ech.....dziś niby ciepło ale tak pochmurno cały dzień było więc dziś sobie działkę odpuściłam i latałam z mamą po zakupy i tak na spacer bo bo kilku dniach kiedy ja byłam na działce zaś tata w pracy to mama siedząc sama w domu, mówi, że nabawiła się choroby sierocej
no niestety wychodzić ze mną nie może na działkę więc albo chodzę ja rano z nią na spacer albo tata po 18
ale jutro na działkę idę ale i tak pewnie po 8 coś mi wlezie do pokoju i zapyta....śpisz jeszcze? i do tego chlip chlip
a na działce wojna z szerszeniem trwa...jak tylko zobaczyłam, że ta cholera dorwała motyla i właśnie się z nim rozprawia to szybko wzięłam miskę wody i mu na głowę wylałam, niestety żeby dobić nie miałam dojścia ale i tak skubany się po 15 minutach podniósł, następnym razem wiadro mu wyleję
a jak będzie możliwość wykończenia....to marny jego los
potem niby latał ale na budlei pojawił się największy trzmiel jakiego w życiu widziałam
no i akurat szerszeń chciał go wybrać na swoją kolejną ofiarę ale ten tylko zabuczał i szerszeń chooooodu no i był spokój
koniec gadania, czas na jakieś tam zdjęcia...
Comte de Chambord
Melina
Novalis