Gardens by the Bay (Ogrody nad Zatoką), to niewątpliwie jedna z pereł Singapuru, miasta które słynie z ogrodów i zieleni publicznej,
choć ze względu na szerokość geograficzną na jakiej się ono znajduje jest to zieleń zupełnie inna od tej, do której jesteśmy przyzwyczajeni.
Ogrody przy zatoce to duże (ponad 100 ha) i na wskroś nowoczesne założenie. Nie są to w zasadzie ogrody lecz rodzaj parku miejskiego pełnego szerokich alei, zbiorników wodnych,
nasadzeń tropikalnej roślinności, rzeźb i nowoczesnej małej architektury.
Niewątpliwie są tam świetne aranżacje które powinny robić wielkie wrażenie, jednak paradoksalnie człowiek który jest w tym mieście tylko na chwilę nie zwraca na nie uwagi…
Dzieje się tak gdyż w ogrodach przy zatoce znajdują się dwie wielkie atrakcje Singapuru, a ogrody zamiast być celem samym w sobie służą przede wszystkim jako trasa pomiędzy
futurystycznymi Supertrees (nazywałem je grzybami) oraz ogromnymi szklarniami. Tak było trochę i ze mną, choć starałem się zobaczyć jak najwięcej.

Grzyby to rodzaj gigantycznych rzeźb obsadzonych roślinami, do tego połączonych podniebną ścieżką, z której można obserwować całe założenie roślinne.
Już w dzień robią wielkie wrażenie, jednak prawdziwą atrakcja stają się wieczorem gdy są głównymi aktorami pokazu multimedialnego.
Drugą atrakcja ogrodów są dwie gigantycznej szklarnie. Ich rozmiar już na zewnątrz robi wrażenia, jednak to co ukazuje się naszym oczom po wejściu do środka naprawdę powala na kolana. O tym jednak później.


Naprawdę warto jednak poświęcić na Gardens by the Bay więcej czasu by zagłębić się w zakamarki tego założenia bo park za dnia robi ogromne wrażenie i oczarowuje tropikalną roślinnością.
Można godzinami szwendać się po alejach i różnych w swym charakterze zakątkach parku, albo zwyczajnie posiedzieć nad wodą i odpocząć od skwaru i miejskiego tłumu.















Niestety nie ma na to aż tak wiele czasu bo dzień w Singapurze jak to na równiku jest krótki a wieczorem trzeba pędzić na pokaz przy "Grzybach".








No a warto tam przybyć odpowiednio wcześnie by zająć dobre miejsca, najlepiej leżące. Szczególnie, że widowisko jakie nas czeka, zwane Garden Rhapsody
i tak sprawi że nogi ugną nam się z zachwytu






Fantastyczny spektakl kolorów i dźwięków powoduje że chce się tam być dłużej i dłużej, po prostu nie sposób oderwać wzroku i przestać cykać fotki.

Zdjęć zrobiłem "tysiąc" więc feerię barw pokazu chyba uda mi się przekazać ... niestety muzyki brak, a ich cudowne, budujące klimat, połączenie podziwia się z otwartą buzią





























Jeżeli mamy taką możliwość to zwiedzanie atrakcji ogrodów warto sobie dozować bo są one naprawdę oszołamiające.
Dlatego też do szklarni wybrałem się dopiero następnego dnia by świeżym umysłem napawać się widokami.

Kolejną wielką (i to dosłownie) atrakcją w Gardens by the Bay są dwie gigantyczne, chyba największe na świecie, szklarnie.
Oczywiście równie imponujące co rozmiary są też ich nazwy: Flower Dome i Cloud Forest.



Szklarnie powalają nie tylko swymi rozmiarami ale również futurystycznym wyglądem. Zresztą ogrody „zimowe” Singapuru zdobyły
podczas Światowego Festiwalu Architektury 2012 nagrodę główną, czyli tytuł Światowego Budynku Roku 2012.



Jednak inaczej niż w Europie w tym przypadku nie chodzi o zapewnienie roślinom odpowiednio wysokiej temperatury lecz raczej o ich schłodzenie.



Pierwsza kopuła – Flower Dome ma powierzchnia aż 1,2 ha. Aranżacje i nasadzenia nie zostały jednak, jak robi się to zazwyczaj, zaplanowane określonymi miejscami występowania roślin
lecz mają charakter dość swobodny, a ich głównym celem jest wywołanie efektu u zwiedzających ... co zresztą w pełni się udało.

Do szklarni wchodzi się na poziomie drugiej kondygnacji i stopniowo schodzi w dół. Na górnych poziomach rosną rośliny klimatu suchego: kaktusy, wilczomlecze, rośliny gruboszowate
z różnych zakątków kuli ziemskiej, o rozmiarach których nigdy nie widziałem w żadnych innych szklarniach czy kaktusiarniach. Szczególne wrażenie robią ogromne baobaby
oraz inne wielkie okazy drzew.







Każdy chce mieć zdjęcie pamiątkowe

Wojtku, zazdroszczę Wam. Oglądałem kiedyś film dokumentalny jak to wszystko budowano i byłem pod wielkim wrażeniem.

Tomku ja przed wyjazdem specjalnie nie czytałem o tych ogrodach i nie oglądałem zdjęć ani filmów by się na nic nie nastawiać. Przez to zaskoczenie było tym większe

Akurat w czasie moich odwiedzin przypadał Chiński Nowy Rok – tym razem rok Świni



.... we Flower Dome atmosfera i wystrój były iście świąteczne, wręcz jarmarkowe.











Wszędzie było mnóstwo ozdób z tym związanych, a także chryzantem i mandarynek, które w Chinach nierozerwalnie łączą się z obchodami nowego roku.













