Zuzia, na bloga nie tylko zaglądamy, ale i czytamy zachłannie . Podczas ostatniej przerwy w dostawie tekstów i fot przeczytałam wszystko od początku, zarówno na blogu jak i w wątku . Uwielbiam!

Elu my byliśmy wcześniej, bo 8-11 września Wspaniała okolica!
Chatka, zwłaszcza jesienią i zimą stanowi przytulne miejsce. A na fotce słabo widać, ale na kuchni pichcą się powidła. W piekarniku piecze się kaczka Za oknem deszcz.
Trawy już tak porosły, że część zdjęć robiłam wchodząc na pakę samochodu, którym W. specjalnie wjechał prawie w Albiczukowski
Miłeczko, na zdrowie! Twoje też się przyjęły! No przecież umawiałyśmy się na wydruk zdjęcia bociana czarnego jako rewanż. Dalie mi jakoś ostatnio nie wychodzą.
Edytko prawdę powiedziawszy, jak lubię kaktusy, to przytłacza mnie obecnie ich ilość. Ja lubię domowe rośliny i mam ich sporo. Tyle że ja wolę "lisciaste" typu filodendrony, hoje, aglaonemy, alokazje. I lubię gdy mogę je jakoś tak pojedynczo podziwiać, a w takim tłumie doniczek, doniczuszek, misek, miseczek to a naprawdę nie wiem, jak będzie wyglądała opieka W. nad tym całym towarzystwem. Czas pokaże.
Dorotko jesteś niesamowita! Choć przyznam, że ja także czasem lubię wracać do niektórych wpisów. Dziękuję za motywację do dalszych blogowych poczynań!

A ja się zastanawiałam, komu ja miałam tego bociana wydrukować!

Podziwiałam na blogu, na fb, podczytuję W bo w końcu coś było do poczytania, ogólnie to zbyt mało obydwoje piszecie a tak świetnie się Was czyta. A same ledwo się odzywam.
Co to za niebieskie cudo astrowate na ostatnim zdjęciu?

Miłeczko no to teraz już wiesz Dostawa kaktusów jeszcze na pewno będzie wiosną. W. zapisał się ponownie do PTMK (Polskie Towarzystwo Miłośników Kaktusów).
Maju z tym pisaniem to ciężka sprawa, naprawdę chciałbym poświęcać temu więcej czasu. Mnie samej też to sprawia przyjemność.
A to cudo to w zasadzie dwa: jeden, ten pełny to aster Marie Ballard, a obok jakiś NN. Nawet sięgnęłam do wpisów z 2018r. kiedy relacjonowałam tworzenie tej rabaty, żeby sprawdzić co to jest. To kolejna zaleta pisania na forum, można wrócić do czasów przeszłych

W ogrodzie jesień, wciąż bez większych chłodów. Dalie nawet pokazują jakieś pojedyncze kwiaty.
Posadziłam 5 sztuk azalii i jeszcze mam dwie, z którymi tak sobie chodzę i przymierzam.
Przygotowałam kilka sadzonek z roślin domowych na jakiś kiermasz szkolny. Sąsiadka prosiła, to czemu nie.

Kwitnie jeszcze Pastella


Kałuża


Chryzantemy


Późną wiosną przycięłam solidnie tego rodka, ponieważ miał nikczemny pokrój. No i proszę. Pięknie się zagęścił


Ostatnia hosta, która trzyma jeszcze fason

Kuchnia w domku wiejskim przepięknie się prezentuje, jeśli to wszystko sami projektowaliście to ktoś minął się z powołaniem i powinien projektować wnętrza
Dla mnie to dodatkowo miły widok, wspomnienia z dzieciństwa i wakacji w domu Babci, gdzie i piec chlebowy był, duchówka i sagan z wodą grzał się stale na kuchni z fajerkami w letniej kuchence, a na blasze suszyły się grzyby...
Zdjęcia też piękne, chryzantemy mnie zachwyciły

Szkoda że ta Marie Ballard taka wysoka, zdecydowanie wolę niskie astry a i tak większość z nich leży.
Ludzie czynu nie mają czasu na pisanie, może zimą będziecie mieli go trochę więcej, czgo życzę z całego serca.

Marysiu Dziękujemy! trudno to nazwać projektowaniem, to raczej wypadkowa moich wyobrażeń, możliwości finansowych oraz możliwości majstrów Ale nam się podoba i bardzo się cieszę, że Tobie też!
Jest przytulnie, miło, dość łatwo się sprząta (co jest nie do przecenienia) i w ogóle jest zupełnie inaczej niż w mieście.
Chryzantemy pochodzą z Ukrainy, W. przywiózł jeszcze przed wojną. Mamy jeszcze białe.
Maju u mnie ona niezbyt wysoka. I trzyma pion.
Powiem Ci, że to raczej psychiczne znużenie, żeby sklecić coś sensownego muszę mieć dobry nastrój i głowę nie zaprzątniętą jakimiś zgryzotami. Może i taki czas nastanie

U nas jak wszędzie. Przyszła zima i zastała ogród jeszcze częściowo w liściach, dalie w donicach z ostatnimi kwiatami i ogólnie nieprzygotowanie do lekcji.




