Powoli dochodzę do żywych. Próbowałam i domowych i aptecznych sposobów. Jeszcze czasami kaszlę, ale ogólnie jest lepiej.
Wyszłam do ogrodu nawet i cyknełam kilka zdjęć, ale ciemno strasznie było. Musiałam uwiecznić tych kilka płatków, które u nas spadło.

U nas posypało całkiem nieźle, ale fotki, jak wiesz, robiłam dziś gdzie indziej Po powrocie też profilaktycznie herbatkę rozgrzewającą łyknęłam.

Brakuje nam śniegu zwłaszcza teraz na święta ale to ostatnio tak właśnie jest niestety
U mnie podobnie jak u Ciebie trochę posoliło i pewnie za chwilę się rozpuści .Ptaki żrą na potęgę ,a i mnie apetyt dopisuje .Przez tydzień zjadłam z małżem do spółki wszystkie cukierki na choinkę i musimy odkupić . Tylko gdzie schować ?

Burak śliczny, dobrze, że nie zjadłaś go przydałoby się mu jednak więcej śniegu

Piękne fotki a buraki zachwycają

Miłeczko ,łobuzie jeden a kto to kłódeczkę sforsował do mojego ogródka
Nie mogę wątku na razie otworzyć ,bo w wyniku zdarzeń z powodu których go zamknęłam ,nie mam wcale zdjęć i zostały mi tylko staruchy to co ja mam ludziom pokazać ? Jak nic muszę czekać

A mnie sie wcale nie chce wychodzić do ogrodu
Wczoraj nieźle popadało u mnie, ogród wyglądał cudnie, ale jakoś nie miałam ochoty na marznięcie

Gosiu! Nie dziwię się! Ja tylko ptakom muszę iść nasypać. No i jak już jestem w ogrodzie, to coś tak sprzątnę schowam po sezonie. Czekam na snieg, bo wtedy jaśniej się robi jakoś. Nie wyciągnęłam jeszcze trzeciego karmnika, weny nie mam.

Ewa! Nowinka Ja jestem modem globalnym więc mam uprawnienia. Ale ich nie nadużyłam, bo w ogóle nie zauważyłam, że watek zamknięty. Dopiero po wpisie to oblukałam i trochę wstyd mi było, ale zostawiłam wpis. Czekam z niecierpliwością na ponowne otwarcie wątku i życzę gorąco, aby od nowego roku zdjęcia miały się czym robić!
Cukierki na choinkę są do jedzenia więc nie żałuj sobie!

Danusiu! Dzięki!

Ewa!Sierika Zainspirował mnie Monty Don, jak pokazywał w ogrodzie kwitnące buraki. Postanowiłam zostawić na kwitnienie na kolejny rok najsłabsze egzemplarze. Resztę zjadłam w zupie.

Zuza! Maciej cały czas kuruje mnie różnymi "herbatkami". Nie wiem, jak moja wątroba to wytrzyma! Nadal nie jestem zupełnie zdrowa.

Zdjęć nowych z karmnika brak. Tylko w niedzielę byliśmy się przejechać po wertepach moim "nowym większym bagażnikiem", jako próbę przed wyjazdem do PN Ujście Warty.
Myszołów był i srokosz:

Maciej zapowiedział, że w terenie, to tym razem ja będę prowadzić. Nie wiem czy dam radę jednocześnie jechać i focić

I z ogródka w niedzielę:

Miłko zanim wybierzesz się na jakieś łowy do Ujścia Warty to się najpierw wykuruj na dobre
Odrobina śniegu zdecydowanie rozwesela ogród

Dziś spadł śnieg, ale za długo nie poleży, bo jest w plusie. Ja nadal kaszle i zmagam się z jakąś dziwna infekcją. Do pracy chodzę, szykuję się powoli do świąt. Wczoraj dopiero zagniotłam ciasto na pierniczki, a w sobotę upiekę. Zrobiłam połowę tego, co zawsze, bo dzieci dorosłe i już tak chętnie nie jedzą w dużych ilościach. Ale muszą być!
Szyszki się suszą - pomaluję na złoto i do dekoracji będą. Planuję jutro robić wieniec, a w sobotę dokończyć dekoracje.Przez ta chorobę jestem przymulona i mało zorganizowana. Nie kupiłam jeszcze prezentów oprócz tych dla własnych dzieci.
Moja kuzynka zwykła mawiać, że najważniejsze, żeby na święta wina nie zabrakło.
Makowce upiecze moja mama. My zrobimy pierniczki. Na Wigilię idę do siostry. Pieczemy chleb i dajemy gospodarzom . No i upominek dla nich od Gwiazdora. Jakoś nauczyłam się spokojnie do Świat podchodzić.
Okna mam jeszcze nieumyte, ale syn obiecał, że w sobotę wszystko wysprząta.

Na razie tylko w koszyczku taka ozdóbkę mam:

Nie ma co się napinać. Nie ma nic gorszego jak zmęczona Pani Domu w święta a do tego zdrowie Ci szwankuje. Święta i tak będą nawet jak tego, czy tamtego się nie zrobi.
Ja właśnie sobie siedzę na forum i odreagowuję mega wściekłość. Wczoraj przywieźli mi nową bramę i okazało się, że zamienili kolejność furtki z bramą. Na razie montują tak jak jest a w styczniu podobno poprawią. Nie dość że mam przez nią przeciąg na koncie,to jeszcze sp...ona.
Forum jest jednak lekiem na całe zło.
Stroik bardzo gustowny.

