Kolejny raz przekonuję się, że zarządzanie to kawał ciężkiego chleba. ..szczególnie zarządzanie mężem, który z ogrodniczych zajęć najbardziej lubi oglądać sport.
A Szkodnikiem na starość i jego i moją coraz trudniej dyrygowac tak, żeby się nie poznał, że nim kierują.
W oczekiwaniu na kosiarkę, która akurat jest na przeglądzie jak też na porządne ciepło, pozwoliłam w swej dobroci, urządzać korytowy ogórnik.
Tak wiem, innowacją na skalę światową a wiejską na bank.
Skoro nie ma świnek, nie ma kózek a mąż jakby przyzwyczajony posiłki spożywać z porcelany, to korytka stoją puste.
Generalnie, odkąd poczta trafiła w mój kręgosłup, wyrosłam z warzywnika.
Ale moda na warzywa w skrzynkach zawitała do Wiejskich Zarośli też.
I właśnie póki co ,będą ogórki siane w koryta.
Korytowa instalacja ustawiona pod polną bramą, nieuzywaną od hoho, albo i dalej.
Ziemia wygrzebana spod starej szopy, pełna próchnicy.
Ogórki Juliany. Wszystko czeka na ciepło.
Natomiast w skrzynki po jablkach będą sadzone pomidory, pory ,selery ,pietruszką, kolendra i siany koperek.
I tyle.
Zdechla mi na amen Hakuro w krzaku, wymienię ją na nowszy model - trzmielinę oskrzydloną.
Na tarasie nuda ,czekam jak Zośka zimna wytrzezwieje
Ale dziś Szkodnik ALLELUJA!
wyciągnął mnie do mojej ulubionej galerii, czyli do sąsiedniej wsi, gdzie jest szkółkach ogrodnicza.
Nooo, będę miała trudny wybór, bo odmian tysiące, a ja mam tylko 8 donic do obsadzenia.
Więcej nie, bo nie mam kręgosłupa, żeby latać z konewkami.
A fotki wrzucę, jak instalacji warzywnicze będą gotowe.
Muszę być miła dla męża mego, zanim Zlot będzie. ..