Potem pierwszy śnieg stopniał, było nawet momentami słonecznie.





Zanim przyszedł solidniejszy mrozek (czytaj: -6C) zdążyłam schować panele ze ścieżek, wywalić dalie z donic i pochować karpy do piwnicy, schować donice po daliach i wytaszczyć donice z dekoracją wiosenną, czyli z cebulkowymi. Zrobiłam też porządek w pozostałościach po zakupach firmowych W. dla klientów. W. w panice znosił kaktusy z regałów na zewnątrz do zimowej kwatery na strychu






Potem przyszły wichury, resztę liści otrzepało, więc mogłam zgrabić te z trawników. Reszta zostaje do wiosny tam gdzie leży. Pozbierałam ostatnie artefakty z ogrodu, jakieś zapomniane doniczki, sekatorki etc.








Dosadziłam kilka azalii, głównie w części zadniej ogrodu, o czym już chyba wspominałam. W. zgarnął jakieś niedobitki na przecenie i mam nadzieję, że będzie im u nas dobrze. Ostatecznie mamy odmiany następujące: Glowing Embers, Toucan, Irene Koster, Pink Mimosa, Feuerkopfen.
A przy okazji azalii i poruszonej wcześniej kwestii cięcia kwasolubów: to efekt cięcia azalii podejrzewanej o bycie Anneke

To mają komfort Wasze kaktusy! Moje powtykane na regały w skrzynkach w pomieszczeniu daliowym. No i trochę mniej mam tego Nawet połowy nie mam

Niesamowita kolekcja.
Powiem szczerze, że mi by się nie chciało tego wynosić, a potem wnosić.

Zuziu, dobrze, że dałaś znać, bo na blog też zaglądałam i wszędzie cisza...
Okazuje się, że jestem cały tydzień w plecy

Efciu blog uzupełniłam już prawie w całości Może nadchodząca wiosna spowoduje, ze wskoczę na dawne tory

Zuziu, zdjęcia miejskie czy wiejskie?

Miejskie
Kochana, jak miło Cię znów widzieć

Fajnie było poczytać o wiejskim ...a wiosnę masz już piękną

Zuzia miło widzieć że budzisz sie z zimowego snu

Żanetko, Danusiu dziękuję za zaglądanie tu i tam.
Nie wiem ile razy zbierałam się żeby cos napisać. Może skoro już wiosna, to coś się zmieni.

W ogrodzie miejskim w zasadzie grubsze roboty zrobione. Zimowe śmieci sprzątnięte, drzewa owocowe poprzycinane, róże też, bo kwitnienie forsycji mnie jakoś zaskoczyło i wyleciałam z sekatorem w ubiegłą sobotę.
Przebiśniegi przekwitły, krokusy w większości także. Robi się coraz bardziej zielono i na szczęście jest wilgotno.
Okropnie jestem ciekawa tym nowych azalii sadzonych jesienią, no ale na to przyjdzie jeszcze poczekać.












I kałuża budzi się do życia

Dziś pogoda ogrodnicza, w nocy deszcz i późnym popołudniem deszcz. A pośrodku ciepło i miło z chwilami słonecznymi.
Przycięłam pozostałe róże, powojniki, sypnęłam nawóz na trawniki.
W. przytransportował kompost z końskiego obornika, więc jutro jeśli pogoda dopisze zasilę to i owo.

A to kokorycze od Miłki z jesiennej wymiany roślinnej Uwielbiam te kwiatki, nigdy nie udało mi się ich utrzymać po zakupie. Te rosną i kwitną aż miło




Ciemiernik jeden z nielicznych odmianowych. Większość jakie u mnie rosną to samosiewki


Moja prywatna łączka zawilcowa




A to zdjęcie już historyczne, ale tak pięknie zakwitły akurat te ciemne iryski, ze nie mogę przestać się zachwycać


No i inne takie

Hi hi hi, pozdrawiam z innego świata U mnie przebiśniegi kwitną w najlepsze, a krokusy, poza tymi pierwszymi wyrywnymi, jeszcze w postaci szczypiorków Reszta ni hu hu
Cieszę się, że też doceniasz kokorycze Ja mam do nich jakiś niebywały sentyment

Twoja kałuża z rybami czy bez? Bo ja planuje mieć bez i nie wiem, czy na tym można poprzestać???