Margo2 napisał:
Nie narzekaj, że za krótko byłyśmy
Precież zajęło nam to kilka godzin, ile można więcej?
Trochę nie załapałam.. gdzie ja narzekałam, że za krótko byłyście
Tyle gadam, że się ewidentnie w tym gubię
Chłopaki dogadują się bardzo ładnie. Czasem Cyguś dominuje i odpycha Marvisia od głaszczącej ręki..czasem Marviś przepycha sie do przodu- jest równowaga
Aniu, te "skromne 70 wrzosów" to było trochę ironicznie..i to "niewiele" też
Zupełnie nie rozumiem, dlaczego mieszkasz tak daleko
Przyznaję, że spotkania forumowe to baaardzo fajna sprawa. Nie dość, że na żywo spotykasz kogoś po raz pierwszy, a rozmawia się, jakby się osoby znały od dawna.. to jeszcze tematy się nie kończą
Bardzo inspirujące jest też to, że każdy ma inne spojrzenie na ogród, inny pomysł na dane miejsce. Ja często się blokuję, zapętlam..a wpadnie ktoś ze świeżym okiem i brakiem sentymentów pt "ojej, sadziłam tą roślinkę z jakiejś okazji, musi zostać"..
Oczywiście każdy z nas robi po swojemu, nie zawsze zgadzamy się ze swoimi pomysłami- jeden lubi gęsto i kolorowo, inny ogrodnik zielono i z przerwami. Ja lubię różnie, zależnie od miejsca
Zawsze bardzo chętnie słucham pomysłów, a że nie każdy wprowadzam w życie
Czasem pomysł bardzo mi sie podoba i od razu zabieram się za przesadzanie, a czasem zupełnie się nie słucham. Trudno też przeabiać ogród po każdym forumowym spotkaniu
Asiu, z tym pieleniem to ja się wolę nie wyrywać, bo psiaki gdzie nie usiądą, to sobie coś skubną.. Ostatnio rozplenice i Red Barony kuszą powiewającymi źdźbłami
Jakoś nie wierzę, że Twój ogród taki zaniedbany
W ogóle to gdzie jest wątek, ja sie pytam?!?
Proszę o foteczki Fruzielli Kosmatej, tarasu pięknego..i ta ścieżka z kamienia mi się marzy na fotce..
Ja już po urlopie
ale jeszcze na koniec sierpnia mam kilka wolnych dni..więc na otarcie łez coś zostało
Edytko, pytając o podlewanie zapewne masz na myśli przeciekanie szlauchu..? Nie, to nie jest problem. Psiaki nie przegryzają i nie dziurawią węża, tak więc zupełnie nie reaguję na te zabawy.
Cygusiowi udało się lekko uszkodzić w jednym miejscu- tuż przy złączce..i to dopiero po roku szarpania się z nim!
Tak więc niech sie chłopaki bawią na zdrowie- to małe pieski, z małymi ząbkami.. za dużo szkód nie zrobią. WIekszy kłopot to rowy wydeptane na rabatach
Ja w ZP kupiłam 2 miskanty, które wg deklaracji miały być wczesne. Prezentowanego już Silberspinne, który faktycznie już w ostatnich dniach lipca zaczął pokazywać leciutko pędzelek, a teraz ma już fajne kłosy, co bardzo mnie cieszy.. i kolejną odmianę stosunkowo wczesną, czyli Helga Reich.
Obecnie Helga jest na takim etapie..
czyli wygląda tak, jak Silberspinne wyglądał 30.07.
Sama kępa Helgi wygląda baaaardzo mizernie- to marny cień tego, co widziałam w Daglezji na Zlocie..
Mizerota totalna, ale słabo przezimował, bardzo ciężko ruszały po zimie. Mam 3 kępy, za ze zdjęcia powyżej to średnia, jedna jest jeszcze gorsza, a druga lepsza- wyższa, gęściejsza. Żadna jednak nie jest tak okazała, jak ta widziana w Daglezji.
Dodać muszę jednak, że sadziłam je jesienią ubiegłego roku, zima dla traw wiadomo jaka była.. a ja nie zabezpieczałam młodziutkich kęp- tak więc sukces ich ogromny, że w ogóle przetrwały.
Trudno mi stwierdzić, czy przypadkiem Helga nie mogłaby zaczynać wcześniej- ona do czerwca w ogóle walczyła. Moje sięgały ledwo do kolan, a w tym czasie w Daglezji widziałam liście sięgające mi chyba do pasa..