No to ja popieram w całej rozciągłości arcyrozsądną kuzynkę!
My jak zwykle jedziemy na wieś, gdzie w spokoju, przy ciepłych piecach, ze zwierzakami poświętujemy na swój sposób Szkoda, że do Wawy musimy przed Sylwestrem wracać, bo na wsi spokojniej, nie ma takiej kanonady fajerwerkami.
Dbaj o siebie i zdrowiej!

Miłko tak trzymaj wystarczy trochę jedzonka ale lepsze samopoczucie

Majeczko! Wiesz, ja z Poznania. Najpierw obliczę ile jedzenia potrzeba, potem stwierdzę, że tyle przecież nie zjedzą i gotuje mniej! Mnie mój Maciej zawsze powstrzymuje, bo wkurza się, że lodówka pełna i nie można piwa wsadzić.

Zazdroszczę Zuza Wam takiego wyjazdu! Zawsze o tym marzyłam, choć uwielbiam nasze zwariowane tłumne Wigilie.
Żałuję tylko, że nadal nie przyjechaliście po floksy! Ale trzymam za słowo, że się pojawicie! Jak nie - wyślę Wam to pocztą, albo kurierem na Wasz koszt!
Do zdrowia powoli wracam

Inuś! Współczuję! Przy budowie naszego domu miałam wiele takich kuch! Ale fajnie, ze przynajmniej masz bramę. Moje bramy i płot leżą w częściach w altanie i czekają na lepsze czasy i nasza wenę.
Cieszę się, że stroik Ci się podoba. te czerwone kuleczki są fajne. Kupiłam w Jucce. Jestem Ciekawa, czy to się da przetrzymać do następnego roku.
No i masz racje z Forum. Ja często poprawiam sobie tu humor. Już nie mówiąc, że były momenty, że pozwalało mi przeżyć...

Śnieg przetrzymał do popołudnia, robiłam zdjęcia, jak było już prawie ciemno. Wzięłam bardzo jasny obiektyw i udało mi się zrobić kilka zdjęć:

Świeży puch najpiękniejszy,u mnie odwilż ale śnieg nie zdąży stopnieć bo od wigilii u mnie ma sypać,zobaczymy.słońca brak ptaszków ogóle u nas niema,wszystko w lesie.
Dzis przed domem potrąciło sarenkę,zwierzyna schodzi na drogę lizać sól.
Mąż we wtorek wypuścił gołębie i jastrząb zeżarł go w moim ogrodzie,bo nikogo nie było w domu,psy były ale spały jeden w szafie,drugi w kotłowni.
Nieraz ratuję jak goni gołębia gwizdając,to go rozprasza,ale wtedy nie było mnie na polu.
Takie prawa natury ale,niech łapie sójki
Mnie też w gardle drapie,kupiłam jakąś herbatkę i wypijam,zazdroszczę Ci takiego obiadu w swięta ja piękę kaczkę,robię roladki z kurczaka do tego kotlety,rosół i kluski śląskie ale zawsze na obiad zapraszam moją rodzinę,po obiedzie przyjeżdża ciocia siostra mamy z dziećmi i brat z dziećmi,po takim dniu jestem wykończona.
Ale święta są rodzinne.
Jutro mam zamiar umyć auto z dziećmi,nakopać czosnku niedźwiedziego z rana roraty a od niedzieli wielkie gotowanie.
Wam życzę dużo zdrowia bo to najważniejsze.

Miłko, jak cudnie biało u Ciebie . To niesprawiedliwe, 100 kilometrów i taka różnica !!!
U mnie ani grama białego

Miłeczko ale miałaś pięknie
U nas leżą jeszcze resztki, ale ciepło cały dzień zrobiły swoje

Miłeczko u mnie śniegu coraz mniej przez to że dzisiaj cały dzień na plusie dom cały udekorowany ,ciasteczek napiekłam wczoraj 4 rodzaje ale z pojedynczych porcji jutro mam w planach blaty do ciast i murzynko-piernika reszta wyjdzie w praniu jak mnie wena najdzie ja na razie uwielbiam to całe sprzątanie ,dekorowanie choć dzieciaki sie ze mnie śmieją ze ma na tym punkcie hopla -nie wiem o co chodzi

Danusiu! U mnie już daaaawno po śniegu. Jesteś dzielna, bo ja jestem kilka dni do tyłu, ale ja zawsze robię wszystko na ostatnią chwilę
Ja nie lubię takiego rozgardiaszu przedświątecznego, ale nie da się tego uniknąć. Trzeba zrobić zakupy, przygotować coś świątecznego, udekorować dom (jutro będę to robić), umyć okna i posprzątać. Bez tego ani rusz!

Majeczko! Było bajecznie! Do tego niezwykłe światło i taka cisza... No i śniegu już nie ma!

można wspominać...

Vera! Jest sprawiedliwość! Już nie mam śniegu!

Dagusiu! Dla mnie jesteś wzorem pracowitości. Ale najważniejsze jest to, że lubisz to!
Nigdy nie widziałam jastrzębia z bliska. Wiem, że to wróg hodowców gołębi, ale widzieć jastrzębia w akcji to moje marzenie, ale wiesz dlaczego!

Rano było wietrznie i ciepło. Przewiało smog wiszący nad Poznaniem i powietrze stało się cudowne! Patrzałam przez okno dachowe i zrobiłam sobie mchy i porosty:

Potem wzięłam się do przygotowań robienia dekoracji - malowałam szyszki i wieniec z winobluszczu:

Wieczorem piekliśmy pierniczki (dopiero):

Z reszty ciasta synuś zrobił Sindi Krouford:

Wianka na drzwi nie mam, ale powiesiłam dzwoneczki i chyba musiało je zerwać bo taka była wichura i okropnie lało, jak nie przed świętami
A te mchy to porastają dach