Do tego na najniższym poziomie odbywała się wystawa dalii, a cała przestrzeń była wypełniona fantazyjnymi kompozycjami kwiatowymi,
pośród których całe tłumy ludzi chciały sobie zrobić zdjęcia.

Stopniowo schodząc na niższe poziomy przechodzimy stopniowo przez Australię, Bliski Wschód aż do Europy i wchodzimy w zupełnie inne, bardziej już nam bliskie aranżacje roślinne.















Jednak tak jak pisałem wcześniej nasadzenia roślinne w strefach nie są rygorystycznie przestrzegane gdyż liczy się przede wszystkim efekt wizualny.













Choć europejskie kompozycje mają tam walor egzotyki to miejscowi nie byli by sobą gdyby ich trochę nie podrasowali wplatając w rabaty tropikalne storczyki.







Najniższy poziom to już strefa kwiatowa, często modyfikowana przez wystawy i nasadzenia czasowe. Do tego, mimo że rośliny robią ogromne wrażenie,
dla urozmaicenia kompozycji powplatano jeszcze liczne rzeźby, które cieszyły się ogromnych zainteresowaniem turystów.









A gdy dotrzemy już na sam dół podziemne korytarze prowadzą nas do drugiej szklarni, gdzie będziemy zaczynać od samego dołu
co jest bardzo przemyślanym zamierzeniem projektantów…

Kiedy myślimy, że już nas nic nie zaskoczy, otwieramy drzwi do następnej szklarni … i szczęka opada nam do samej ziemi

W Cloud Forest na pierwszym planie znajduje się olbrzymi, 35 metrowy wodospad, a raczej olbrzymia konstrukcja przypominająca wielką górę, której nie można ogarnąć obiektywem.
Szczególnie, że woda z gigantycznej kaskady rozbryzgując się tworzy mgłę unoszącą się w powietrzu i delikatnie pokrywa wszystkich zwiedzających.













Alejkami lub windą możemy dostać się na samą górę, aby podziwiać roślinność, którą normalnie można spotkać jedynie w lasach deszczowych.
Co ciekawe, wodospad ten sprawia, że w szklarni panują warunki odpowiadające tym, z jakimi spotkamy się na wysokości 1000 – 3000 m n.p.m.

Woda spada nie tylko kaskadami ale dodatkowo wszędzie zamontowane są zmgławiacze.
Dzięki temu wilgotność i temperatura panujące w tej szklarni przypominają prawdziwy las deszczowy.
Takie warunki są idealne dla prezentacji różnych gatunków storczyków. Ich ilość, kolory i kształty dosłownie powalają.

O boszsz...już miałam iść spać, ale zauważyłam nowy wpis...
Wycieczka zycia chłopcy!
Nieprawdopodobne budowle i roślinności...
Znalazłam film..Wojtuś, prawie Cię rozpoznalam.



Rewelacja!!

Beatrix na pokazie byliśmy dwa razy, za każdym razem show był inny więc pewnie gdyby był czas to pojechalibyśmy i trzeci...Naprawdę niezapomniane przeżycie.

Cała konstrukcja sztucznej góry w Cloud Forest pokryta jest bujną roślinnością lasu deszczowego. By móc się jej bliżej przyjrzeć wokoło zawieszona jest spacerowa ścieżka schodząca
stopniowo w dół i wijąca się przy tym fantazyjnie co umożliwia obserwację roślin.

Oprócz storczyków, o których już pisałem, rosło w tej gęstwinie mnóstwo rhododendrownów, na które nigdy bym nie zwrócił uwagi gdyby nie Monika która przed naszym wyjazdem uświadomiła mi,
że tamte okolice to jeden z naturalnych regionów ich występowania. Może nie tyle bym nie zwrócił uwagi co nie zorientowałbym się, że te piękne kwiaty należą do uwielbianych przez nas rodków.





Rośliny kwitły bowiem w kolorach zupełnie nie kojarzących się nam z rhododendronami. Było ich tam mnóstwo ale niestety nie były podpisane.









Znalazłem tylko jedną tabliczkę opisującą je jako Rhododendron Vireya.

... było ich było, ale nie koniecznie w zasięgu ręki ... czy nawet obiektywu aparatu

O rany! Byliście w raju!

Te storczyki to jak u nas tulipany...

Świetnie teraz wyglądają... Byłam w Singapurze pierwszy raz, gdy jeszcze ich w ogóle nie było, a za drugim razem dopiero je budowano.

Magiczne miejsce, no i ta feria barw, chyba ciężko byłoby mi wyjść z takiego miejsca, super!

Cudowne miejsce z bogactwem roślin.

No faktycznie jest tam jak w raju i ciężko wyjść gdy już się tam zawita. Do tego Singapurczycy robią wszystko by uatrakcyjnić i jeszcze bardziej zaciekawić zwiedzających.
Czasami te wysiłki przybierają kontrowersyjną formę, jak w przypadku wystawy roślin owadożernych pośród których umiejscowiono powiększone modele zbudowane z klocków LEGO.
Dla ogrodnika dziwne ale dla dzieciaków pewnie atrakcyjne.

Po wjechaniu na szczyt sztucznej góry czeka nas spacer podwieszoną kładką dającą możliwość obserwacji roślinności lasu deszczowego w cudownych kolorach zachodzącego słońca.
Wrażenia są naprawdę niezapomniane, jedynym mankamentem jest ilość zwiedzających.



















We wnętrzach góry znajdują się sale wypełnione wystawami multimedialnymi poświęconymi różnorodnym roślinom i lasom deszczowym
oraz ekologii

Wychodziliśmy prawie o zmroku, aby maksymalnie wykorzystać ten dzień