No pieknie...dziś mija dwumiesiecznica
od ostatniego wpisu, a ja się dopiero melduję.
Oj, ileż razy miałam się odezwać, po czym zaskoczona budziłam się nad ranem na kanapie.
Starych fotek wrzucać nie będę, wiec kilka dzisiejszych, w bardzo NIE złotej godzinie zrobionych
Tydzień czy dwa tyg temu pozbyłam się Red Barona sprzed furtki. Kilka lat temu sądziłam, niecierpliwie czekałam na łany, a jak ske wreszcie ich doczekałam, to okazało się, ze zupełnie mi się tk nie podoba.
Większość poszlamcieszyc oko sąsiadki, zeobila generalne porządki w przedogrodku i uznała, ze dokładnie tk jest jej potrzebne, taczka pojechała wiec w dobre ręce..a ja się cieszę, ze ich nie mam.
To widocznie ta roślina, z której się cieszy człowiek, ze ma...i cieszy się, ze już nie ma
Bukietowki, taaaak, to jest ich czas! Mam wreszcie efekt tajemniczości, Haha. Sadziłam młode Limelighty nieopodal tarasu, na rogu domu z planem, ze urosną tak duże, ze nie będzie widać, co jest za zakrętem..
Za zakrętem natomiast jest cześć „ reprezentacyjna ogrodu”
czyli kolisty placyk z tarasem, leżakami ( rzadko mam okazje używać
)
Zerkając od strony ogrodu na podjazd, jest tak..
Dookoła tarasu zaczyna się robić gęsto, fajnie. Podobają mi się tarasy zanurzone w zieleni. U mnie miejsca za dużo nie ma na robienie gąszczu, jednak na miarę możliwości zbliżam się do wymarzonego efektu.
Wiosną podwiązywałam grujecznika płaczącego, wyglądało tk dość pokracznie, ale efekt mi się podoba. Już rok temu gałęzie zamiatały ziemię, włączać na wszystko co rośnie w nogach. Teraz korona troszkę wyżej, gałęzie skrócone już tak nie wchodzą w szkodę, a jednocześnie mam nieco wyższy punkt na rabacie.
Bodziszki Rozanne, moje ulubione, niestety nie nadają się na słoneczne stanowisko
Jak był rok pochmurny i deszczowy, były super. Teraz drugi rok z rzędu kompletnie spalone i po krótkiej czerwcowej radości aż kłują w oczy.
W ich miejsce kupiona już lawenda. Uparłam się, ze ma być coś fioletowego w lato. Mam pewne obawy, ze lawenda będzie za krótko kwitła. Nie mam z nią doswiadczen.
Tzn mam..kiedyś ususzyłam dwie sadzonki na poczarku ogrodowania, nie dane mi było sprawdzic jak to jest z tymi kwiatami..
Może tym razem uda mi się lepiej..
Cześć reprezentacyjna, tk oczywiście tez wrzosowisko.
Już powoli zaczyna nabierać kolorów
Z tarasu widać drugą cześć ogrodu, za łukiem, czyli „ bawialnię”. Tam jest nieustający bajzel, sprzęty pstrokate.. mam mgliste poczucie, ze chociaż częściowo ukryte przed wzrokiem,
Widoczek od strony „ bawialni”
W bawialni jest pagórek bylinowo- trawiasty. Tu tez są Rozanne, tez kompletnie spalone.. ale mam dla nich inne miejsce wymyślone. Te tez zastąpię zapewne lawendą..
Strasznie mi tu wszystko wysycha, wszystko tzn jezowki i te Rozanne nieszczęsne. Podlewam sporo, śle tu chyba jest sam piach, ehhhh
Jakmwidac, mam tez kreta
jeszcze takiej inwazji nie miałam.
Idąc dalej..skrzynia z warzywami. Troche sukcesów, troche porażek. Pierwszy rok z warzywami, zaskoczyły mnie wielkością niektóre.
Nie mam miejsca na leżące ogorki, wiec postanowiłam prowadzić je po kratce i tu szok, pomidory są tak samo wysokie. Liści pełno, pomidorów niewiele.
Usuwam liscie sukcesywnie, ale wciąż ich za dużo jakoś jest. W dodatku z niektórych miejsc po ucięty liściu wyrasta nowe odgałęzienie, wiec czuje się osaczona
Jeszcze żaden pomidor nie dojrzał, jakaś jesienna odmiana chyba
Cukinia- potwór..liscie wieeeelkie. Szkoda tylko ze same plony cukiniowe są mniejsze, niż ogorki. Może to cukinia koktajlowa
Ogrodniczka zachwycona.. wyjada szczypiorek prosto z grządki, obrywa ogorki i kilka razy już upierała się, ze zielony pomidor, którego zerwała, jest czerwony.
