Ina mogę Ci wydziergać wszystkie te plastry ale w długie zimowe wieczory
, bo ta dłubanina zajmuje sporo czasu
.
Martuś wiesz co, dziś wzięłam sobie do serca Twoją prośbę i cyknęłam kilka portretów
. Zdecydowanie wolę te szersze ujęcia
, niż skupianie się na szczegółach
. Ale jedno zdjęcie to szczególnie mi się podoba
... a właściwie to obiekt, który na nim jest
. Ciekawe czy zgadniesz które
.
Monia no jak to?
Przecież Ty to chodząca cierpliwość
... zwłaszcza do upierdliwych sąsiadek
. I dzięki za dzisiejszy wywiad w Twoich ogrodniczych
. Muszę się przyłożyć do tego, bo ten szczerbaty żywopłot mnie wnerwia
.
Edytko mi też się podobają te krążki, ale w sumie to najbardziej podobało mi się same dłubanie przy tym
, jakoś mnie to wycisza i uspokaja
.
Shirallciu ta wakacyjna pogoda w kratkę mnie doprowadza do szału
. Zdecydowanie zbyt często jest pochmurnie i pada
. Słońca mi się chce
, ale nie na chwilę, tylko na miesiąc
.
Joasiu liatry mam w swoim ogrodzie od 2013 roku. Część z cebulek, a część z własnego siewu. Te na fotce z liliowcami wcale nie są najstarszymi kępami u mnie w ogrodzie. Mają ze dwa lata. Liatry bardzo ładnie mnie rosną i szybko tworzą fajne, zwarte kępy. Dodatkowo bezbłędnie się sieją
, więc siewki przesadzam w coraz to nowe miejsce. Mam nadzieję, że za kilka lat będę miała je na każdej rabacie
.
Ewo no już nie marudzę
. Zwłaszcza, że te róże, które tak drastycznie musiałam ciachnąć, teraz pięknie odbijają
. Dziś drugi raz podlewałam magiczną siłą i kurcze.... ona chyba naprawdę jest magiczna
.
Celinko liatry są łatwe w uprawie. I z cebulek i z nasion
, więc jeśli tak Ci się podobają, to bez problemu możesz je wprowadzić do swojego ogródka. Jeśli przypomnisz mi się wiosną, to służę siewkami
.
Wiesiu dremel Ci polecam. To takie urządzenie, które ma wymienne końcówki. W zależności od tego co tam zamontujesz na końcu, uzyskujesz różne efekty. Fajna zabawa i ten zapach drewna
.
Dziś leniuchuję
. Dwa ostanie dni były tak pełne wrażeń, że powrót do codzienności okazał się dosyć trudny
.
Gościłam u siebie Martusię
. Spędziłam dwa dni przepełnione ogrodowymi ( i nie tylko) rozmowami. Pojeździłyśmy po szkółkach i sklepach ogrodniczych. Odwiedziłyśmy moją ulubioną, najcierpliwszą na świecie sąsiadkę
. No jednym słowem bawiłyśmy się świetnie
.... tzn ja się świetnie bawiłam i mam nadzieję, że Martuśka też
.
Martuś dziękuję Ci za odwiedziny
. Wiem, że bardzo trudno Ci się wyrwać z domu na dłużej niż chwilkę i tym bardziej jest mi miło, że ten wygospodarowany czas chciałaś spędzić ze mną
. Mam nadzieję, że czułaś się u nas dobrze, i że dasz się jeszcze namówić na przyjazd
.
I dziękuję za każde dobre słowo na temat mojego ogrodu ... bardzo mnie podniosłaś na duchu
.
A teraz fotki - dziś głównie portreciki - na życzenie Marty