Najwcześniejszy miskant zaczyna pod koniec sierpnia- to nie na moją cierpliwość
***********
Ależ dziś paskudny dzień.. Od rana pada, przed chwilą było trochę przerwy, teraz solidnie lunęło. Wczoraj było przykro iść do pracy- piękny dzień był..dziś już nieco mniej przykro
Nosa za drzwi nie wystawiłam, tylko psiaki wypchnęłam w toaletowych sprawach.. za to wczoraj nasiedzieliśmy sie na ogródku, prażąc w promieniach słońca. Liczę na to, że jeszcze niejeden słoneczny dzień będzie- chociaż ten sezon bardzo przeplatany.
Typowy klimat umiarkowany chyba teraz się pokazuje- trochę słońca i upałów, trochę chłodu i deszczu. Z jednej strony to fajnie, bo podlewanie mogę znacznie ograniczyć- w zasadzie podlewam tylko od czasu do czasu rabaty, jak są dłuższe przerwy w opadach. Trawnik podlewa się z chmurki- nie przypominam sobie, kiedy ostatni raz podlewałam
CHyba pod koniec czerwca po rozsypaniu nawozu, żeby sie rozpuścił- ale już dzień później deszcz poprawił
Mimo wszystko obecna aura sprawia, że myślę o jesieni..już się trochę czuję, jakby nadchodziła. Pogoda umiarkowana, wieczory chłodne.. Ehhh- tak się czeka na sezon, a on zawsze tak szybko mija
Oby tylko jesień była długa, ciepła i słoneczna..!!
Plusem tego przeplatanego lata jest to, że rośliny o wiele lepiej sie czują- nie ma walki o przetrwanie, jak rok temu w zwrotnikowym upale. Tamten rok ciężki, zima też dała w kość.. Mam nadzieję, że w tegoroczną zimę rośliny wkroczą nieco silniejsze.
Na bok jednak rozważania o jesieni..i tym gorszym, co przychodzi później
Na razie pełnia lata..chociaż nie w pogodzie, to w kalendarzu. Jak co roku w okolicy moich urodzin kosmos szykuje fajerwerki
Uprzejmie przypominam, że zaczyna sie szczyt obserwacji
spadających gwiazd..Wczoraj widziałam pierwszą
Trochę słonecznych fotek wczorajszych..
bujne Vanilki, juz pod koniec sierpnia dostaną nowe zielone plecy, bo chyba wtedy zdecyduję się na kopanie szmaragdów z gruntu
Tak się zastanawiam, czy czekać sztywno do magicznego września, jako terminu kopania z gruntu.. czy zrobić to po 20 sierpnia.. Może to smieszne, że zastanawiam się na tym ja- specjalistka od przesadzania niezgodnego z terminem
ale co innego mały berberysek, a co innego tuje 1.8m
słoneczny Limeglow
cis Wojtek- całkiem ładnie przyrasta i wcale nie tak mało!
żurawki z mgiełką kwiatów, które bardzo lubię
powojnik SSL.. mizerota w tym roku. Niestety w niewyjaśnionych okolicznościach doszło do połamania wielu pędów- zarówno w SSL, jak i w Polish Spirit- z czego jeden został zgilotynowany przy samej ziemi..czyżby w celu zagęszczenia
Little Lime
rozplenice też z kłosami ruszają- ku mojej ogromnej radości, bo jednak to ich szczotki lubię najbardziej
W tym roku skromnie- te, które przeżyły, są dość słabe, świeżo odkupione po zimowych stratach też nie są mocarne.. ale są i to cieszy!
jałowiec procumbens nana
mój ulubiony zakątek pod brzozami
najwcześniejszy rozchodnik- NN, to podarunek
jabłonka Everest
ukochany Zebrinus, ciekawe, czy w tym roku zdąży zakwitnąć. W ubiegłym roku ładnie sie szykował, ale w połowie rozwinięte kłosy ściłą wczesny nocny przymrozek i było po zabawie..
cienisty zakątek
proso też się kłosi, wydawało mi się, że jest wcześniejsze, a tu dopiero się gramoli- straszzzznie wolno
bażyna Bernstein- pięknie się przez rok rozrosły. Fajna ozdoba, bo zimą przebarwia się w ogniste pomarańcze, w sezonie robi się bardziej cytrynowa. U mnie nie kwitła ani nie zawiązała owoców.
Nie wiem, dlaczego rośnie w takie płaskie gniazdo, nieco łysawe w środku- podejrzewam, że może za mało podlewałam.. tzn powinnam bardziej uzupełniać podlewanie z chmurki. One wolą raczej wilgotne podłoże