Edytko, nie bądźmy ortodoksami
kiedy stara hosta ma 50 kłów, a czasu i miejsca na podzielenie i przesadzenie brak, można kilka młodych pędów wyłamać i, lekko obgotowane w posolonej wodzie, schrupać
Szczególnie wtedy, kiedy ogród ma się daleko od domu, a zapomniało się o prowiancie
W końcu nie jesteśmy jakimiś cholernymi teoretykami, tylko praktykami... z gruntu
Przypuszczam, że uszczknięcie pozytywnie wpłynie na wielkość pozostałych pędów, a w efekcie liści
Polciu, Ty, jako bardzo oczytana osoba, zetknęłaś się już z literaturą na temat smaków poszczególnych gatunków i odmian?
Może mogłabyś przetestować tardiany?
Sieriko, nowe hosty najpierw, jak zwykle, wylądują w doniczkach produkcyjnych i powędrują pod brzozę, a potem, wraz z upływem sezonu, będą wpasowywały się w ogród.
Chcieć to móc!!! - to moje motto życiowe
Występuje też w wersji zrusyfikowanej
Dla chcącego nic trudnego
Aguśka, to prawda, rozłożystość dorosłych host znacznie ogranicza lub przynajmniej maskuje chwasty
Tylko zanim hosty wyjdą z ziemi i zanim staną się dorosłe, mija duuużo czasu. I ten czas należy do tych niechcianych, ale zaradnych roślin
Elsi, zachwaszczone maliny były moją zmorą przez kilka lat... Do czasu, aż wpadłam na pomysł, żeby posadzić wokół nich całą moją rodzinkę uzbrojoną w rękawiczki
Sam jeden człowiek może się zanudzić i zmęczyć tym zajęciem, ale grupa 4-5 osób może w ten sposób miło spędzić czas na pogawędce
U mnie w malinach wyrasta tylko trawa, więc da się ją opanować
Zmorą nie opanowaną jest inna trawa
w truskawkach
Muszę zmontować inną ekipę na perzobranie, bo coraz częściej chodzi mi po głowie zamiana stresogennego poletka truskawek na hostowisko
A to byłby dramat!!!!!!!!!!
Rozpakowałam wreszcie pudło z budkami. Sztuk 5, bez tej innej gratisowej
Widocznie czegoś nie doczytałam