Piękny
Tomaszu, chyba kawałek takiego paprotnika buchnęłam z ogrodu koleżanki Romci...
Starałam się to zrobić delikatnie, żeby jej roślina nie ucierpiała podczas podziału, więc odkopałam go sobie "za mało"
Dokładniej to korzeni za mało sobie wzięłam, bo ilość liści mnie zadowoliła
Sadząc paproć już u siebie w ogrodzie uznałam, że ciężko będzie jej się przyjąć, czyli małym korzonkom wyżywić duże liście, więc, długo nie myśląc, skróciłam te liście do 1/3 długości.
I teraz... starym dobrym forumowym zwyczajem
zapytam, czy dobrze zrobiłam?
Czy u paproci stosuje się takie praktyki, czy też było to z mojej strony barbarzyństwo?
Zielone kikutki sterczą sobie radośnie spod śiegu, wiec chiba żyją...