Edytko, a czy ten maczek wytwarza nasionka? A jeśli tak, to czy mogłabym prosić? Może powtórzy cechy?

Ewo, nie jestem pewna, ale wydaje mi się, że koleżanka dawała mi siewkę. Wynikałoby z tego, że się rozsiewa . Przypomnij się proszę wiosną, bo moja pamięć niestety mocno dziurawa . Nie widziałam na rabatce siewek, ale może wiosną coś się znajdzie .

Przypomnę się Edytko Ale nasionka mi wystarcza, niech się Tobie sieweczki ewentualne w poletko pieknych maczków zamieniają

Piwonie też piękne, choć mnie jeszcze nie ogarnęła ta choroba choć parę drzewiastych i jedną darowaną już mam

Przeglądam wiosenne zdjęcia, żeby sprawdzić, ile trzeba czekać do wiosny .
Pierwsze cebulowe wyszły w zeszłym roku pod koniec marca:














Kolejne były ciemierniki:

Ależ kolorowo i kwieciście!
W irysie telepatycznym mogłabym się zakochać
A ta ciemna piwonia to nacudniejsza jest!
Pstrykaj jak najwięcej

W kwietniu, już wyraźnie ruszyło :

Ale trafiłam ,u Ciebie już wiosna U mnie mrozek trzeszczy ,zimno .W doniczce kwitną mi trzy niebieskie hiacynty .Zapach w całym pokoju .Ja już zamówiłam sobie 6 paczuszek nasion .Niedługo będę siać Zawsze sobie obiecuję ,ze to już ostatnie siewy w doniczkach i nigdy nie mogę się tego trzymać .Jak to mówią ......słaba silna wola

125 m podjazdu??? I tyle pielenia wzdłuż? Padłam ze zmęczenia i leżę

Pokazałaś moc kwiatów, a jeden piękniejszy od drugiego Trzeba do nich wrócić jeszcze kilka razy, żeby ogarnąć tę ilość i należycie docenić ich urodę!

Tym bardziej, że kiedy po raz pierwszy zobaczyłam jakiś fundament z kamieni, zaczęłam ich maniacko wypatrywać Mam do zagospodarowania fundament mego drewnianego domu i już zbyt długo myślę jak mu dodać urody

Iwonko, na szczęście te 125 m to długość całej działki, nie podjazdu . Do garażu mam jedyne 50 metrów . Na razie nie dałam rady zagospodarować całej działki i nie wiem, kiedy to się stanie .

Ewciu, uświadomiłaś mi, że faktycznie, niedługo pora na wysiewy .

Tymczasem, upomniana przez Markitkę wstawiam w pośpiechu mojego nowego domownika i szykuję się do wyjścia .
Lucyna zamieszkała u nas w niedzielę. Miał być zupełnie inny kot, ale wyszło jak zwykle . Zdjęcia słabej jakości, bo robione w pośpiechu telefonem, ale wstawiam, to co mam .
Lucynka w pełni zapracowała już na swój wikt. Sami zobaczcie :.







Hierarchię też ustaliła bardzo szybko. Tak wyglądała sytuacji w naszym domu dobę po wprowadzeniu się dziewczynki .



Wszystkim użytkownikom forum ZZ, życzę radosnych Świat Bożego Narodzenia oraz szczęśliwego Nowego Roku .

Edyta Lucynka łowna i to się liczy na 3 fotce wygląda tak byś na wiosnę miała więcej kociaków a może się mylę....na pewno się mylę....

Lucynka jest jeszcze za młoda na bycie mamą. Dopiero wymienia zęby . A na fotce to jej podniesiona łapka .

Śliczna koteczka , mam sentyment do burasek, moja pierwsza Kicia była taka, odeszła po 18 latach...

Niestety u mnie kot na razie nie ma racji bytu.
Mój Flesz od razu traktuje je jak pokarm
Musze ratować przed zębiskami
Bardzo się zdziwiłam ostatnio, jak m. który do tej pory nie chciał słyszeć o kocie, stwierdził, że po Fleszu kupimy psa i od razu kota, żeby się razem chowały
Szczęka mi opadła

Markitko, Lucynka jest super i mam nadzieję, że spędzi z nami długie lata .

Gosiu - Margo, jak to jednak mężczyzna potrafi czasem zadziwić . U nas kot od razu ustawił sobie psa. Widać Flesh jest wyjątkiem w tej kwestii .

Cudna Lucynka koty kocham w każdym wydaniu i kolorze
Na pierwszym zdjęciu miałam wrażenie, że złowiona myszka ciągle jeszcze żyje i że to jest łup złapany w domu czyżby przyszła z żywym łupem ?
Moje psy usiłują regularnie gonić uciekającego kota, ale jak kot nie ucieka to dają mu spokój

Maju, ta myszka, że żywa na wszystkich zdjęciach. Lucynka urządziła sobie żywą zabawkę . Ustawiała sobie myszkę na środku dywanu i łapała, kiedy ta próbowała uciekać. Jak ta zbyt długo się nie ruszała przyczajona, to kotka trącała ją łapą, żeby sprowokować do ucieczki .
Przyznam, że nawet mi było szkoda tej myszy. W końcu mąż zabrał myszkę, bo nie chciał, żeby Lucyna zbyt udręczyła zwierzątko.
Mysz została złapana przez kotkę w domu . Podobnie zresztą, jak 2 kolejne na przestrzeni tygodnia . A wydawało mi się, że już nie mamy w domu myszy .

Dla ścisłości, to była nornica , ja tam bym jej nie wypuszczała

Nornica nie ma pręgi na grzbiecie. Według wujka google to mysz polna .
Czy ja powiedziałam, że M ją wypuścił ? Ja tylko stwierdziłam, że odebrał kocicy .

Całe życie w błędzie , jak mawia moja córka , do tej pory byłam przekonana, że jest dokładnie odwrotnie, mysz bez pręgi, nornica z pręgą . W każdym razie u mnie jednych i drugich pełno