Straszne mam zaległości w forumowych ogrodach, muszę rundkę zrobić.
Tymczasem witam Szanownych Gości i spieszę z odpowiedziami..zanim jednak to uczynię- składam reklamację
Co to za pogoda sierpniowa, ja sie pytam
Jest koszmarnie zimnoooo!! W ciągu dnia w swetrze zbytnio się nie zgrzałam, a wieczorem wracając z pracy wręcz zmarzłam.
Beznadziejne tegoroczne lato jest- połowa lipca to był maraton zimna i deszczu.. Trochę pogrzało..i znowu zimno. Wygląda na to, że w pogodzie juz jesień- gdyby tak było we wrześniu, to całkiem fajnie..ale w sierpniu?!?
Tyle mojego, co sobie pomarudzę..ehhh
Aniu, pogoda to jakiś dramat jest
Nie mówię, żeby od razu upały po 40* były, ale jakieś kulturalne 27* w ciągu dnia i np nie mniej, niż 18* wieczorami..biorę
Zebrinus rośnie u mnie od 2013r, to fotka z lipca 2013
tu wrzesień 2014
jesienią 2014 po raz pierwszy sie wykłosił
w ubiegłym roku też zaczął, ale wcześnie w październiku przyszedł nocny przymrozek i było po zabawie- zamroziło w połowie otwarte kłosy.
Zebrinus kłosi sie dość późno- przynajmniej u mnie i warunkiem jest długa ciepła jesień.
W tym roku część kępy słabo przezimowała- nie osłoniłam korą uznając, że dorosła nie potrzebuje osłony. W tym roku mam więc 1/4..może 1/5 kępy straconą. Grunt, że żyje i się odbudowuje
To fotka aktualna
Widać, że kępa rośnie nieco wyżej. Część, jak wspomniałam, tej zimy wymarzła. Kępa jest oczywiście okrągła, a przeżyła na kształt litery "C"- zdechł jeden bok i część środka.
Nie marudzę jednak- w Zielonych Progach widziałam dorodne stare kępy, wymarznięte kompletnie..
Doradzam jednak związać na zimę w snopek i podstawę obsypać korą- ja tak robiłam co roku.
Co do rozplenicy- zaczęły kłosy pokazywać 3 kupowane w tym roku, i jedna rosnąca u mnie od ubiegłej jesieni. Pozostałe dwie, rosnące u mnie od ubiegłęgo roku, jeszcze kłosów nie mają.
Możesz zauważyć, czy kłosy się szykują- przyjrzyj się z bliska pędom- są u podstawy pogrubiałe..takie niby płaskie, ale pękate- tam się kłosy chowają
Inuś, juz po operacji? Jak się cieszę, że już po wszystkim i, jak rozumiem, zabieg się udał?
Kasiu, najpierw myślałam, że zrobiłaś literówkę i chciałaś napisać, "kangur".. że Synek chce kangura
Co by mnie nie zdziwiło, bo jak ja byłam mała to chciałam mieć żyrafę- ale nie taką duża..tylko wersję miniaturową.. Uznałam, że skoro jest koń i kuc..to musi być wersja mini żyrafy.i taką właśnie Mama musi mi kupić
..ale wpisałam w google to słowo..i OMG..jaki wielki pies
Edytko, co do Helgi wymagań już nie mam, bo to teraz Dorci Helgi są
Zaćmienia umysłu dostałam, robiąc z nich ażurowy żywopłot
Wiedziałam, że miskanty późno startują i liczyłam się z tym- nie potrzebowałam nic zimozielonego tylko jakiś miły akcent.. Skoro jednak Helgi dorastaja mi do kolan, to trudno nazwać to żywopłotem.
Koncepcja mi się zmieniła, a że miejsca nie mam do przesadzenia, to Dorcia, w dobroci serca, zgodziła sie przygarnąć- będę więc Helgi odwiedzać czasem
Dorciu, i zobacz, u Ciebie kolejna robota pchnięta do przodu, a my chyba nie będziemy malować jednak. Może zostawimy to sobie na nudne zimowe wieczory
Asiu, sprawdziłam na necie i oczywiście rację masz! Ja nie zadałam sobie trudu sprawdzenia- pod takim imieniem ją kupiłam i tak pcham w eter tą pomyłkę
Dzięki za czujność!
Haniu, oczywiście, że jest za zimno!!
Cyguś na pewno węża nie przegryzł nie z powodu wrodzonej delikatności i uprzejmości
ale zwyczajnie chyba wąż jest za gruby na te ich kingusiowe małe ząbki.
Udało mu sie uszkodzić wąż w jednym miejscu..po roku szarpania sie z nim.
Pamiętam, jak u Rodziców psiaki na ogródku też ciągle ze szlauchem walczyły i też Tata sie na linii kroplującej nie poznał
chociaż te 20 lat temu to chyba był dość nowatorski pomysł z ich strony..
Marviś to taki psotnik jest, że ja w obronie Cygusia stawać muszę .
Wczoraj tak sie popisywał- skakał na Cygusia z łapami, zabierał mu ciągle kość, biegł z nią do legowiska Cygusia..po czym atakował Cygusia, jak ten próbował się tam zbliżyć- wyskakiwał odstraszając go tak, że biedny Łabądek lądował w połowie pokoju i zerkał na mnie zaskoczony.. W ogóle to przeskakiwał z jednego legowiska do drugiego i Cyguś nie mógł wejść do żadnego.
Cyguś bardzo rzadko na Marvisia warczy- daje sobie kość z pyska zabierać, jak sam gryzie kość to nie warczy, gdy Marvis się zbliża- czy to ukraść kość czy tylko położyć sie obok. Pozwala mu się ładować do swojego legowiska, odpychać sie od miski z jedzeniem.
Uważam, że zbytnio małemu pobłaża i chyba ja zacznę na Marvisia warczeć.
Siostra twierdzi, że to zemsta od losu za to, jak Cyguś traktował nieżyjącego już psa siostry- Kubę, American Cocker Spaniela.
Boszzz, co ten mój Diablądek wyprawiał
Skakał mu łapami do pyska, warczał i obszczekiwał, zabierał zabawki, wieszał się mu na uszach
ale miał wtedy 3-4 miesiące, a Marviś ma 7 i wypadałoby zmądrzeć
Daję mu jeszcze trochę czasu- Cyguś trochę w psotach przystopował jak skończył ok 14 miesięcy, a teraz to w ogóle ma minę seniora rodu chwilami
*****
Tak w ogóle to nie było mnie w domu dwa dni..i ciekawa jestem, co też sie przez ten czas wydarzyło na rabatach
Oczywiście dziś do domu wróciłam nocą czarną i nic nie wiem.
Tymczasem u Mamy..
ogrodówki już od dawna szaleją..
są też i takie..
Wiem, jak wygląda kwiat, gdy jest niksie pH..jak, gdy jest za wysokie.. ale tu kolor chyba oznacza, że w ogóle nie ma pH
jeszcze grzybki, znalezione w zapomnianym kącie Maminego ogrodu
Pożytku to z tego nie będzie..