przez Gminę, bo nie wiem co bym robiła z taką ilością tego obcinanego .....(tu trzeba wypikać)
Zerwałam okrągłe cukinie, i była fajna przekąska. W przyszłym roku tez je posadzę. Są bardzo smaczne.