Donice z koktajlowymi musiałam postawić na wysokim parapecie, bo tez na nie zaczęła polować. Na tym zdjęciu tez buszuje przy skrzyni,
Idąc dalej za dom..
Tu bodziszki Rozanne ewidentnie lepiej się czują.. mam plan, żeby te spalone zdechlaki przenieść na koniec ogródka, pod widoczną w głębi brzozę i sosenkę. Tam słońca mniej, może tam dadzą sobie radę.
Chuda cienista..częściowo mi się podoba, a częściowo nie. Dalsza cześć w głębi zdjęcia jest ok, ale tu na początku za łyso. Przyglądam się od,pewne czasu i doszłam do wniosku, ze czegos wyższego tu brakuje.
Nie mogę się zdecydować, czy jakieś waskokolumnowe drzewo, ale na serio wąskie..czy może jakaś kulka „ na patyku”
Oglądałam od czasu dk czasu w ogrodniczym drzewa w nadziei, ze coś mi wpadnie w oko niedużego, co będzie akurat w to miejsce, brakuje mi jednak pomyśli i nic mi tu nie pasuje konkretnego. Wiem jedynie, ze „ coś” potrzebuje.
Kończąc wycieczkę dookoła domu dochodzimy do rabaty narożnej, przerabianej w czerwcu. Był totalny chaos, teraz jest jakby mniejszy. Muszę jeszcze drobna roszadę zrobić, ale w ten upał nie mam odwagi..
Zamiast rosnących w zygzaku carexow, jest zeoviona z nich obwódka. W głębi bylinowo i wg planu dwukolorowo - wyraziste jeżówki z bialymi dodatkami.
Do,usuniecia stąd miskant, ale to nie aura na przeprowadzkę.
Napchalam tu sporo, ale wszystko jest mi potrzebne
*******
Mocno przeterminowane odpowiedzi..czy ktoś to jeszcze przeczyta
Halinko.. oj taaak, miejscami jest gęsto. Cieszę się, bo wciąż patrze na niektóre drzewa, ze mogłyby być większe. Kiedyś nadejdzie moment, ze będę patrzeć na nie ze strachem zapewne
chociaż w większości staram się kupować od,inny niewielkie. Wolę mniejszą wersje kupić, żeby rosła swobodnie, niż dużą i co roku walczyć z nożycami.
Klon polny kupiony osobiście, u producenta drzew alejowych. Korona szczepiona na ok 2.5 metra.
Na chudej cienistej rosliny przesadzalam chyba pięć razy. Niektóre siedzą spokojnie, inne wędrowały co kilka dni
Nie strasz Rozanne, ja muszę spalone przesadzić, w tym roku pożytku z nich nie będzie..
Hakonki dzieliłam w tym roku, z sukcesem, może Rozanne tez doceni lepsze stanowisko. Oby..!
Żanetko, dziękuje za miłe słowa. Ogrodniczka radzi sonie coraz lepiej. Teraz nosi doniczki z sadzonkami, ustawia mi na rabatach i twierdzi, ze sadzi. Polewa tez kretowiska wiaderkiem mowiac, ze zmywa kreta.
Mam tylko nadzieje, ze zapał nie rozwinie się na tyle, żeby mi się w rabaty wtrącała za bardzo
Gosiu, teraz z tylu domu nuuudy, najciekawsze dzieje się na froncie, a za chwile wrzosowisko.
W sierpniu planujecie ZP odwiedzic.
Dawajcie znać! Sierpień mam dość mocno zabiegany, ale jak tylko będę mogła, to z radością pokażę późno- letnią odsłonę ogrodu..
Dorcia, no oczywiwcie, ze dzięki Niej
Sama nigdy bym sobie tak ładnie kory z rabat nie rozsypała na trawniku. A moje oczko wodne.. no któż inny z takim zapałem wsypuje mi wiaderka piasku do mojej kaluzy.. kto regularnie wyrywa wężyk od pompki..
Bez Niej ani rusz
U mnie rodki i japonki czują się dobrze, za to wielkokwiatowe marnialy w oczach. Pojechały do Mamy i wyraźnie są z teg zadowolone.
Linia kroplujaca to cudowny wynalazek..nawet taka zasilana ręcznie.
Nie muszę podlewać ukradkiem, po nocach, albo w dzień, w totalnej awanturze o to, czyj jest szlauch..
Teraz upał taki, ze w ciągu dnia podpinam kolejne sekcje, a jak woda nie leci ciurkiem kusząco, to emocje opadają i można się skupić na wiaderku z piaskiem
Pozdrowionka!