Poskrzypkę znalazłam w tym roku chyba tylko jedną i od razu unicestwiłam. Z racji, że w ogrodzie jestem tylko w weekendy nie mogłam sobie pozwolić na zmasowany atak tego dziadostwa, więc prewencyjnie wykonałam oprysk Mospilanem raz czy dwa, jakoś w maju, gdy lilie były "w miarę" niskie.
Ważne, żeby ten oprysk robić, gdy jest ciemno, bo inaczej unicestwisz też owady zapylające. To środek systemiczny, więc i tak zostaje w roślinie i jakoś tam działa na wszystkie owady.
Poskrzypka nie jest aż tak jadowita, żeby zabijać ją chemią. Czarne "jaja" łatwo zebrać ręcznie. Może warto spróbować? Rozważ