Romo, cóż za szczególne powitanie, w moim wątku. Niemniej jednak, witam Cię serdecznie w moim ogrodzie wirtualnym
Gosiu, no niestety, opuchlaki mi niszczą ogród i muszę działać. Jak już pisałam wcześniej, ceny chemii, nicieni, są dla mnie nie do przyjęcia, stąd stosowanie wrotyczu. Właśnie wczoraj znowu sprawdzałam podlanie nim donice i działa. Wyłażą na wierz, jeszcze nieprzepoczwarzone larwy, u których już widać nogi i lada moment byłaby to dorosła postać.
Są inne metody, jak napisała Roma. Dla mnie też niestety ceny są nie do przyjęcia.
Pozdrawiam serdecznie
Ino, też uważam, że wszystko trzeba robić z głową. Napisałam, że to trująca bardzo roślina jest. Zresztą i koty mam i domownicy są. Trzeba się pilnować i odpowiednio przechowywać, zarówno miksturę z ziół, jak i środki chemiczne, które przecież każdy z nas ma.
Serdeczności na nowy tydzień
Byłam wczoraj w ogrodzie, napracowałam się, ale przynajmniej efekt jest. Wycięłam resztę traw, przycięłam hotrtensje, sporo krzewów też poprzycinałam. Było i tak, że kilka wyleciało, bo były przemarznięte i szans żadnych na odbicie.
Posprzątałam troszkę, jednak jeszcze jest sporo pracy.
Zimno mi nie przeszkadzało, choć bez czapki nie dało się pracować, tak wiało okropnie.
Dzisiaj też wieje, ale słoneczko świeci. Przez okno pięknie jest. Już nie mogę się doczekać, kiedy będzie można kawkę wypić w ogrodzie.
I podzielę się z Wami jeszcze jedną, dla mnie bardzo dobrą informacją. Otóż zmieniłam pracę. Nareszcie podjęłam jedyną słuszną decyzję, której się bałam. Jednak, trzeba iść do przodu, stanie w miejscu, brak możliwości rozwoju, to marazm, z którego trudno wyjść.
Troszkę zdjęć wiosennych. Choć kwiatów jeszcze mało, coś się dzieje w ogrodzie. Troszkę ciepła i wszystko ruszy szybciutko.