Tylu gości na watku, a gospodarz gdzie?Ano pilnuje chucha i dmucha na Powiatową.Floksy w różnym stadium rozwoju.Jedne rosna szybciej inne wolniej.Niektóre poszły do reanimacji tzn do doniczek.Jutro przyjdzie paczka z 10 floksami i jedną brunnerą , bo to kolejny Mój bzik.Zresztą nie tylko floksami żyję.W tej chwili zaczyna sie czas piwonii.Krółowa juz przekwitła, ale księżniczki zaczynają i przyciągają nasze nosy.
Beato SZAfirki już wysuszone.Pozostaje tylko wysłać.Moja ogrodniczka właśnie wzięła sie za bukszpana.Zrobiła jemu ładną fryzurkę, a ścinki posadziła do ziemi.Ja się wtrącam, ale efektów jestem ciekaw.
Miłeczko Bardzo mi miło , ze tak piszesz.Co do zdjęć, to jednak dużo zależy od sprzętu.
Nelciu To obok chabra i świecznicy -największa Moja bylina.Dlatego - maleństwo
RozalkoMasz rację.Piwonia jest super.Bezproblemowa.Jedyne co przy niej robię to usuwanie przekwitłych kwiatów i wygrabianie liści wiosną.Dodam jeszcze,że ona pochodzi z Warszawy
Zanetko Masz rację- jak zwykle.
Zuzanno To Variegata.Kupiona u Grochowskich.
Juleczko Bardzo sie cieszę, ze mogę Ciebie gościć w Moim wątku-bo to chyba pierwszy raz.U Mnie akurat róż nie za wiele, ale roślin z kolorowymi liśćmi przybywa.To nie tylko brunnery, ale i hosty,trzmieliny i różne variegatki.Rojniki też chyba sie mieszczą w tym temacie.
Dagusiu Moje góry o kilkaset metrów mniejsze od Twoich i klimat trochę łagodniejszy.Na pewno nie ma tyle śniegu.Z drugiej strony jak patrzę na Twoje fotki to widzę, że rośliny mamay mniej więcej na tym samym etapie.Piwonii mam bardzo dużo.Zaczynają własnie szaleć.Płatki juz zamówione na Boże Ciało.Teraz jest sucho i rosliny trochę zwolniły.Ten Mój skalniak nazywam rojnikowiskiem, bo rosną na nim same rojniki.
Ewciu Semperówka- ładnie to brzmi.Chyba zostaniesz matką chrzestną
Ja w tej chwili dzięki pomocnikowi nie mam co robić, bo wszystko wyplewione, wyczyszczone.Chociaż dzisiaj bedzie robota, bo własnie dostałem SMS-a,ze zamówione rosliny przyjd
Przy rojnikach nie ma dużo roboty.
Karolciu Cieszę sie z Twojej obecności w Moim ogrodzie.Gdy budowałem rojnikowisko na spód dałem watoline.Tak więc na początku prawie nie było z nim roboty.Teraz jest troche chwastów, ale usuwam je prawie na bieżąco.
Danusiu Widzę,że mamy podobne gusta.Co do brunner własnie jedzie do Mnie kolejna "jennifer".
Dzisiaj kolej na legendę.Polubiliście Ducha Gór.?
To będzie o nim.Kolejan wersja, o tych rzepach
Żyła kiedyś w Karkonoszach panna niezwykłej urody. Nazywała się Dobrogniewa i była ukochaną córką księcia ze Świdnicy. Jej skóra była biała jak mleko, delikatna jak jedwab. Miała wielkie brązowe oczy i rumiane policzki, zgrabny nosek i piękne usta koloru dojrzałych wiśni. Wielu podkochiwało się w dziewczynie, lecz jej serce należało do raciborskiego księcia Mieszka.
Zdarzyło się tak, że dostrzegł pannę duch gór Karkonosz. Jej uroda tak urzekła władcę gór, iż postanowił on zabrać dziewczynę do swojej siedziby. Na dworze świdnickiego księcia odbywała się akurat uczta. Zgromadziło się na niej wielu zacnych dworzan i rycerzy. Był też narzeczony Dobrogniewy książę Mieszko.
Duch gór niewiele myśląc przemienił się w wiatr i porwał Dobrogniewę z zamku na oczach przerażonych gości. Mieszko i rycerze krzyczeli, chcieli ratować dziewczynę, ale gdzież im było się równać do szybkości i potęgi wiatru.
Minęła krótka chwila i Karkonosz postawił pannę u wrót swojej siedziby, twierdzy ukrytej wewnątrz góry Śnieżki i tak rzecze do niej:
- Tu będzie Twój dom. Ze mną zostaniesz!
Dziewczyna na to zaczyna narzekać:
- Jakże mam tu zostać skoro dwór Twój pusty, ponury. Sługi żadnego nie masz. Kto zadba o moje wygody?
Na te słowa wyleciał duch gór na pola i rzepy nazbierał. Gdy wrócił do zamku czary odprawił i wnet zamiast rzepy stoją piękni dworzanie gotowi spełnić każdą zachciankę Dobrogniewy. Skrzaty górskie zaś wybiły w ścianach twierdzy wielkie okna, aby pałac był mniej ponury i bardziej przyjazny pannie.
Jednak dziewczyna w czasie nieobecności Karkonosza nie próżnowała. Znalazła posłańców wśród dzikich zwierząt i listy do Mieszka wysłała. Większość gońców nie dotarło do celu, ale jednemu krukowi udało się tego dokonać.
Przeczytał raciborski książę list od ukochanej, wskoczył na konia i gna do twierdzy ducha gór. Karkonosz jednak wie wszystko co się w górach dzieje, czeka na księcia i gdy ten przybywa tak mówi:
- Udowodnij młody chłopcze, żeś godny Dobrogniewy, żeś wystarczająco bogaty i szczęście jej zapewnisz.
Po tych słowach zawiał wiatr obaj znaleźli się w skarbcu raciborskim. Przygląda się Karkonosz nagromadzonym tam bogactwom i tak mówi:
- Widać, żeś bogaty, ale daleko Ci do skarbów zgromadzonych w moim zamku. Zobacz sam…
I znów zawiał wiatr. Po chwili stoi Mieszko z Karkonoszem w wielkiej komnacie we wnętrzu Śnieżki. A tam z każdego kąta bije blask złota, srebra, drogocennych kamieni i pięknych pereł. Książę nie zamierzał jednak dać za wygraną. Wyciągnął miecz i do walki z duchem gór staje. Karkonosz niewiele myśląc w bestie dziką się przemienia, tnie Mieszka ostrymi pazurami i próbuje złapać wielkimi zębiskami. Walczyliby długo, ale pojedynek przerwała Dobrogniewa tak mówiąc:
- Widać, że obaj jesteście biegli w walce. Nie uda wam się rozstrzygnąć w ten sposób sporu. Pozwólcie więc, że ja zdecyduję, który jest mnie bardziej godny. Niech wygra mądrzejszy. Ty Mieszku policzysz wszystkie skarby znajdujące się w tej komnacie, duch gór policzy zaś rzepy, które tu przyniósł z pól, aby mi dworzan stworzyć. Zostanę z tym, który wykona zadanie szybciej. Zróbcie to jednak dokładnie bo ten, który się pomyli przegra.
Ucieszył się Karkonosz bo zadanie dostał łatwiejsze od księcia. Zabrał się szybko do liczenia. Policzył już prawie wszystkie, kiedy pomyślał, że musi się upewnić czy, aby się nie pomylił. Liczy więc rzepy drugi raz i trzeci.
Dobrogniewa z Mieszkiem niewiele myśląc wymknęli się z zamku i pędzą do Świdnicy. Tam szybko weselisko wyprawili i nierozerwalną przysięgą miłości połączyli.
Kiedy duch gór się zorientował, że młodzi go przechytrzyli było już za późno. Nic nie mógł wskórać przeciw przysiędze miłości. Ze wstydem ukrył się we wnętrzu Śnieżki w swojej kamiennej twierdzy. Zaś od tego zdarzenia Karkonosz do dziś dnia nazywany jest żartobliwie Liczyrzepą